› sport
12:05 / 23.07.2014

Łukasz Pietroń: Olimpia Elbląg jest teraz lepszym klubem

Łukasz Pietroń: Olimpia Elbląg jest teraz lepszym klubem

fot. Bartłomiej Ryś

Przypomniałem się trenerowi. W Gryfie były problemy z pieniędzmi i zostałem wolnym zawodnikiem. Miałem różne propozycje jednak jestem w takiej sytuacji, że moja żona jest w ciąży i chcę być przy niej. Dlatego wróciłem do mojego dawnego klubu. Szybko dogadałem się z trenerem Adamem Borosem - mówi Łukasz Pietroń, nowy zawodnik Olimpii Elbląg. Opowie dlaczego nie udało się zostać w Lechii Gdańsk, porówna trenerów Tomasza Arteniuka i Adama Borosa oraz wyjaśni znaczną liczbę klubów w karierze.

Po kilku latach wróciłeś do Elbląga. Kibice rozpoznają Cię na mieście?

Występujemy obecnie w trzeciej lidze, więc trudno by kibice rozpoznawali nas na ulicach. Jednak podczas meczu z Calisią starsi fani, koledzy, mnie rozpoznawali. Wołali używając mojego dawnego przezwiska. W Lechii, jeszcze za czasów Młodej Ekstraklasy, miałem pseudonim "luigi". W Elblągu mówili na mnie „młody”, z racji tego, że byłem jednym z młodszych graczy w drużynie.

Jak mówisz byłeś w juniorach starszych Lechii. Nawet występowałeś, jako kapitan zespołu. Dlaczego nie udało się zapuścić korzeni w tym miejscu?

Byłem tam przez 8 lat. Od juniorów do Młodej Ekstraklasy. Tam również zakładałem opaskę kapitana. Trenowałem cały czas z pierwszym zespołem. Grałem w Pucharze Ekstraklasy, jeździłem na obozy przygotowawcze z zespołem. Czego zabrakło? Może otrzymania większej szansy, czy mojej tzw. „chłodnej głowy”. W pewnym momencie mogłem dostać szansę, ale wybrałem wypożyczenie do innego klubu. Otrzymywałem więcej szans regularnego grania. Niektórzy chłopacy z tego zespołu otrzymali szansę w tym klubie.

Dlatego może trzeba było zaczekać.

Mogłem być bardziej cierpliwy. Jednak taki mam charakter, że wolę grać niż siedzieć na trybunach i czekać na swoją szansę. Z perspektywy czasu nie żałuję tego, bo nie ma co żałować. Moja droga potoczyła się tak a nie inaczej. Jeden z moich kolegów z drużyny Lechii zdołał się wybić, to Marcin Pietrowski.

Teraz już chyba wiem, dlaczego zmieniałeś często kluby

Byłem już w kilku zespołach. Jest taka zasada, że grasz tam gdzie cię chcą. Zmieniałem czasem kluby co rok, ale poznałem przez to dużo ludzi, mam wielu znajomych. To jest jeden z plusów.

Jak trafiłeś do Elbląga w 2009 roku?

Pamiętam dobrze tę sytuację. Byłem na wypożyczeniu w Kotwicy Kołobrzeg, występującej w drugiej lidze. Chciałem występować gdzieś bliżej domu, to znaczy Nowego Dworu Gdańskiego. Przyjechałem na testy do Elbląga. Ówczesnym szkoleniowcem Olimpii był Tomasz Wichniarek. W meczu sparingowym z Zatoką Braniewo pokazałem się z dobre strony i klub wypożyczył mnie z Lechii. Tymczasem zmienił się trener, bo stery zespołu objął trener Tomasz Arteniuk. Znałem tego szkoleniowca, ponieważ grałem pod jego wodzą w Kołobrzegu. Od razu pojawiały się myśli, że będzie ciężko, ponieważ u tego trenera w tamtym klubie nie grałem. Jednak jakoś dałem sobie radę.

Czy można porównać w jakiś sposób trenerów Arteniuka i Adama Borosa?

Można porównać ich charaktery. Trener Adam Boros również ma mocny charakter. Zespół jest zdyscyplinowany. Warsztatu nie chciałbym porównywać. Każdy ma swój. Od tego sezonu trenuję z tym trenerem i jak na razie pozytywnie oceniam współpracę. Ta cała otoczka wygląda profesjonalnie. Tutaj nie ma czegoś takiego, że jesteśmy w trzeciej lidze i coś odpuszczamy. Pracujemy jak w wyższych ligach i to mi się bardzo podoba.

Wywalczyłeś skład u trenera Arteniuka. Tutaj również będziesz podstawowym graczem?

W tamtych czasach byłem młodzieżowcem. Wiadomo, że tacy gracze czasem muszą grać niezależnie od aktualnej dyspozycji. Tutaj akurat jestem jednym ze starszych graczy. Mam nadzieję, że będę grał w pierwszym składzie. W drużynie jest po dwóch graczy na każdą pozycję.

W Olimpii Elbląg spotkałeś dawnego znajomego z Lechii Damiana Szuprytowskiego. Jak myślisz czy wzmocni zespół?

Myślę, że tak. To ciekawy zawodnik. W poprzednim meczu zagrał bardzo dobrze. Będzie wzmocnieniem dla naszego klubu.

Łukasz Pietroń i Damian Szuprytowski w barwach Lechii Gdańsk

Jesteś już doświadczonym graczem. Na boisku starasz się motywować kolegów? 

Próbuję, jednak w Olimpii jest kilku doświadczonych piłkarzy jak Oleg Ichim, Kamil Graczyk. Myślę, że stworzymy taki zespół, w którym ci starsi będą podpowiadać młodym. Proszę uwierzyć, że potrafią grać w piłkę.

Dlaczego nie udało ci się zostać w Elblągu, gdy wywalczyłeś z drużyną awans do pierwszej ligi?

Ciężka sprawa. Zostawiłem dużo zdrowia na boisku. Szkoda, że zostałem odpalony, że nie dano mi szansy. Chciałem zostać jednak uznano, że nie nadaję się do gry na tym poziomie. Musiałem to uszanować jednak bardzo żałuję, że nie zostałem. Cały sezon mieliśmy bardzo fajną, zgraną ekipę. Wywalczyliśmy awans w bardzo dobrym stylu. Prezentowaliśmy się dobrze jako drużyna. Wygraliśmy ligę a to też jest ważne. Gdyby został trener Arteniuk myślę, że nie rozstawałbym się z klubem. Olimpia była w pierwszej lidze tylko przez sezon, zatem ówczesny kierunek nie był chyba zbyt dobry.

Udało ci się odbudować w Gryfie Wejherowo

Najpierw poszedłem do Jezioraka Iława. Trochę przespałem ten okres czekając na efekt rozmów z Olimpią. Przez to wtedy odrzucałem inne propozycje. W Gryfie występowałem w III lidze, gdzie wywalczyłem awans. Zagraliśmy z Legią ćwierćfinał Pucharu Polski. To była fajna przygoda w tym turnieju. Zagrałem pół roku w drugiej lidze i przeszedłem do Bytovii.

W tym klubie zbyt często nie występowałeś

To był dla mnie sportowy awans. Pojechałem z drużyną na obóz na Cypr, gdzie zagrałem w sparingu z klubem z Rosji. Zaraz po wejściu na boisko doznałem ciężkiej kontuzji. Zerwałem więzadła krzyżowe i od tego zaczął się mój koszmar, który trwał pół roku. Przyszedłem do klubu i od razu uraz. Potem, gdy się wyleczyłem był już nowy trener Paweł Janas. Dostawałem jakieś szanse w kadrze meczowej. Były jeszcze problemy, ponieważ za szybko wróciłem do zespołu. Byłem pewny, że jestem już w 100% zdrowy jednak czasu się nie oszuka. Jeszcze miałem umowę z klubem przez pół roku, ale zdecydowałem się rozwiązać, ponieważ trener Paweł Janas powiedział, że buduje swój zespół i nie uwzględnia mnie w tym składzie. Nie mam do niego pretensji. Znów zacząłem grać w Wejherowie jednak dzwoniłem przed rundą rewanżową do trenera Adama Borosa czy jest szansa na ponowne występy w Olimpii. Jednak zdecydowałem się zostać, ponieważ miałem pewniejsze miejsce w składzie. Była szansa by wzmocnić Olimpię, gdy zespół przejął ten trener, jednak chciałem się odbudować. Nie chciałem przychodzić nieprzygotowany.

Po sezonie wybrałeś Olimpię Elbląg

Przypomniałem się trenerowi. W Gryfie były problemy z pieniędzmi i zostałem wolnym zawodnikiem. Miałem różne propozycje jednak jestem w takiej sytuacji, że moja żona jest w ciąży i chcę być przy niej. Dlatego wróciłem do mojego dawnego klubu. Szybko dogadałem się z trenerem Adamem Borosem.

Jak teraz Ci się podoba w klubie?

Nadal są te same szatnie (śmiech). Niektórzy ludzie zostali. Jednak muszę powiedzieć, że to jest już inny klub. Duże zmiany na lepsze. Wszystko jest poukładane, warunki do treningów mamy super. To pod tym względem dużo się zmieniło. Pamiętam w jakich warunkach dawniej tutaj trenowałem i na myśl o tym się uśmiecham. Trzeba to wykorzystać i jak najszybciej awansować.

15
0
oceń tekst 15 głosów 100%