Mają trafić do szkół we wrześniu, ale już teraz są z nimi problemy
O tym, że sprzęt elektroniczny może pomóc w edukowaniu młodego społeczeństwa przekonujemy się na co dzień. Dzieci korzystają już z komputerów, laptopów, tabletów, smartfonów, na których zainstalowane są programy edukacyjne. Teraz przyszedł czas na szkoły. O ile wiele z nich korzysta już z nowoczesnych rozwiązań technologicznych w procesie nauczania, dla innych będzie to swoiste novum. Od września do szkół mają wejść tzw. e-podręczniki.
Rok szkolny 2014/2015 dobiega końca. Uczniowie już są myślami nad morzem, w górach czy w innym równie ciekawym miejscu. Czekają na dzień, w którym będą mogli rzucić w kąt podręczniki, które spędzały im sen z powiek w ciągu ostatnich miesięcy. Gdy jednak wrócą do szkoły po wakacjach, ma na nich czekać coś zupełnie nowego, co być może ich zainteresuje. Mowa o e-podręcznikach, które są o wiele lżejsze i mogą pomieścić w sobie więcej treści niż ich tradycyjne odpowiedniki.
Nie będzie to oczywiście rozwiązanie jedyne i ostateczne. Wciąż korzystać się będzie z podręczników papierowych, ale wprowadzenie ich elektronicznej wersji wprowadzi wiele ułatwień. Sam projekt nowych podręczników budzi jednak dużo emocji. Nie ze względu na ich formę, ale zawartą w nich treść. Wskazywano bowiem na pojawiające się błędy merytoryczne, na problem z funkcjonalnością. Jest jeszcze czas, by naprawić wszelkie niedociągnięcia.
Jak podaje "Rzeczpospolita", w ubiegłym tygodniu posłowie wystąpili do Najwyższej Izby Kontroli z prośbą o monitorowanie prac nad e-podręcznikami, które we wrześniu trafią do szkół. Politycy nie chcą dopuścić do tego, by uczniowie otrzymali wadliwy produkt, bowiem wyrządziłby on więcej szkody niż pożytku. Obawy posłów budzą również procedury konkursowe, prowadzone w ramach projektów przygotowywanych pomocy naukowych oraz kwestia wydawania pieniędzy przeznaczonych na ich realizację.
Jak elbląskie szkoły przyjmują pomysł wprowadzenia od nowego roku szkolnego elektronicznych podręczników? Małgorzata Antoniszyn, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1, mówi:
Jestem zwolenniczką podręczników tradycyjnych. W obecnych czasach poprzez nowe technologie, komputery, tablety dzieci nie potrafią poprawnie pisać, mają problem z właściwym trzymaniem długopisu czy ołówka. Za bardzo idziemy w kierunku cyfryzacji. Uważam, że powinniśmy uczyć dzieci poszukiwania informacji z różnych źródeł, również tych nieelektronicznych, czyli encyklopedii, książek - do tego wszakże służą.
Innego zdania jest Agnieszka Jurewicz, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2. Uważa ona, że:
Subwencja resortu edukacji umożliwi uczniom szkół gimnazjalnych korzystanie z e-podręczników nieodpłatnie. Nie będzie to dla nas żadne novum, bowiem już od dłuższego czasu korzystamy z nowoczesnych technologii w trakcie zajęć. Mamy tablice interaktywne, projektory, komputery w każdej klasie i nauczyciele stosują elektroniczne wersje ćwiczeń. To sprawia, że uczniowie niektórych podręczników nie muszą nosić. Jest to dla nich z pewnością dużym ułatwieniem, a cyfrowe pomoce naukowe urozmaicają zajęcia.
Pozostaje więc czekać do września. Co wykaże kontrola NIK?