Komunikacja miejska w Elblągu nie taka zła, jak radni Platformy ją malują
fot. Bartłomiej Ryś
Polityki jako dziennikarz staram się zazwyczaj nie zgłębiać więcej, niżeli jest to potrzebne. Jej zagadnienia są trudne, a patrząc na komentarze pod artykułami politycznymi widzę, że poziom wyznawców jednej lub drugiej partii nie jest za wysoki. Trudno jednak przejść obojętnie obok stanowiska Klubu Radnych PO w sprawie komunikacji miejskiej w Elblągu.
Pomijając fakt, że zazwyczaj wydźwięk moich artykułów na temat pracy ZKM-u lub innych firm współpracujących przy komunikacji miejskiej, jest bardzo negatywny to w tym momencie czuję się zmuszony stanąć w obronie nowych przewoźników. Nie zgadzam się z stwierdzeniem „(…) jest po staremu jak nie gorzej”. Po tym określeniu mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić fakt, że żadna osoba z piszących tą wypowiedź nigdy nie jeździła autobusami lub tramwajami w Elblągu.
A zmiany na przestrzeni kilku lat są zauważalne gołym okiem. Zacznijmy od kontroli biletów. Niesmak po kontrolach przeprowadzanych przez ZKM pozostał do dziś. Szarpaniny, pobicia, bójki, wrzaski oraz wystawianie opłat dodatkowych niezgodnie z regulaminem – to BYŁ chleb powszedni jeszcze kilka lat temu. Dzięki właśnie takim postępowaniom zawód „kanara” po dziś dzień jest jednym z najbardziej nielubianych zawodów w Elblągu.
Lecz nastąpiła zmiana. Kontrole zaczęła przeprowadzać firma zewnętrzna, co miało poprawić ich jakość. Jak wiemy nie wszystko działa idealnie (afera związana z biletami wolnej jazdy w Arsenie), lecz różnica w jakości kontroli jest zauważalna gołym okiem. W czasach kontroli z ZKM-u pasażer nie uświadczył chociażby słów „dzień dobry” oraz „dziękuję”. Jest parę uchybień, ale tak naprawdę gdzie ich nie ma?
Przejdźmy do meritum sprawy, czyli tematu nowych przewoźników. Zarówno Warbus, jak i Arriva, czyli dwójka nowych przewoźników w naszym mieście wreszcie wprowadziła autobusy, którym nie strach jechać. Mniemam, że radni z ramienia Platformy Obywatelskiej nie mieli okazji przejechania się np. autobusem numer 13 lub 17 firmy ALP? Cuchnące krzesła, smród spalin, prędkość autobusu oscylująca w granicach 25 km/h, niemili kierowcy – to z tym wszystkim pasażerowie dzień w dzień musieli się użerać. Wielokrotnie dostawałem prośby o napisanie artykułu chociażby o autobusie linii 16, znacznie obleganym przez uczniów podczas przebudowy torowiska i braku dojazdu do pętli przy ul. Saperów i Bema. Według uczniów autobus po prostu rozpadał się, jego stan techniczny był okropny. „Jak w ruskim czołgu – w lato jeszcze bardziej gorąco, w zimę jeszcze bardziej zimno” – mówili uczniowie dojeżdżający m.in. na miasteczko szkolne.
Radni w swoim artykule piszą: „Bulwersujące jest, że w wielu pojazdach na czołowych tablicach elektronicznych nie jest wyświetlany numer linii a także nazwa przystanku końcowego.” Trudno się nie zgodzić z tymi zarzutami, aczkolwiek słowo „bulwersujące” bardziej, moim zdaniem, pasowałoby do opisu stanu pojazdów chociażby firmy ALP. Bulwersujące były np. niedomykające się drzwi w czasie jazdy, co mogło naprawdę spowodować tragedię.
Jak to wygląda teraz? Oczywiście, jak już wspomniałem przy kontroli biletów, nie jest idealnie. Ale wprowadzenie nowych pojazdów do użytku to skok jakości trudny do wyobrażenia. To tak, jak byśmy próbowali porównać zwykłe halówki ze straganu z nowym modelem Nike. Zapraszam serdecznie radnych do autobusu np. linii numer 7, 12 lub 16 – ciepło, schludnie, czysto, bez odrażających zapachów. Silnik pojazdu działa cicho, skrzynia biegów zmienia przełożenia bez szarpnięć, przez co pasażerowie nie „latają” po całym pojeździe. Warbus jako pierwszy przewoźnik w naszym mieście wprowadzi pojazdy z klimatyzacją. Co prawda nie we wszystkich, bo nie było to wymogiem przetargowym, jednak i tak takie pojazdy już są. Mieszkańcy czekali 7 długich lat na takich przewoźników i takie autobusy. Wreszcie kierowcy wyglądają tak, jak powinni – obowiązkowo krawat, obowiązkowo koszula. Czyż nie jest to piękne?
Przejdźmy do sprawy tramwajów. Nowe „ogórki” drogie, ale są. Modernizowane tramwaje, które wjechały niedawno na elbląskie torowiska – tanie, ale dobre. Motorniczy to wykwalifikowana kadra ludzi, którzy świetnie wykonują swój zawód od kilkunastu lat. Zgadza się, nadal zdarzają się pojazdy, które swoim wyglądem i hasałem wołają o pomstę do nieba. Proszę pamiętać, że finanse miasta i firm bezpośrednio z nim współpracujących nie są zadowalające. Na wszystko potrzeba czasu – na wymianę pełnego taboru również. Widać postępy – a to najważniejsze.
Zarzuty podane w artykule są prawdziwe, trzeba się z tym zgodzić. Jednak Warbus wprowadza obsługę techniczną 24 godziny na dobę, 365 dni w roku. Oznacza to, że takie problemy jak „Karygodne jest, że w przypadku awarii pojazdu przewoźnik nie podstawia natychmiast pojazdu zastępczego.” Być może po prostu przestaną istnieć. Z innymi zarzutami nie można polemizować, bo po prostu są prawdą. Jednak patrząc na zmiany, jakie zaszły w porównaniu do poprzednich przewoźników, to możemy przymknąć oko na te drobne niedoskonałości wymienione w artykule. Proszę pamiętać o tym, że nowi przewoźnicy dopiero zaczynają swoją pracę na terenie naszego miasta. Dajmy im czas. W polityce również bywa podobnie – zanim nowi radni zaczną działać muszą przeanalizować decyzje swoich poprzedników. Panowie i Panie z klubu radnych PO muszą o tym wiedzieć najlepiej.
Uważam, że artykuł napisany przez Klub Radnych Platformy Obywatelskiej to nic innego, jak kolejny cios w nieustającej walce pomiędzy dwiema wiodącymi partiami w Elblągu. Szkoda, że w tej zażartej walce pomija się rzetelne fakty i pisze się o rzeczach, o których nie ma się pojęcia. Bo patrząc na pewne określenia wymienione w artykule odnoszę wrażenie, że żaden z radnych na przestrzeni ostatnich kilku lat nie poruszał się komunikacją miejską w Elblągu.
Powiązane artykuły
Radni PO: A miało być tak pięknie...
04.02.2014 komentarzy 14
Zarząd Komunikacji Miejskiej sp. z o. o. na przełomie 2013 i 2014 roku przeprowadził przetargi na obsługę linii autobusowych w Elblągu. Umowy podpisano do 2020...