› daj znać
11:50 / 04.02.2014

Jaja z prądem na Bielanach. Energa robi co chce i kiedy chce!

Jaja z prądem na Bielanach. Energa robi co chce i kiedy chce!

Kilka lat temu przeprowadziłem się na Bielany, uważając tę część miasta za ciche i atrakcyjne pod wieloma względami miejsce. Oddalenie od miasta, bliskość lasu, własny ogródek, no i w końcu zamiast m4 – dom. Obrazek ten, szybko zmącił niestety częsty brak energii elektrycznej. Tutaj słowo częsty jest dość ruchome, i odnosi się do przerw występujących w innych regionach miasta.

Po kilku latach mieszkania na Bielanach, po poznaniu sąsiadów i innych mieszkańców, z którymi spotykam się czy to na spacerze z dziećmi, czy też w kolejce w jednym sklepie osiedlowym, nauczony zostałem cierpliwości i względnej pokory. Burza, wiatr, opady śniegu, złamane drzewa zawsze przygotowują mnie do faktu, że już za moment, że już za chwilę w domu zapanuje nastrój oparty o świeczki i lampiony. Chcąc nie chcąc przywykłem...

Dziś jednak za Państwa pośrednictwem chcę powiedzieć, że Energa Operator to nie kura ale jednak jaja sobie robi. W ciągu jednego tygodnia zostały zaplanowane dwie przerwy w dostawie prądu trwające 8 i 9 godzin. Zdaję sobie sprawę, iż każdy moment na zaplanowanie nowych przyłączy, czy to modernizacji sieci jest zły. Wszak prąd uzależnił nas do siebie jeszcze bardziej niż Internet.

Pierwsza przerwa miała miejsce 28 stycznia i trwała 8 godzin. Niska temperatura na zewnątrz (około -12o) oraz wiejący mocny przenikliwie zimny wiatr, w ciągu kilku godzin schłodził dom do 16 stopni. O tym, że prądu nie będzie przez tyle czasu dowiedziałem się od właściciela sklepu, który jak to bywa na kameralnych i małych osiedlach – zawsze wie najwięcej. Jak się później okazało, Energa Operator 3 dni przed planowanym wyłączeniem, na kilkunastu słupach przy drodze powiesił ogłoszenie w formie skserowanych kartek A4 (podobnie wyglądają ogłoszenia typu: drewno kominkowe sprzedam, złom przyjmę, o ogród zadbam). Nie ma już znaczenia, że przeczytanie tego jest możliwe tylko po wyjściu z samochodu. Na spacery z racji pogody, nikt wtedy specjalnie ochoty nie miał. Pierwsza przerwa mieściła się jeszcze w granicach lekkiej irytacji... Po 8 godzinach „prąd wrócił” - życie wróciło do normy, a o utrudniającej mocno życie sytuacji przypominały tylko pozostawione ogłoszenia na słupach.

Dziś, historia zatoczyła koło. Drugi raz podczas 7 dni energii elektrycznej brak. Na nie zdjęte ogłoszenia 2 dni temu naklejono identyczne kolejne. Nikt nie wpadł na pomysł, że to nowe ogłoszenie!

Zimno w domu, piekarnia na Bielanach „walczy” na agregacie, wiele osób nie może otworzyć bram garażowych czy tych oddzielających posesję od drogi. Na Bielanach nie ma możliwości skorzystania z oferty elektrociepłowni. Zostaje piecyk gazowy, olejowy, lub na opał stały. Do funkcjonowania każdego z nich, niezbędny jest prąd.

Klientem Energi na Bielanach nie jest dobrze być. Brak informacji chociażby do skrzynek pocztowych, przerwy nie uwzględnione na rachunkach (wszak nie płaci się tylko za zużycie i przesył), i jak wspomina w/w właściciel sklepu „kiedyś, przyszli powiesili na drzwiach, po jednym dniu każdy zagryzał zęby planował dzień bez prądu, a dziś mają to w d...”.

Pozostaje nam jak w słynnej scenie z filmu Alternatywy 4, zebrać się w kuchni i uruchomić kuchenkę gazową (nie dotyczy posiadaczy płyt indukcyjnych na prąd).

Imię i nazwisko czytelnika do wiadomości redakcji.

30
7
oceń tekst 37 głosów 81%