Dzisiejszy incydent w Urzędzie Miejskim w Elblągu, gdy mężczyzna groził samospaleniem w gabinecie prezydenta miasta pokazuje, że praktycznie każdy desperat czy osoba o zaburzeniach psychicznych może zagrozić pracy urzędników. Jak więc chroniony jest Urząd?

Sytuacja z dnia dzisiejszego. Do Urzędu Miejskiego wchodzi mężczyzna z dwiema butelkami rozpuszczalnika. Udaje się do gabinetu prezydenta, oblewa się płynem łatwopalnym i grozi podpaleniem. Czy takiej sytuacji można było uniknąć? Raczej nie.

- Nie możemy każdego petenta wchodzącego do Urzędu sprawdzać i pilnować – mówi Monika Borzdyńska, rzeczniczka prasowa prezydenta. - Zareagowaliśmy błyskawicznie, wzywając na pomoc Policję, Straż Pożarną, Straż Miejską i Pogotowie Ratunkowe.

Służby porządkowe i ratunkowe zjawiły się szybko, wypełniając swoje zadania wzorowo. Czy jednak Urząd Miejski jest miejscem dobrze chronionym? Wszak urzędnicy często prowadzą sprawy, które wzbudzają wiele emocji. Kilka lat temu zdarzyła się sytuacja, że niezrównoważony psychicznie mieszkaniec miasta groził urzędnikom nożem. Teraz kolejny chciał dokonać samospalenia.

- Codziennie porządku w budynku Urzędu Miejskiego w Elblągu pilnuje jeden pracownik agencji ochrony. Dwóch pracowników jest jedynie rano, przy otwarciu Urzędu i na zakończenie dnia pracy – wyjaśnia Rafał Maliszewski z biura prasowego Urzędu Miejskiego w Elblągu. - Mamy jednak szybkie łącze z patrolem interwencyjnym agencji ochrony, który w określonym procedurami czasie musi zjawić się w Urzędzie Miejskim i podjąć interwencję.

Czy wobec tego w Ratuszu przebywają również Strażnicy Miejscy, aby wesprzeć w sytuacji kryzysowej jednego pracownika ochrony?

- Na terenie Urzędu Miejskiego nie ma funkcjonariuszy Straży Miejskiej. Strażnicy realizują wyznaczone zadania na terenie miasta – dodaje Rafał Maliszewski.