› bieżące
06:00 / 12.03.2017

Katarzyna Kłobuchowska przegrała walkę z rakiem

Katarzyna Kłobuchowska przegrała walkę z rakiem

fot. nadesłane

Wczoraj (11 marca) po godzinie 19:00 zmarła Katarzyna Kłobuchowska, pielęgniarka na Oddziale Dermatologicznym Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu, mama 9-letniej Julki. Pisaliśmy o niej kilkukrotnie, prosząc o Waszą pomoc. Kasia miała 44 lata. Dzielnie walczyła z nowotworem.

5 lat temu zdiagnozowano u niej raka piersi. Terapię rozpoczęto od standardowego leczenia chemio – i radioterapią, niestety nieskutecznego. Nowotwór przerzucił się na kości i wątrobę. Szansą okazał się lek kadcyla, nowoczesny chemioterapeutyk stosowany w rozsianym stadium raka piersi. Dawał nadzieję, niestety był drogi i nie refundowany przez NFZ. Jedna dawka kadcyli, którą Kasia musiałaby przyjmować regularnie, co trzy tygodnie, koszowała ponad 15 000 zł. Była to olbrzymia suma dla pielęgniarki samotnie wychowującej dziecko. Pomagali jej ludzie dobrej woli, których był wielu. Tylko poprzez platformę internetową siepomaga.pl udało się zebrać kilkadziesiąt tysięcy złotych. Terapia nierefundowanym w Polsce lekiem pomagała. Nowotwór zaczynał się zmniejszać. Pani Katarzyna czuła się coraz lepiej. W lutym ubiegłego roku wróćiła do pracy. Paradoksalnie, wśród innych chorych, gdy robiła coś dla nich, dopiero czuła, że żyje.

Mój powrót do pracy przyjęto w oddziale bardzo życzliwie. Wszyscy dobrze mi tu życzą i trzymają za mnie kciuki

- mówiła.

Kimś, kto dawał pani Kasi siłę do walki była jej córka Julka, którą samotnie wychowywała. Kobiety łączyła bardzo silna więź.

Julka to powód, dla którego codziennie wstaję z łóżka i walczę o każdy kolejny dzień życia. Wychowuję ją sama. I kocham nad życie. Jest dzielna. Chwilami dzielniejsza ode mnie. Czeka na to, aż wyzdrowieję. Nikt nie wspiera mnie tak jak ona

- mówiła Katarzyna Kłobuchowska.

Mała Julka była niezwykle przywiązana do matki. Obie wzajemnie bardzo siebie potrzebowały.

Julka i Kasia, mała dziewczynka o wielkim uśmiechu i jej mama. Żyły skromnie – pielęgniarka samotnie wychowująca dziecko nie może sobie pozwolić na zbyt wiele – ale szczęśliwie, mając to, czego nie da się kupić za żadne pieniądze – siebie. Julka, gdy dorośnie, chciała być taka jaka mama – dobra, ciepła, pomocna. To było jej marzenie.

- Julcia, jakie jest Twoje największe marzenie? – Żeby moja mamusia była zdrowa...

Jest nam niezmiernie ciężko pisać te słowa. Wczoraj marzenie dziewczynki legło w gruzach.

Mała Julka potrzebuje teraz jak nigdy wsparcia i mamy głęboką nadzieję, że takie wsparcie otrzyma – od ludzi dobrej woli, także od współpracowników jej mamy z Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu. Nasza redakcja łączy się w bólu z małą dziewczynką, skałdając jej wyrazy współczucia. Nie da się wyrazić słowami tego co czujemy.

2
0
oceń tekst 2 głosów 100%