Koszalin wygrywa, Start przechodzi dalej (+ zdjęcia z meczu)
fot. Bartłomiej Ryś
Jeśli tak dalej pójdzie, przy sprzedaży biletów na mecze Startu będzie dołączany zestaw reanimacyjny, a przynajmniej jakiś środek cucący. Elblążanki - trzeba to przyznać - uciekły w drugiej połowie rewanżu 1/4 finału Mistrzostw Polski spod gilotyny, której ostrze było coraz bliżej ich skóry. O sukcesie w play-off-ie decyduje jednak nie 60, a 120 minut i w dwumeczu lepsze okazały się piłkarki Andrzeja Niewrzawy, choć szkoleniowiec EKS-u ma o czym myśleć po dzisiejszej porażce z AZS-em Koszalin 21 do 25. Dzięki zaliczce z pierwszego meczu (7 bramek) Start dość pewnie wszedł do towarzystwa 4 najlepszych zespołów w sezonie 2015/2016 w Polsce. W półfinale czeka już na szczypiornistki z Elbląga aktualny mistrz - MKS Selgros Lublin, z którym w tym sezonie mierzyły się czterokrotnie (2 razy w lidze i 2 w Pucharze Polski).
EKS miał w tym sezonie opatentowany sposób na poskromienie koszalinianek. W trzech poprzednich meczach pomiędzy obiema drużynami, elblążanki zawsze schodziły z parkietu w glorii i chwale. W pierwszej części sezonu zasadniczego we własnej hali Start był poza zasięgiem akademiczek i wysoko wygrał 32 do 24. Rewanż w Koszalinie był dużo bardziej wymagający, ale również zakończył się zwycięstwem piłkarek Andrzeja Niewrzawy (28:27). Na co tak naprawdę stać zespół Anity Unijat miało się jednak okazać dopiero w fazie play-off, w której los ponownie skonfrontował dwie drużyny. Jako wyżej rozstawiony Start Elbląg grał pierwszy mecz na wyjeździe i 60 minut spędzone w hali rywalek wykorzystał najlepiej, jak było to tylko możliwe. Spora zaliczka w postaci 7 bramek (27:20) teoretycznie przekreślała szanse "Energetycznych" na wejście do Final Four.
Twardo stąpające po ziemi zawodniczki AZS-u rozumiały swoją pozycję wyjściową (-7) przed spotkaniem rewanżowym, ale wciąż żywiły się przeświadczeniem, że losy dwumeczu można odwrócić. W Elblągu przez pierwsze 30 minut nie potrafiły jednak przełożyć swojego planu naprawczego na konkretne działania boiskowe. Wszystkie głośne zapowiedzi o odrobieniu strat w meczu wyjazdowym akademiczki musiały włożyć między bajki, gdyż elblążanki grały jak z nut, a ich postawa przypominała łudząco zeszłotygodniową potyczkę. Druga połowa przybrała jednak złowieszczy dla gospodyń kierunek, gdyż jeszcze przed 40 minutą AZS po raz pierwszy wyszedł na prowadzenie, a następnie zaczął niwelować różnicę powstałą w Koszalinie. Nasze szczypiornistki nie były w stanie odnaleźć właściwego dla siebie rytmu, a gęste sito utkane przez obronę gości spowodowało, że nasze piłkarki nie mogły odszukać światła bramki strzeżonej przez znakomicie dysponowaną Beatę Kowalczyk. 5 minut pozostawało do końca a na tablicy żarzył się nieprzyjemny dla fanowskiego oka wynik 20:24. Po rozmowie ze swoim przełożonym elblążanki powróciły na parkiet, aby nie dopuścić do tego, co wcześniej było tak mało prawdopodobne. Lekko osłabione przez nieobecność w końcowych minutach Sylwii Lisewskiej, gospodynie dotrwały do syreny kończącej i dzięki znakomitemu spotkaniu wyjazdowemu zameldowały się w półfinale MP.
Początek spotkania należał do Startu, który w odstępie 6 minut wysunął się na zdecydowane prowadzenie 4:1. Błyszczała wracająca do swojej normalnej dyspozycji Aleksandra Jędrzejczyk, której manewry na skrzydle dawały się we znaki rywalkom na bokach obrony. Akademiczki miały olbrzymie trudności z dochodzeniem do sytuacji rzutowych. Skrupulatnie pilnowane były byłe piłkarki elbląskiego klubu, czyli Katarzyna Kołodziejska oraz Hanna Sądej. To jednak nie one były największym zagrożeniem w tej fazie rywalizacji a Monika Michałów, która skrzętnie korzystała z zasięgu swoich ramion. Piłkarki z Elbląga nie oglądały się jednak na przeciwniczki i ich chwilowe problemy. Wyprowadzały skuteczne ataki, dzięki czemu jeszcze zwiększyły swoją przewagę. W 10 minucie było 7:3, lecz z wolna stan meczu zaczął się wyrównywać. Pozamykane ścieżki do bramki Szywerskiej postanowiły obejść inne szczypiornistki gości i zrobiło się remisowo - 8:8, 9:9 i 11:11. Wtedy jednak nasza bramakarka przypomniała wszystkim o swoim kunszcie. Dwukrotnie w przeciągu jednej akcji Sołomija Szywerska stawała oko w oko z Joanną Chmiel i dwukrotnie okazywała się lepsza. Dodatkowo z boiska usunięta została Adrianna Nowicka i EKS grał do końca pierwszej części z przewagą. Z większej ilości wolnych metrów kwadratowych boiska najlepiej skorzystały nasze skrzydłowe i po trafieniach Jędrzejczyk oraz Balsam elblążanki schodziły do szatni prowadząc 13 do 11.
Mało widoczna w pierwszych dwóch kwadransach była Sylwia Lisewska, ale szkoleniowiec zespołu przyjezdnego przydzieliła jej prywatnego opiekuna, którym najczęściej była żywiołowa Joanna Chmiel. Odcięta od podań i poruszająca się gdzieś w okolicach środka boiska rozgrywająca miała przymkniętą drogę do włączania się w ataki swojej drużyny. Jej apetytu nie mogła z pewnością zapokoić zaledwie 1 zdobyta przed przerwą bramka. Początkowe fragmenty drugiej połowy wyglądały podobnie do ostatnich minut pierwszej. Koszalinianki nie przebierały jednak w środkach i zdecydowanie mocniej przyłożyły się pracy w destrukcji. Rozdrażnione elblążanki także pozwalały sobie na nieprzepisową grę. Dwa karne wykorzystała najpierw Małgorzata Trawczyńska, a potem po trafieniu dołożyły Nestsiaruk oraz nieupilnowana Kołodziejska i zrobiło się po 15. Za chwilę zapomnienia na ławkę kar powędrowała Sądej, ale w czasie jej odbywania Start nie wykorzystał żadnej okazji do powiększenia swojego konta bramkowego. Sporo pracy miała za to Szywerska. Na 20 minut przed końcem na pierwsze prowadzenie wyszły koszalinianki po precyzyjnym rzucie Kołodziejskiej. Po powrocie na boisko bramkę dorzuciła Sądej i było 15:17, a w międzyczasie mogło być jeszcze gorzej, gdyby nie nasza bramkarka, która nie dała sie zaskoczyć z 7 metrów. Naradę zwołał trener Niewrzawa. Po niej kibice objerzeli popis indywidualnych umiejętności Pauliny Muchockiej, która minęła dwie zawodniczki i zmniejszyła stratę do przeciwniczek, a w następnej akcji swojej drużyny wykorzystała dokładne podanie od Lisewskiej i było 17:18. Przez kolejne minuty utrzymywała się niegroźna przewaga AZS-u. Za głowę zaczęli łapać się kibice dopiero po zejściu za faul Matuszczyk. Dwa szybkie gole sprawiły, że zrobiło się 20:24, a rozpędzone rywalki wyczuły swój moment. Na zegarze pozostawało 5 minut do końca, a za chwilę swój udział w meczu - niedługo po tym jak zdobyła bramkę - zakończyła Lisewska i Start grał do ostatnich sekund w osłabieniu. Braku jednak elblążanki nie odczuły i dowiozły rezultat 21:25 do szczęśliwego finału.
EKS Start Elbląg - Energa AZS Koszalin 21:25 [13:11; 8:14]
Start: Szywerska, Warywoda - Balsam 2, Dankowska 1, Hawryszko, Waga 2, Muchocka 4, Jędrzejczyk 5, Matuszczyk 1, Kwiecińska, Szopińska, Gerej, Lisewska 3, Świerżewska, Andrzejewska 3.
Trener: Andrzej Niewrzawa.
Już za tydzień (23-24 kwietnia) nasze zawodniczki pojadą do Lublina na 2 pierwsze mecze z mistrzyniami Polski w półfinale. Na trzecie spotkanie wrócą do Elbląga, a z awansu cieszyć się będzie ta ekipa, która jako pierwsza zwycięży trzykrotnie. Oba mecze wyjazdowe odbędą się w lublińskiej hali Globus o godzinie 17:30.