Handel szczątkami to cichy fakt. Teraz zrobiło się głośno
W środę pisaliśmy o sytuacji, która wstrząsnęła elblążanami i rozniosła się na ogólnopolskie media. Mamy na myśli oczywiście kradzież i zbezczeszczenie zwłok do których doszło na cmentarzu komunalnym Dębica.
Niestety, ale prawda jest taka, że ludzkie szczątki to pożądany „towar”, szczególnie przez adeptów medycyny. Jest to proceder, który znany jest od dawna. Jako, że przyszli lekarze potrzebują „pomocy naukowych” do nauki anatomii, zdobywają je na czarnym rynku. Skąd te skandaliczne zjawisko, skoro technologia poszła tak do przodu – mamy drukarki 3D, które doskonale odwzorowują prawdziwe elementy?
- Plastikowe modele nie są dokładne i nie odwzorowują prawdziwej czaszki. Egzamin zdaje się na prawdziwej czaszce i na takiej studenci często uczą się. A taką prawdziwą trzeba skądś załatwić - mówi nam student medycyny.
Jednak nie każdy korzystał z tego rodzaju pomocy naukowych.
- Słyszałam, że studenci korzystają z prawdziwych czaszek. Szczególnie ci, którzy chcą zostać dentystami. Ja uczyłam się na plastikowym modelu. Styczności z ludźmi, którzy kupowali lub sprzedawali kości czy czaszki nie miałam - informuje nas Ola, absolwentka medycyny.
Oficjalnie nikt nie mówi o zjawisku handlu ludzkimi szczątkami. Najczęściej zakupów dokonuje się za pośrednictwem zamkniętych forów. Tam, gdzie ktoś próbuje kupić lub sprzedać w otwartej grupie, używa określenia „pomoce naukowe dla studentów medycyny”. Na osobach korzystających z takich pomocy naukowych nie robi to wrażenia i zwykle nie interesuje ich skąd pochodzą szczątki.
Handel czaszkami kwalifikuje się jako znieważenie zwłok, czyli przestępstwo z art. 262 Kodeksu Karnego. Za takie przestępstwo grozi kara grzywy, ograniczenia wolności bądź pozbawienia wolności do 2 lat. Jeżeli w grę wchodzi zniszczenie miejsca pochówku, kara może sięgnąć nawet 8 lat więzienia.
Proceder pozyskiwania ludzkich szczątków zwykle odbywa się po cichu. Najczęściej wykopywane są kości ze starych nienadzorowanych grobów czy cmentarzy. Chociaż jak dowiedzieliśmy się, zdarzają się przypadki kradzieży z cmentarzy komunalnych. Jednak jest to robione tak, że nikt nie jest w stanie zauważyć naruszenia grobowca. Amatorzy szczątek korzystają też z wykopków – np. podczas prac drogowych. W Elblągu takie przypadki też były. Ostatni o którym głośno informowały media dotyczył przebudowy ulicy Traugutta. Wówczas to szczątki z byłego cmentarza wywiezione zostały wraz z ziemią w okolice Góry Chrobrego.
W przypadku środowego zdarzenia na cmentarzu komunalnym Dębica, do czynienia mamy z patologicznym zachowaniem. Podejrzewamy, że gdyby bezczelna kradzież i zbezczeszczenie zwłok odbyły się bez uszkodzenia płyty nagrobnej, prawdopodobnie nikt nie dowiedziałby się o tym, że w jego wnętrzu nie ma już szczątek. Jednak sprawa wyszła na jaw, bulwersując większość mieszkańców. O tym, czy Policji uda się dotrzeć do sprawców pokaże czas. Z pewnością nie będzie to łatwe zadanie gdyż cmentarz nie posiada monitoringu ani aktywnego nadzoru.
Powiązane artykuły
„Nie pamiętam drugiej takiej sprawy odkąd pracuję w policji”
24.09.2015 komentarzy 6
W taki sposób Jakub Sawicki, rzecznik prasowy elbląskiej policji, komentuje makabryczną sprawę, o której nasza redakcja dowiedziała się wczoraj, 23...