16:04 / 12.07.2013

Mandaty, po co je płacić? Czyli jak kierowcy wykorzystują luki w prawie

Mandaty, po co je płacić? Czyli jak kierowcy wykorzystują luki w prawie

15 tysięcy złotych – taką kwotę wygenerowały wpływy z mandatów z fotoradarów w Elblągu w roku 2012. Czy suma ta mogłaby być większa? Zdaje się, że tak gdyby nie przebiegłość kierowców. Wojna między Ministerstwem Finansów, Inspekcją Transportu Drogowego Policją, a kierowcami trwa. Jak uniknać płacenia mandatowych "haraczów"? O tym w dalszej części artykułu.

Okazuje się, że na 74 tysiące wezwań w 2012 roku, nie odpowiedziało 55 tysięcy kierowców. Sytem fotoradarów zainstalowanych w Polsce kosztował 100 milionów złotych – miał przynieść zysk równy piętnastokrotności tej wartości. Rzeczywistość okazała się inna. Celem instalowania coraz większej ilosći fotoradarów nie jest bezpieczeństwo na drodze, ale zwiększenie wpływów do budżetu miasta. Tak uważa zdecydowana większość prowadzących pojazdami. Dlatego też posiadacze prawa jazdy zbuntowali się i znaleźli swoje sposoby na uniknięcie płacenia mandatów. Oto lista najbardziej popularnych i skutecznych chwytów, które pozwolą ominąć prawo.

Nie bać się wejść na drogę sądową, czyli skasowane nagrania

Można uniknąć kary opierając się o nagrania z wideorejestratorów używanych przez policję. Po pierwsze należy odmówić przyjęcia mandatu. Wówczas policjanci kierują wniosek do sądu. Ten wyda wyrok w postępowaniu nakazowym. Dowodem w postępowaniu będzie nagranie. Naszym następnym krokiem powinno być złożenie sprzeciwu od wyroku zaznaczając, że jechaliśmy z dopuszczalną prędkością. W tym momencie przechodzimy do zwykłego postepowania, a w nim dowodem będzie nagranie, które do tego czasu będzie skasowane, a pozostanie jedynie zdjęcie – które nie jest właściwym dowodem. W takiej sytuacji sąd powinien oddalić postępowanie.

Podać wschodnie nazwisko prowadzącego pojazdem

Właściciel samochodu, który został zapisany na zdjęciu z fotoradaru powinien napisać oświadczenie, w którym informuje, że prowadzącym pojazdem był krewny na przykład z Odessy. Podać przy tym należy dane zaczerpnięte z portali społecznościowych. Nawet przy wielokrotnym zbliżeniu, straż gminna nie jest w stanie określić kto prowadził pojazd, szczególnie, że w większości przypadków zdjęcia robione są tyłem. Dla bezpieczeństwa w wyjaśnieniu warto napisać, że kierował daleki krewny. Drugim czynnikiem działającym na korzyść ukaranych kierowców, jest fakt, że straż nie ma narzędzi prawnych, aby egzekwować mandaty od kierujących pojazdami z krajów spoza Unii Europejskiej. Postępowanie zostanie zatem umorzone.

Punkty w Elblągu, przy których warto spuścić nogę z gazu

Jak informuje Krzysztof Nowacki z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu: w gestii policji znajduje się tylko jeden fotoradar i to przenośny (tzn. że nie można go umiescić w skrzynce znajdującej się przy ulicy). Fotoradary już dawno przeszły w gestię straży miejskiej i przez nią są wykorzystywane. Najbardziej niebezpiecznymi punktami w naszym są: obwodnica Elbląga, droga k22, a także miejsca w których dochodzi do wypadków, tam też jest ustawiany podczas działań policyjny, przenośny  fotoradar, jest to m.in. ulica Plk. Dąbka, ul. Fromborska, i inne miejsca w zależnosci od potrzeb. Nie ma jednego miejsca, które generuje mandaty, bo to nie miejsce a wykroczenia, które popełniają kierowcy je generują.

Zachęcamy kierowców do bezpiecznego uczestniczenia w ruchu drogowym. Celem artykułu jest ukazanie luk w polskim prawie o ruchu drogowym, a nie zachęcanie do oszustw. Wielu kierowców jednak dopuszcza się do stosowania tych metod, twierdząc, że i tak żyjemy w państwie zarządzanym przez oszustów i trzeba sobie jakoś w tej przestrzeni radzić. Przypominamy, że w 2012 roku w Polsce na drogach ginęło 8 kierowców dziennie.

12
0
oceń tekst 12 głosów 100%