› bieżące
08:26 / 27.09.2013

Ich praca kończy się za biurkiem, a zaczyna na ulicy. Streetworkerzy w Elblągu

Ich praca kończy się za biurkiem, a zaczyna na ulicy. Streetworkerzy w Elblągu

Jeszcze w lipcu tego roku przeprowadziliśmy wywiad z elbląskimi streetworkerami. Wówczas Karol Przybyła i Kamil Wojtas prognozowali, że zawód: uliczny terapeuta, ma szansę rozwinąć się w naszym mieście. I nie mylili się. Radna Maria Kosecka wnioskuje o pozyskanie większej liczby streetworkerów. Tylko oni są w stanie dotrzeć do podejrzanych zakamarków elbląskich ulic i pomagać tym, którzy pomocy – jak uważają sami – nie potrzebują.

Warunki szkolne, a niekiedy również te domowe, stwarzają w dzieciach i młodzieży bariery. Wstyd za ojca alkoholika, agresywną matkę, czy zaniedbane mieszkanie utrudniają terapię. Przysłowiowy trzepak na podwórku, jest gruntem, na którym łatwiej dotrzeć do dzieci. Wszyscy są równi – twierdzą streetworkerzy.

- Streetworking jak sama nazwa wskazuje to praca na ulicy. Jest to odrywanie młodzieży od stania na klatkach, picia piwa, palenia papierosów. To organizowanie czasu wolnego w pozytywny sposób. My podajemy swoje pomysły, a młodzież swoje – próbujemy stworzyć coś razem. Moja praca polega na tym, żeby wyrwać młodzież ze „złego” środowiska. Pokazać im inną drogę, to jak mogą sobie w życiu poradzić. A wreszcie, dlatego żeby uchronić ich od stoczenia się – tłumaczy Kamil Wojtas, elbląski streetworker.

Celem streetworkingu jest wykonywanie obowiązków poza standardowym miejscem ich wykonywania – czyli biurkiem. Nie w ośrodkach terapeutycznych ani gabinetach psychologicznych, ale właśnie w zakamarkach podejrzanych dzielnic czy opuszczonych budynkach. Streetworkerzy pracują z osobami bezdomnymi, dziećmi pozostawionymi bez opieki dorosłych, czy osobami uzależnionymi od nałogów.

Do tej pory streetworkerzy byli mało znaną grupą resocjalizacyjną. Po pierwsze – ze względu na charakter swojej pracy – jako niewidzialni terapeuci wtapiali się w uliczne środowisko. Po drugie było ich mało. Jak twierdzi radna Maria Kosecka – zbyt mało, biorąc pod uwagę skuteczność ich pracy. Jest szansa, że działania elbląskich streetworkerów w ramach programu aktywności lokalnej „Moja ulica”, będą kontynuowane. Podczas ostatniego posiedzenia Komisji Bezpieczeństwa, radna Kosecka, wnioskowała o kontynuowanie działań streetworkerów w Elblągu. Oto treść wniosku:

Komisja Bezpieczeństwa i Spraw Samorządowych Rady Miejskiej wnioskuje do Prezydenta Miasta Elbląg o przedstawienie informacji nt. roli, zadań i efektów funkcjonowania w naszym mieście tzw. zwanych streetworkerów. W związku z tym, że powyższe osoby działają w ramach programu „Od wykluczenia do usamodzielnienia”, finansowanego ze środków Unii Europejskiej, Komisja uważa za wskazane pozyskanie kolejnych streetworkerów, których zadaniem jest odszukanie „dzieci ulicy”, wyciągnięcie ich z nieciekawej sytuacji życiowej i sprowadzenie na dobrą drogę.

Czy waszym zdaniem w Elblągu powinno być więcej streetworkerów? Czy powinien być to pełnoetatowy dobrze płatny zawód?

18
1
oceń tekst 19 głosów 95%

Powiązane artykuły

Streetworkerzy wkraczają do Elbląga. Kim są? Wywiad

12.07.2013 komentarzy 5

Pracują z młodzieżą przy przysłowiowym trzepaku. Pomagają dzieciakom, siedząc nie za urzędowym biurkiem, ale na klatkach schodowych czy ławkach w...