W minioną środę informowaliśmy o tym, że polscy senatorzy: Jerzy Wcisła oraz Jan Rulewski zostali zatrzymani w hotelu przez przedstawicieli tak zwanego Automajdanu. Do spotkania z matkami osób, które zginęły na Ukrainie podczas zamieszek 2 maja 2014 roku koniec końców doszło, jednak nie obyło się bez kolejnych gróźb.

Przypomnijmy: senator Wcisła wraz z senatorem Rulewskim mieli się spotkać 13 lipca z matkami osób, które zginęły 2 maja 2014 roku podczas zamieszek w Odessie na Ukrainie. Wyjście z hotelu zostało jednak zablokowane przez tzw. Automajdan (zrzeszenie niezależnych grup kierowców działających na rzecz Euromajdanu). Na miejscu pojawiła się policja, media ukraińskie i konsul Polski na Ukrainie. Senator pisał na swoim koncie na Facebooku, że „nie czuje się bezpiecznie”. Wskazywał, że policja nie reagowała, a sam Konsul tłumaczył, że będzie reagował tylko w momencie, kiedy „coś zacznie się dziać”.

Koniec końców senatorowie zostali z hotelu wypuszczeni i spotkali się z matkami ofiar. Tak relacjonował to spotkanie Wcisła na swoim facebookowym koncie:

Jestem w Warszawie. Po wczorajszych przejściach i trwającej przez 11 godzin blokadzie hotelu, dzisiaj jeszcze raz podjęliśmy próbę spotkania się z matkami ofiar. I udało się... prawie. Bo po ok. pół godzinnej rozmowie, otrzymaliśmy wiadomość, że ponownie szykowany jest najazd. Kobiety szybko zostały odwiezione. To co nam opowiedziały i materiały, które otrzymaliśmy szokują. Młodzi ludzie, tak samo "polityczni", jak nasz słynny Janek Wiśniewski vel Godlewski nie dość że zginęli, to nie mogą liczyć na wyjaśnienie zbrodni. Trwa proces w sprawie 4!!! ofiar (z 48), ale ciągle sąd jest zrywany w sposób, który dla Polaków kojarzyć się może z historycznym nihil novi. Ci, którzy doszukują się naiwności politycznej w naszym działaniu powinni usiąść z tymi kobietami i ich wysłuchać, Polityka w jednej chwili ucieka przed ludzkim dramatem. Dziękuję za wszystkie sms i sygnały przyjaźni w ostatnich kilkunastu godzinach. Wkrótce zdam raport z wizyty w Odessie.