Od kilkunastu dni można zauważyć dziwną tendencję w naszym mieście do łatania dziur w nawierzchni. Pomysłem miasta na zabezpieczenie ubytków w jezdni jest postawienie słupków.

W naszej redakcji to głównie fotoreporterzy pokonują codziennie dziesiątki kilometrów za kierownicą samochodów, i to głównie oni narzekają na stan nawierzchni w Elblągu – w tym i ja. Można ostatnio zauważyć dziwną tendencję w naszym mieście dotyczącą łatania dziur i likwidowania wyboi. Pan prezydent skupił się rzeczywiście na szybkim zakończeniu aktualnie trwających remontów głównych ulic w mieście, ale w moim odczuciu zapomniał o innych uliczkach.

I tak chociażby dojazd do naszej redakcji, ul. Strażnicza. Na łuku drogi była dość spora dziura, kierowcy ją omijali, ale stwarzało to niebezpieczne sytuacje na tym odcinku. Bardzo długo, zamiast wysłać drogowców, stały tu po prostu cztery słupki, które wskazywały dziurę. Drogowcy wreszcie przybyli i remont kawałka asfaltu wielkości maksymalnie 2x2 m wykonali... nie, nie od razu. Na koniec prac czekaliśmy – uwaga – tydzień!

Wczoraj, wracając do domu wpadłem w dziurę. Przyznaję – przez swoją nieuwagę. Dół na kilkadziesiąt centymetrów mocno wstrząsnął całym autem. Dziś postawiono – a jakże – słupki, sztuk trzy. Na środku jezdni. Więc przestrzegam – na ul. Warszawskiej będzie dziś tłoczno, ponieważ aby wyminąć słupki, trzeba zjechać na przeciwległy pas ruchu.

I taka tendencja panuje w całym mieście. Całkiem niedawno PortEl opublikował świetny konkurs na „dziurę roku”. I co? I nic. Część z nich została zauważona przez miasto, a część po dziś dzień sieje spustoszenie w zawieszeniu aut.

Ciężko napisać jakiekolwiek podsumowanie, stan nawierzchni ulic w Elblągu od kilkunastu miesięcy nie poprawia się. Fakt, główne ciągi komunikacyjne niedługo będą oddane do użytku, super. Ale nie można zapominać o mniejszych uliczkach, gdzie remont kilku dziur naprawdę może pomóc wielu mieszkańcom naszego miasta.

Panie prezydencie – prosimy o interwencję w tej sprawie.