Jak ustrzec się złodzieja?
Według statystyk policji z roku na rok łupem złodziei pada coraz mniej samochodów. To dobra wiadomość, choć wartość obecnie kradzionych aut jest znacznie wyższa niż chociażby ponad dekadę temu, kiedy to najczęściej spod domów i z parkingów znikał Fiat 126p. W ubiegłym roku w Polsce zginęło 16,1 tys. samochodów. Co zrobić, aby zminimalizować ryzyko kradzieży auta?
Nie ma takiego samochodu, którego nie da się ukraść. Swego czasu Mercedes chwalił się, że jego zabezpieczenia są nie do pokonania. System zastosowany przez producenta polegał na uruchamianiu samochodu za pomocą karty. Grupa złodziei zakupiła więc model Mercedesa wyposażony w te zabezpieczenia i nauczyła się je obchodzić. Po kilku miesiącach odnotowano pierwsze włamania do nowych samochodów niemieckiego koncernu. Złodzieje wypinali urządzenie sterujące, wpinali swoje i odjeżdżali skradzionym autem. Dziś już żaden producent nie deklaruje, że jego samochodów nie da się ukraść.
Oczywiście najczęściej stosowanym zabezpieczeniem jest fabrycznie montowany alarm, występujący czasem w parze z immobiliserem. Samo połączenie jest bardzo dobre. Wada polega na tym, że to rozwiązanie fabryczne, stosowane na masową skalę. Złodzieje doskonale wiedzą, gdzie w takich samochodach znajduje się syrena alarmu, którą mogą unieszkodliwić. Wiedzą również, gdzie zamontowane są centralka alarmu czy immobiliser. Dostanie się do nich i ich dezaktywacja to kwestia kilkudziesięciu sekund.
Profesjonalni złodzieje mają nie tylko łom i kawałek drutu. Ich podstawowe narzędzia pracy to laptop oraz inne elektroniczne urządzenia pozwalające obejść zabezpieczenia w samochodzie. Obecnie nie muszą już wstawiać auta do kontenera zagłuszającego sygnał GSM lub GPS, na podstawie którego pojazd może być zlokalizowany. Dostępne są proste przyrządy zdolne zakłócić te sygnały.
Najlepszym rozwiązaniem jest zakup niezależnego alarmu z niezależnym immobiliserem. Najlepiej zdecydować się na certyfikowane urządzenia przeznaczone dla konkretnego modelu. Warto również zwrócić uwagę na to, aby tego typu zabezpieczenia były montowane w zaufanych, znanych na rynku firmach. Na czym polega przewaga takich urządzeń? Można je umieścić w niemal dowolnym, wybranym przez nas miejscu w samochodzie. Złodziej zatem nie będzie miał pojęcia, gdzie znajdują się syrena, centralka i immobiliser.
Policja zaleca noszenie osobno kluczyków do stacyjki i pilota do alarmu. Nawet jeśli zostaną nam skradzione kluczyki, wciąż pozostaje kwestia rozbrojenia alarmu. Są jednak sytuacje, w których złodziej czyha na swoją ofiarę i jest w stanie zablokować za pomocą specjalnego blokera sygnał z pilota. W efekcie samochód nie zostanie zamknięty, a alarm nie będzie uzbrojony. Gdy złodziej dostanie się do środka, musi jeszcze zlokalizować niezależny immobiliser.
Może się on znajdować w dowolnym miejscu w samochodzie, więc jego odszukanie zabierze trochę czasu. Następnie złodziej musi wstukać kilkucyfrowy kod za pomocą dwóch przycisków – jeden służy do wyboru cyfry (liczba kliknięć definiuje cyfrę), a drugi do jej zatwierdzania. Złamanie tego zabezpieczenia również zabiera cenny czas. Zdaniem policji jeśli przestępcy w ciągu trzech minut nie uda się uruchomić pojazdu, porzuca go. Tego rodzaju immobiliser może być aktywowany od razu po otworzeniu drzwi, co ma wyeliminować możliwość porwania samochodu, np. na tzw. stłuczkę.
Jak wspomniałem na początku, nie ma takich zabezpieczeń, których nie da się złamać, dlatego nie należy pokładać całej nadziei w systemach antywłamaniowych. Zazwyczaj przydaje się po prostu rozsądek. Często bowiem złodziej wcale nie musi łamać żadnych zabezpieczeń, aby ukraść samochód lub to, co jest w środku. Pamiętajmy więc, aby nigdy nie zostawiać w samochodzie dokumentów. Nie należy kłaść także na przednie lub tylne siedzenia cennych przedmiotów. Starajmy się zabierać je ze sobą lub zostawiać w bagażniku. Ich widok często kusi przypadkowych złodziei, dla których wybicie szyby nie stanowi problemu.
Wsiadając do samochodu, trzeba zamykać wszystkie drzwi. Obecnie w wielu autach zamykają się one automatycznie po paru sekundach, ale w starszych modelach trzeba o to zadbać samemu. Nie można wierzyć także bezgranicznie wszystkim życzliwym przechodniom, którzy podczas postoju wskazują np. na koło, dając do zrozumienia, że złapaliśmy gumę. W takich przypadkach trzeba rozejrzeć się dookoła, wyłączyć zapłon, założyć blokady, wysiąść z auta, zamknąć drzwi i aktywować alarm. Może to przesada, ale lepiej być przezornym.
Co jeśli w naszym samochodzie zainstalowaliśmy wysokiej klasy alarm z immobiliserem, byliśmy ostrożni na każdym kroku, a mimo to samochód został skradziony z przydomowego garażu? Czasem nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć się przed kradzieżą, ale możemy postarać się wcześniej o złagodzenie jej skutków. Jeśli zależy nam na komforcie psychicznym, wykupmy odpowiednie ubezpieczenie.
Warunki ubezpieczenia od kradzieży oferowane przez różnych ubezpieczycieli na rynku są bardzo podobne. Podstawowa różnica dotyczy zazwyczaj wysokości udziału własnego, tj kwoty jaka zostanie odjęta od wartości samochodu w dniu kradzieży w celu ustalenia odszkodowania. Oferty są bardzo różne: od możliwości zniesienia udziału własnego, do kwot sięgających 25% wartości samochodu. Przed zawarciem ubezpieczenia warto zatem zastanowić się, czego oczekiwalibyśmy od ubezpieczyciela w przypadku kradzieży samochodu. Ubezpieczenie od kradzieży sprzedawane jest zazwyczaj wraz z ubezpieczeniem autocasco, co powoduje, że wraz z nim ubezpieczony mamy samochód od uszkodzeń w razie wypadku. Taki zakres musi oczywiście odpowiednio kosztować. Są jednak na rynku oferty ubezpieczenia w węższym zakresie (jak np. ubezpieczenie od pożaru i kradzieży oferowane przez AXA DIRECT) zapewniające wypłatę odszkodowania w przypadku kradzieży, a kosztujące o wiele mniej niż standardowe ubezpieczenie autocasco.
Szymon Witkowski, smartdriver