Mariusz Dyba z Ornety w najlepszej piątce "Idola". Czy zgarnie 250 tys. zł?
fot. http://www.polsat.pl/program/idol/
Wczoraj w "Idolu" emocji nie brakowało podczas walki o dostanie się do najlepszej piątki programu i otrzymania szansy w rywalizacji o kontrakt płytowy i 250 tysięcy złotych. Wśród szczęśliwców był Mariusz Dyba z Ornety. To o nim Elżbieta Zapendowska powiedziała, że głowa jej pęka od jego talentu.
Tym razem uczestnicy programu "Idol" zmierzyli się z tanecznym przebojami. Dodatkowo musieli zaprosić publiczność do wspólnej zabawy. Dla nikogo nie było to łatwe, bo raczej nikomu nie kojarzą się oni z disco i dance. Były też występy solowe.
Mariusz Dyba przed prezentacją znów mówił, że w ostatniej chwili zgłosił się do programu. Przypomniał swoją drogę do muzyki: był organistą w Ornecie, jako student grał w knajpach. Ostatnio zgłosił się do niego zespół Chemia. Chłopak z Ornety w czarnym garniturze, w otoczeniu tancerzy zaśpiewał „„Love Me Again” Johna Newmana.
Jury znalazło słabe punkty, ale też chwaliło. Mariusz przeszedł do dalszej walki o kontrakt płytowy i 250 tys. zł.
Ewa Farna: „Ten utwór wymagał innej wrażliwości, innego feelingu i innego frazowania"
Elżbieta Zapendowska: „Fajnie barwowo, ale niedociągnięte dźwięki górne. Znów się muszę czepiać”
Janusz Panasewicz: „Lubię te momenty, kiedy nie myślisz o skali i o dźwiękach. Znów znalazłeś swoją barwę. Był to jakiś pomysł na tą piosenkę”. Narzekał, że za bardzo Mariusz się kontrolował.
Dalsze zmagania oglądaj w każdą środę o godz. 20 w Polsacie.