Kto zaprosi zbłąkanego wędrowca do stołu? O świątecznej gościnności elblążan
Nadszedł wigilijny wieczór. Choinka ugina się od kolorowych bombek, kryształowych reniferów, błyszczących kokard i czekoladowych ozdób. W domach roznoszą się zapachy świątecznych potraw. Na stole stoją ogromne świeczniki – może komuś z nas uda się schować za nimi przed wzrokiem babci, setny raz pytającej kiedy w końcu będzie ślub… Zasiadamy do kolacji – nie da się pominąć tematu wolnego talerza, który jak zawsze stoi pięknie nakryty i przypomina o naszej życzliwości wobec bliźnich. Kim w świadomości elblążan jest zbłąkany wędrowca? I ilu z nas otworzy drzwi, kiedy ktoś rzeczywiście zapuka?
- W naszej rodzinie od lat zapraszamy do wigilijnego stołu samotnie mieszkającą sąsiadkę. W takie dni nikt nie powinien być sam. Jeśli mam okazję umilić komuś ten wyjątkowy wieczór - robię to z największą przyjemnością. Czasem żartuję, że co jak co, ale u nas wolny talerz nigdy się nie zmarnuje – mówi pani Danuta, mieszkanka osiedla Zawada.
Pytając dalej elblążan o to, czy zaprosiliby do stołu obcą osobę, nie było już tak optymistycznie. Najczęściej padały odpowiedzi – „Zależy jak by wyglądał”, jeśli byłoby jeszcze miejsce w pokoju tak, ale.. zwykle zjeżdża się cała rodzina i tak jest już ciasno...”, „Raczej nie, w domu są małe dzieci, nie wiadomo, kto by przyszedł”. ,,Najchętniej spakowałbym bezdomnemu jedzenie”.
No właśnie, pada tu słowo bezdomny. Wielu z nas utożsamia przysłowiowego wędrowca z osobą nie mającą domu. Czekając w sobotę na pociąg na elbląskim dworcu, zauważyłam kilku bezdomnych. Nic dziwnego, w końcu temperatura spadła sporo poniżej zera – korzystają z okazji żeby się ogrzać, dopóki Straż Miejska nie wyprosi ich lub zaprosi do przytułku.
Zapytałam więc jednego z mężczyzn, czy kiedykolwiek zapukał do drzwi w okresie świątecznym. Spokojnie i chyba ze smutkiem odpowiedział, że nie zrobiłby tego nigdy.
– Kto by chciał przyjąć obcego pod dach. Nie wiadomo, czy to złodziej lub ktoś podejrzany. Tradycja tradycją, ale nikt nie ma ochoty spędzać Świąt z kimś, kto wygląda jak ja. Nawet jeśli są tacy ludzie, to i tak tylko takie litowanie się od święta – mówi pan Jan, jeden z mężczyzn dogrzewających się na dworcu.
Jak okazuje się, dla większości z nas Święta Bożego Narodzenia są imprezą zamkniętą, w gronie rodzinnym. Nie jest to zaskoczeniem. Symbolika wolnego talerza jest stałym elementem polskiej kultury, który ma przypominać, że są tacy, którzy nie mają tyle szczęścia, żeby zasiąść przy stole wigilijnym jak my.
A kto z Was zaprosiłby do swojego domu zbłąkanego wędrowca?