I tym razem radni ochoczo sięgnęli po nasze pieniądze
Tuż po wyborach radni gminy w woj. lubelskim podnieśli swoje diety o 300% co spotkało się z wielkim oburzeniem mieszkańców. Teraz piętnastu tamtejszych radnych dostaje po 400 zł, w ten sposób zubożając budżet gminy o 6000zł miesięcznie. Elblążanie, jako mieszkańcy bogatego miasta, wydadzą na diety radnych 43000 zł miesięcznie.
Średnio przypada na każdego rajcę 1728zł miesięcznie przy średniej krajowej w województwie wynoszącej 3021zł za cały miesiąc, niekiedy ciężkiej pracy. Dieta w założeniu miała być rekompensatą za nieobecność w pracy radnego czyli w przypadku Elbląga 150 – 200 zł, niestety radni wycenili swój czas dziesięciokrotnie wyżej.
Zapewne nie doczekamy się nigdy czasów, kiedy radni zechcą pracować pro publico bono non profit, ale ich wynagrodzenie mogło by być uzależnione od otrzymanego poparcia w wyborach. Zestawiając gratyfikację radnych, zależną od sprawowanej funkcji w Radzie, z poparciem wyborców otrzymanym miesiąc temu, mamy możliwość obliczenia współczynnika. Im mniejszy ten parametr (iloraz diety i liczby otrzymanych głosów) tym sam wybór jest trafniejszy - kandydat cieszy się potencjalnym poparciem wyborców, więc można mu powierzyć odpowiedzialne funkcje.
Maria Kosecka z podstawową dietą radnej i przy 928 głosach plasuje się na pierwszym miejscu w rankingu. Gdyby wybrana została na przewodniczącą którejś z komisji współczynnik wyniósł by 2,4 i nie wpłynął by znacząco na jej pozycję (spadek na 5. miejsce). Na samym dole listy uplasował się p. Fedorczyk, pomimo słabego wyniku (262 głosy) został przewodniczącym Komisji Rewizyjnej. R. Klim, wieloletni radny, po 8-procentowym spadku poparcia i słabym wyniku całej partii nie mógł już liczyć na przewodzenie w Komisji Gospodarczej i dzięki temu uplasował się pod koniec pierwszej dziesiątki.
Zasady obliczanie współczynnika są jasne, nie wiem tylko jak ów współczynnik nazwać?
Jacek Zbrzeźny (artykuł pochodzi z bloga endek.elblag.name)