Handlarze dopalaczami nie dają za wygraną. Znów sprzedają śmiercionośny towar
fot. archiwum elblag.net
Po ubiegłorocznych wyrokach więzienia w sprawie trzech mężczyzn handlujących dopalaczami, ten proceder w Elblągu nie zakończył się. Nie pomogły kary pieniężne i decyzja o zakazie prowadzenia działalności. W tym samym miejscu powstała nowa spółka, oczywiście znów sprzedawała dopalacze. Trwają badania laboratoryjne „towaru”.
W ubiegłym roku zapadły wyroki na trzech handlarzy dopalaczami. Okazało się, że nie byli całkiem bezkarni. Jednak dopalacze nadal są sprzedawane.
Przeprowadziliśmy cztery kontrole. Badania laboratoryjne wykazały, że mamy do czynienia z dopalaczami. Nałożyliśmy kary pieniężne i wydaliśmy decyzję o zakazie prowadzenia działalności. Odwołania nic nie dały zakaz został utrzymany w mocy
- wyjaśnia Marek Jarosz, dyrektor elbląskiego sanepidu.
To jednak nie zniechęciło handlarzy.
W tym samym miejscu ci sami ludzie powołali nową spółkę. Znów kontrole i laboratoryjne sprawdzanie substancji. Wyniki będą w pierwszej połowie lutego
- dodaje Marek Jarosz.
Sanepid może kontrolować stałe punkty sprzedaży, ale nad handlem w internecie nie ma kontroli.
Po wyrokach zmieniły się preferencje zażywających substancje psychotropowe.
Większym powodzeniem od dopalaczy cieszy się marihuana, haszysz i leki zawierające odpowiednie substancje. Są osoby, które przekonują, że marihuana nie jest szkodliwa. To nieprawda uzależnia i wpływa destrukcyjnie na organizm. Osoby po jakichkolwiek narkotykach są niebezpieczne dla siebie i innych, szczególnie gdy siadają za kierownicą
- tłumaczy szef sanepidu w Elblągu.
Nie tylko trwała walka służb z handlarzami, ale także wspólna z policją i nauczycielami elbląska akcja przekonująca młodzież, że skutki zażywania dopalaczy są groźne dla organizmu.
Akcja przyniosła efekty. Wiemy to na podstawie danych osób hospitalizowanych po dopalaczach. W 2014 roku liczba młodych ludzi poniżej 18 lat przekraczała połowę wszystkich osób. W 2015 roku sytuacja diametralnie się zmieniła. Na 90 osób które trafiły do szpitala tylko 13 to ludzie młodzi. W ubiegłym roku na 25 osób, 7 – to osoby poniżej 18 roku życia
- tłumaczy dyrektor sanepidu.