Koszmarny wypadek pod Braniewem. Niestety...to był żart
fot. elblag.net/archiwum
Policjanci, strażacy i medycy - wszyscy pędzili z pomocą na miejsce wypadku drogowego. Ze zgłoszenia wynikało, że tuż pod Braniewem zderzyły się trzy pojazdy, a wśród podróżujących jest osoba poszkodowana. Po dotarciu służb na miejsce okazało się jednak, że zgłoszenie było fałszywe i do żadnego wypadku nie doszło.
Policjanci ustalili personalia mężczyzny, który za swój „żart” poniesie teraz prawdziwe konsekwencje. Zgodnie z sądowym wyrokiem mieszkaniec powiatu lidzbarskiego będzie musiał zapłacić grzywnę w wysokości 2,5 tys. zł.
W październiku 2020 r. oficer dyżurny braniewskiej komendy został powiadomiony o zdarzeniu drogowym w okolicach Braniewa. Zgłaszający twierdził, że na trasie w kierunku Piotrowca zderzyły się trzy pojazdy - motocykl, ciągnik rolniczy oraz pojazd ciężarowy. Mężczyzna dodał również, że jedna z osób potrzebuje pomocy.
Na miejsce skierowano natychmiast policjantów, załogę karetki pogotowia oraz strażaków. Warunki pogodowe w tym czasie były trudne, na zewnątrz panowała gęsta mgła. Po dojeździe na wskazany odcinek drogi nikogo nie zastano. Funkcjonariusze zaczęli więc sprawdzać pobliskie drogi. W tym samym czasie oficer dyżurny bezskutecznie próbował kontaktować się ze zgłaszającym. Policjanci uświadomili sobie wówczas, że służby zaalarmowano o wypadku, który tak naprawdę nie miał miejsca.
Sprawą zajęli się funkcjonariusze z zespołu do spraw wykroczeń, którzy ustalili personalia mężczyzny odpowiedzialnego za całą sytuację. Sprawa trafiła do sądu, a wyrok zapadł rok później. Zgodnie z decyzją sądu mieszkaniec powiatu lidzbarskiego, za wywołanie niepotrzebnej czynności policjantów, strażaków oraz medyków, został ukarany grzywną w wysokości 2,5 tys. zł.
Policjanci przypominają i ostrzegają - numerów alarmowych należy używać z rozwagą ! Interweniujące w opisanej sytuacji służby zaangażowane były w przeprowadzanie bezzasadnych czynności. Poświęcali czas, który powinien zostać przeznaczony na szeroko rozumianą ochronę bezpieczeństwa i porządku publicznego. A przecież mogliby wtedy udzielać pomocy tym, którzy naprawdę jej potrzebują.