Meblarze jeszcze poczekają na punkty w Superlidze
fot. archiwum elblag.net
Po dwa pierwsze superligowe punkty wybrali się do odległego Opola piłkarze ręczni Meble Wójcik Elbląg. Po dwóch przegranych meczach z potentatami na krajowym podwórku, jakimi są kluby Vive Kielce oraz Wisła Płock, elblążanie chcieli rozpocząć kompletowanie dowodów na ich słuszną obecność w gronie 14 najlepszych zespołów w Polsce. Ciężkie przeprawy w Mielcu ze Stalą oraz dzisiaj w Opolu z Gwardią udowodniły, że czeka na Meblarzy zażarta walka z rywalami o każdą bramkę. Gwardziści po raz pierwszy w sezonie mieli okazję do zaprezentowania się z dobrej strony własnej publice i nie zmarnowali jej wygrywając 24 do 21. Elblążanie - tak jak w poprzednich meczach - nie byli stroną słabszą, lecz najzwyczajniej w świecie mniej doświadczoną. Pomimo tego, że znali silne strony opolan, nie mogli przewidzieć, że trafią na tak znakomicie usposobionego bramkarza gospodarzy Adama Malchera, który wybronił swojej drużynie sporą porcję stuprocentowych sytuacji (także rzutów karnych). Meblarze będą zatem kontynuowali wojaże po kraju, a kolejnym przystankiem, gdzie czekają na nich punkty ligowe, jest Zabrze.
Spory ból głowy ma po tym spotkaniu szkoleniowiec elbląskiego klubu. Jego drużyna miała swoje problemy przed meczem, w jego trakcie i niestety po nim. Wiadomo było jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji na opolskim parkiecie, że niedostępni będą na pojedynek z piłkarzami Rafała Kuptela Kamil Netz, Piotr Adamczak oraz Damian Malandy. Teraz do nich dołączył dodatkowo Grzegorz Dorsz, który w trakcie meczu doznał bardzo nieprzyjemnego zderzenia ze ścianą i musiał zostać odwieziony do szpitala. Jak szybko skrzydłowy wróci do gry nie wiadomo póki co. Kolejny powód do rozmyślań dla byłego asystenta Michaela Bieglera jest postawa jego zawodników w przewagach i przy rzutach z 7 metra. Gwardziści w osłabieniu grali ponad 1/4 spotkania (16 minut spędzonych przez graczy z Opola na ławce kar), a mimo wszystko Meblarze (ani jednego wykluczenia) nie korzystali z przywileju gry w przewadze tak, jak powinni. Takie detale zazwyczaj rozgraniczają zwycięzców i pokonanych. Inną sprawą jest postawa gospodarzy, którzy już w zeszłorocznych rozgrywkach potwierdzili, że są mistrzami na własnym podwórku. W Opolu tylko trzej medaliści mistrzostw Polski poprzedniego sezonu oraz Zagłębie potrafili wywieźć punkty. Reszta stawki odjeżdżała stamtąd z kwitkiem. Piłkarze ręczni Wójcika muszą zatem uzbroić się w cierpliwość, gdyż - pomimo kompletu porażek - są w stanie znaczyć coś już w pierwszym sezonie udziału w zawodowej Superlidze. Przełamanie musi jednak przyjść jak najszybciej.
Już w 30 sekundzie Meblarze zyskali więcej przestrzeni na parkiecie po tym, jak sędzia odesłał Antoniego Łangowskiego poza linię boczną za przekroczenie przepisów. Zdekompletowani opolanie popełniali błędy w rozegraniu, co bylo wodą na młyn dla elblążan, którzy wyszli na szybkie prowadzenie 3:0 po rzutach Kupca, Żółtaka i Malczewskiego. Gwardziści zareagowali dopiero za sprawą Mateusza Jankowskiego, ale wnet odpowiedzeli gracze beniaminka, a konkretnie Bartosz Janiszewski. Było 4:1 dla przyjezdnych i szansa na piąte trafienie, ale kontrę rozpędzonych Meblarzy zatrzymał Adam Malcher, czym wlał w serca swoich kolegów z pola natchnienie i wolę walki. Zaczęło się odrabianie strat przez piłkarzy Kuptela. Bronił wszystkie rzuty golkiper Gwardii, a kolejno Siwak, Łangowski oraz Lemaniak trafiali do bramki Dudka i mecz rozpoczął się od nowa. Gola dorzucił Morawski i po raz pierwszy gospodarze byli na prowadzeniu. Kilkuminutową niemoc swojej ekipy w ofensywie przełamał młody Jakub Moryń i wynik znowu się ustabilizował, ale było to drobne odstępstwo od zarysowującej się przewagi Gwardii, która przypuściła następną serię skutecznie wykończonych ataków. Nie do obrony rzucał Karol Siwak, po którego trafieniach było już 8 do 5, a po kolejnym rzucie Jankowskiego 9:5. Ponownie dłoń do piłkarzy Mebli Wójcik wyciągnęli gospodarze, którzy stracili jednego gracza z pola. Przed szansą na zminimalizowanie strat stanął Marcin Szopa, ale Malcher ocierał się o geniusz swoimi interwencjami i rezultat się nie zmieniał. Dopiero w 18 minucie Michał Tórz pokazał, jak wykonywać rzuty z 7 metra. Gospodarze zaczęli wytracać swoje atuty w ofensywie i dopuszczać do coraz lepszych sytuacji elblążan. Nie pozostawał dłużny Malcherowi Bartosz Dudek, który znakomicie spisuje się od startu rozgrywek. Za moment Tórz powtórzył swój wyczyn z rzutu karnego, bramkę rzucił Dorsz oraz Paweł Adamczak i przewaga niemal zupełnie stopniała (9:8). Ostatnie 9 minut było najbardziej wyrównane, a obie ekipy w równym stopniu spisywały się gorzej i lepiej. Lekkie prowadzenie utrzymali do przerwy opolscy szczypiorniści, ale ostatnia akcja należała do Daniela Żółtaka, dobrze czującego się na kole. Wynik do przerwy brzmiał 12 do 11 dla Gwardii Opole.
Po powrocie z szatni na boisku w przewadze byli piłkarze Wójcika, jednak nie potrafili złamać zgranej defensywy dowodzonej przez Malchera. Gospodarze przetrzymali ten okres i jako pierwsi w drugiej części wpakowali piłkę do siatki, a uczynił to Jankowski. Szczypiorniści z Elbląga nie zostawali w tyle i za sprawą Adamczaka oraz Nowakowskiego utrzymywali jednobramkową stratę. Była 35 minuta i 14:13 dla Gwardii. Raz jeszcze napłynęła opolska fala. Malcher odbijał każdą piłkę, a jego partnerzy sumiennie punktowali, aż wyszli na 5 bramek przewagi. Rosnące prowadzenie nieco zbyt uspokajająco wpłynęło na piłkarzy z Opola i niepostrzeżenie wydarzenia nabrały korzystniejszy obrót dla zespołu Meblarzy, którzy z każdą minutą zmniejszali dystans do Gwardzistów. W 46 minucie świetnie pod bramką Malchera zachował się Żółtak i różnica wynosiła 3 gole (19:16), ale raz jeszcze nieco wzrosła za sprawą podwójnego uderzenia Lemaniaka i Adamskiego. Niestety elblążanie stracili dodatkowo Grzegorza Dorsza, który po zderzeniu ze ścianą został odwieziony do szpitala. Z zamieszania bardziej skoncentrowani powrócili na parkiet gracze beniaminka i na 7 minut przed końcem tracili zaledwie jedną bramkę do prowadzącej ekipy Rafała Kuptela (21:20). Gospodarze natychmiast odpowiedzieli dwoma celnymi rzutami Mokrzkiego i Zadury, ale stracili tego ostatniego na dwie minuty. Niestety rzutu karnego nie wykorzystał Moryń. Dopiero Malczewski pokonał bramkarza Gwardii, ale działo się to na kilkadziesiąt sekund przed końcem. Zwycięstwo przypieczętował skutecznie wykonanym rzutem z 7 metra Mateusz Morawski i pierwszy mecz przed własnymi kibicami Gwardia Opole wygrała 24 do 21. Opolanie wykorzystali swoje ogranie na tym poziomie i w decydującym o wyniku fragmencie rozstrzygnęli losy rywalizacji na własną korzyść. Dwa punkty zostały zatem przelane na konto Gwardii.
KPR Gwardia Opole - Meble Wójcik Elbląg 24:21 [12:11]
MWE: Dudek, Fiodor, Ram - Malczewski 3, Dorsz 1, Paweł Adamczak 2, Janiszewski 1, Szopa 1, Nowakowski 2, Olszewski, Kupiec 2, Żółtak 5, Moryń 3, Tórz 1.
Trener: Jacek Będzikowski.
Przed swoją piątą okazją na punkty w sezonie 2016/2017 elbląscy szczypiorniści staną już w najbliższą środę (28 września). Będzie to już trzeci z serii meczów wyjazdowych. Tym razem gracze Wójcika wybiorą się do Zabrza na spotkanie z Górnikiem. Początek konfrontacji o godzinie 18:30.