In Post wzywa do sądu. Są błędy w awizo
fot. Konrad Kacprzak
Przetarg na dostarczenie przesyłek z sądów i prokuratur wygrała Polska Grupa Pocztowa. Oferta tej grupy była aż o 84 mln zł mniejsza niż dotychczasowego monopolisty w tej dziedzinie, czyli Poczty Polskiej. Kontrakt na dwa lata jest wart ponad 500 milinów zł a wraz z PGB realizuje go In Post z Ruchem. Niektórzy liczyli na poprawę standardu usług pocztowych, jednak nie wszystko poszło dobrze.
Wszystko miało być inaczej, lepiej, w końcu konkurencja z zasady ma być czymś co zmusza zainteresowane firmy z branży do bardziej rzetelnej pracy z korzyścią dla klienta. A co się okazuje? Klasyczny kac po zetknięciu oczekiwań i rzeczywistości.
Pewien elblążanin (to mogłoby spotkać każdego zatem podawanie konkretnych danych jest zbędne) dostał awizo z In Postu. Czyta i widzi słowa "Zawiadomienie", "Pouczenie", "Sądowa przesyłka polecona". Zastanawia się czego dotyczy list? Szuka w myślach. Przez cały dzień siedzi, jak na szpilkach i nie może skupić się na swoich zadaniach.
Idzie do punktu In Postu. Odbiera przesyłkę, oblewają go zimne poty, trzęsą mu się ręce. Dostaję ją do ręki i zamiast listu z poważnej instytucji państwowej, otrzymuje ładnie zapakowany...kabel do telewizora. Chwila zastanowienia i pojawia się myśl: zaraz, przecież ja zamawiałem ten kabel kilka tygodni temu na Allegro a nie z Sądu. Mimo, że to jednak nic ważnego, zadaje sobie poważne pytanie - kto paczkę ze sklepu internetowego oznacza jako "Sądową przesyłkę poleconą"? Zasięga wiedzy w punkcie pocztowym i wnioskuje, że osoba wypełniająca awizo wypisuje informacje według własnego uznania. Dlatego przesyłka oznaczona jako sądowa, może być rzeczywiście pismem z sądu, ale również gazetą, kosmetykami, ulotką czy zestawem kredek.
Jaki z tego wniosek? Człowiek dostając awizo z napisem "Sądowa przesyłka polecona" zaczyna się denerwować. A jakby tego było mało to czasem musiałby wziąć wolny dzień w pracy by tą przesyłkę odebrać w wyznaczonym punkcie, w wyznaczonych godzinach. A gdyby dostał zawiadomienie z Wrocławia? Przecież już w mediach słychać było, że ktoś jechał ponad 300 km by odebrać list z wyznaczonego miejsca.
In Post obsługuje przesyłki sądowe, ale to nie oznacza, że każda ma posiadać taki status.