› uczucia i seks
09:55 / 13.02.2013

Już wiadomo, dlaczego seks to zdrowie

Już wiadomo, dlaczego seks to zdrowie

Czy słyszeliście o tym, że nasienie mężczyzny potrafi pobudzić niedojrzałą kobiecą macicę do wzrostu? A o tym, że nasienie ojca pomaga w wykształceniu się tolerancji tkankowej między matką a rozwijającym się w jej łonie dzieckiem? A może trafiłyście gdzieś na informację na temat tego, że nasienie mężczyzny w pewnym stopniu zmniejsza ryzyko zachorowania przez kobietę na raka piersi? Pewnie obiła się Wam o uszy informacja, że współżycie w terminie porodu może go przyśpieszyć? To właśnie za sprawą prostaglandyn, które uelastyczniają szyjkę macicy (oraz oczywiście orgazmu, który powoduje skurcze macicy). Także okazuje się, że nasienie ma znaczenie nie tylko przy zapłodnieniu i zagnieżdżeniu się jaja płodowego, ale również, ze względu na to, że jego część zostaje wchłonięta do organizmu kobiety, posiada inne właściwości.

W latach czterdziestych ubiegłego wieku prowadzono badania z udziałem kobiet, u których zdiagnozowano niedojrzałe fizycznie macice, będące przyczyną niepłodności. Okazało się, że podejmowanie pełnego współżycia, po kilku miesiącach spowodowało, że macica zaczęła się dalej rozwijać i dojrzewać do rozrodu (u 9 z 15 kobiet; udało im się również zajść w ciążę i urodzić zdrowe dzieci), natomiast w grupie kontrolnej z tą samą diagnozą, gdzie kobiety stosowały stosunek przerywany, lub używały prezerwatywy, nie zanotowano żadnej poprawy.

Aby ciąża mogła prawidłowo przebiegać, organizm matki musi wytworzyć tolerancję na rozwijające się w jej łonie dziecko. W końcu to osobna istota, która dodatkowo posiada w sobie odziedziczone cechy ojca. Nasienie mężczyzny zawiera w sobie antygeny, które indukują rozwijanie się mechanizmu wytwarzania tolerancji. Jest to o tyle ważne, że brak w odpowiednim stopniu wykształconego tego mechanizmu, może skutkować poronieniem lub rzucawką ciężarnych.

Z kolei badania nad częstością występowania u kobiet raka piersi, podejmowano już w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Początkowo twierdzono, że to wielodzietność i długie karmienie piersią obniżają ryzyko zachorowania na tę chorobę. Wyniki statystycznych badań rodziły kolejne pytania. Nie było do końca jasne, dlaczego na ten nowotwór zapadały częściej mieszkanki Europy Zachodniej i Ameryki Północnej niż mieszkanki Afryki; dlaczego częściej rak występował u matek z jednym dzieckiem a rzadziej u matek które rodziły kilkakrotnie; dlaczego częściej u pań samotnych niż zamężnych; częściej u kobiet, które rodziły pierwsze dziecko po 35 roku życia a rzadziej u tych, które zostały matkami po 18 roku życia; dlaczego częściej u sióstr zakonnych niż u reszty populacji kobiecej.

Dopiero w 1980 roku opublikowano monografię, która obrazowała wpływ pozbawienia kobiety nasienia mężczyzny, na zapadalność na raka piersi. Dokładnymi badaniami w tym temacie zajął się Szpital Uniwersytetu Pensylwanii w Filadelfii.

Okazało się, że kobiety pozbawione osłonnego działania nasienia, częściej chorowały na raka piersi. Przebadano 153 kobiety, którym usunięto piersi z powodu tego nowotworu, a grupę kontrolną stanowiły zdrowe kobiety, aktywne seksualnie i posiadające dzieci (w liczbie 168). Kobiety z rakiem piersi, praktykowały częściej stosunek przerywany i używały prezerwatyw.

Wnioski po przeprowadzonym badaniu były zaskakujące. Stwierdzono, że nie rodzenie dzieci i karmienie piersią zmniejszają ryzyko zachorowania, a właśnie czynniki zawarte w nasieniu partnerów. Dane statystyczne mówią o tym, że u 17,4% kobiet stosujących prezerwatywy lub uprawiających stosunek przerywany wystąpił rak piersi, a wśród współżyjących tylko w sposób pełny, było to jedynie 3,9%. A więc ryzyko pojawienia się nowotworu piersi jest 4,5 razy większe (przy stosowaniu z częstością 50% lub większą w każdym z pięcioleci okresu rozrodczego) u kobiet praktykujących stosunek przerywany lub używających prezerwatyw.

5
2
oceń tekst 7 głosów 71%