Lampe i Gortat zawiedli, ale Zamojski już nie
fot. www.eurosport.onet.pl
Polscy kadrowicze w fatalnym stylu rozpoczęli wczoraj rywalizację w Mistrzostwach Europy w Słowenii. Wedle szumnych zapowiedzi ekspertów oraz po cichu niektórych zawodników wczorajsze spotkanie miało być łatwym zwycięstwem nad rywalami. Tak się jednak nie stało, ponieważ po słabej grze polska reprezentacja przegrała z Gruzją 67:84. W naszej drużynie w zasadzie jako jedyny na słowa pochwały zasłużył urodzony w Elblągu Przemysław Zamojski.
Przed turniejem nasi reprezentanci wygrali 6 z 11 spotkań sparingowych. Apetyty na sukces były (bo po wczorajszej porażce znacznie zmalały) spore. Zaczęły się nawet pojawiać plany i marzenia o zajęciu miejsca w pierwszej piątce turnieju. Gdyby ten mecz miał opisać sprinter Bolt z Jamajki, to zapewnie o polskiej kadrze powiedziałby "zaliczyliście falstart". Polacy rozpoczęli spotkanie mocno zestresowani, co szybko skutkowało niecelnymi rzutami z każdej pozycji, nawet wtedy gdy nasi zawodnicy nie byli kryci przez Gruzinów. Ich rzuty były koszmarne. Siłą polskiego teamu miał być duet Gortat-Lampe, który kompletnie zawalił. Ten pierwszy pudłował większość rzutów. A taka postawa nie przystoi liderowi polskiej kadry, nota bene zawodnikowi z ligi NBA. Drugi, który od najbliższego sezonu będzie grać w słynnej Barcelonie, miał być tym, który będzie potrafił stworzyć akcję z niczego. Szkoda tylko, że nic w zasadzie wielkiego nie stworzył.
Słabo zagrali skrzydłowi. Potwierdzeniem ich kiepskiej postawy była skuteczność rzutów za trzy punkty. Pierwsza taka celna próba pojawiła się dopiero w 31 minucie czyli na początku czwartej kwarty. Jego autorem był Zamojski, który na boisko wszedł pod koniec trzeciej kwarty. W zasadzie jako jedyny z naszych zawodników pokazał część drzemiących w nim możliwości.
Oprócz tej trójki dorzucił później jeszcze dwie kolejne i jeden rzut wolny. Łącznie uzbierał 10 punktów i 2 asysty dla swojego zespołu, dzięki czemu w przekroju całego spotkania był drugim strzelcem, razem z Lampe, a tuż za Gortatem. A przecież ci dwaj zawodnicy grali praktycznie całe spotkanie. Oprócz skuteczności w ataku Zamojski pokazał także charakter w obronie.
Przed Polakami dziś drugie spotkanie w grupie. Rywalem będą Czesi, którzy w swoim inauguracyjnym meczu nieznacznie, bo 60:62 przegrali z gospodarzami turnieju. Całe spotkanie było bardzo wyrównane. Zanosi się więc na to, że naszych koszykarzy czeka ciężka przeprawa, tym bardziej, że będą walczyć także w swoich głowach, o zmazanie plamy z wczoraj. Jeśli Polacy chcą awansować do kolejnej rundy, to na porażkę z południowymi sąsiadami już sobie pozwolić absolutnie nie mogą. Trzeba jednak zacisnąć zęby i zagrać zdecydowanie skuteczniej niż z Gruzją i pokazać taką zaciętość i nieustępliwość w obronie jaką wczoraj zaprezentował Zamojski.
Początek rywalizacji z Czechami o 17:45. Mecz transmitowany będzie na kanale Polsat Sport.
Gruzja – Polska 84:67 (20:14, 19:8, 16:15, 29:30)
Polska: Marcin Gortat 12, Maciej Lampe 10, Przemysław Zamojski 10, Przemysław Karnowski 9, Michał Ignerski 8, Mateusz Ponitka 7, Łukasz Koszarek 4, Adam Waczyński 3, Thomas Kelati 2, Krzysztof Szubarga 2, Michał Chyliński 0, Adam Hrycaniuk 0.
Gruzja: Wiktor Sanikidze 23, Manuchar Markoiszwili 18, Giorgi Szermadini 13, Giorgi Cincadze 11, Ricky Hackman 9, Besik Leżawa 3, Nikoloz Ckitiszwili 3, Beka Burjanadze 2, Nika Metreveli 2, Otar Pchakadze 0, Lewan Patsatsia 0, Duda Sanadze