Meblarze na fali. Czwarta wygrana z rzędu w lidze
fot. Marcin Walędzik
Szczypiorniści elbląskiego zespołu mają się z czego cieszyć. We wczorajszym meczu zdobyli kolejne dwa ligowe punkty. Goście z Vetrexu Sokół Kościerzyna toczyli wyrównany pojedynek tylko przez 28 minut. Później to nasza drużyna grała lepiej. Trzeba jednak przyznać jasno, oba zespoły grały bardzo twardo, dlatego sędziowie rozdali wiele "prezentów", nie zawsze zasłużenie.
Wyrównana walka do 20 minuty
Spotkanie rozgrywane w hali Centrum Sportowo-Biznesowym zdecydowanie lepiej i skuteczniej rozpoczęli rywale. Prowadzili 1:0 po bramce Janusiewicza z drugiej linii. Nam co prawda udało się w 3 minucie odpowiedzieć golem Kupca, ale to goście dyktowali początkowo warunki gry. Po 5 minutach prowadzili już 3:1. Wynik mógł zmniejszyć Malewski, ale karnego obronił bramkarz przyjezdnych. Po 10 minutach przegrywaliśmy już 4 bramkami (2:6). Vetrex dużo rzucał z drugiej linii. Prym wiódł Janusiewicz, który w tym fragmencie rozmontowywał naszą obronę bez problemu. Zdobył w tym czasie aż 3 bramki. Nam natomiast brakowało na początku dobrych składnych akcji i skuteczności w oddawanych rzutach. Nasza ofensywa zaczęła lepiej grać od momentu kiedy swoje umiejętności w bramce Meblarzy zaczął pokazywać Rycharski. Po jego obronie i szybkiej kontrze w wykonaniu Malewskiego przegrywaliśmy jeszcze 6:8. Chwilę później graliśmy w osłabieniu z powodu dwuminutowej kary dla Gryza. To nam jednak nie przeszkodziło w zdobyciu bramki, a te grając z pięcioma zawodnikami w polu są bardzo ważne. Kolejne interwencje Rycharskiego zmotywowały Meblarzy do skutecznej gry. W 20 minucie traciliśmy do rywali już tylko jedną bramkę (8:9). Nasza obrona spisywała się coraz lepiej, przede wszystkim nie pozwalaliśmy gościom oddawać łatwych rzutów, co ułatwiało zadanie bramkarzowi. Po zdobyciu czterech bramek z rzędu, w 22 minucie wyszliśmy po raz pierwszy w tym meczu na prowadzenie. Trener zmienił także defensywę, ponieważ Janusiewicza indywidualnie krył Malewski. To przyniosło dobry efekt.
Rywale zaczęli popełniać błędy w ataku, co tylko ułatwiało nam grę w kontrataku. Z przodu błyszczał Malewski, który imponował spokojem w sytuacjach jeden na jednego z bramkarzem. W 28 minucie na boisku pojawił się Bąkowski, który jeszcze w tej połowie rzucił dwa ostatnie gole dla naszej drużyny. Od 29 minuty graliśmy w podwójnej przewadze, rywale dostali upomnienia za brzydkie faule. Do przerwy prowadziliśmy 17:15.
Nieporadni sędziowie i skuteczne kontrataki
Początek drugiej odsłony meczu charakteryzował się naszą nieskutecznością, mimo przewagi dwóch zawodników w polu przez minutę. Pierwsze trzy gole padły naszym łupem, w 34 minucie prowadziliśmy już 20:15. Rywale trafili dopiero po 5 minutach od gwizdka rozpoczynającego tą połowę spotkania. Trafił nie kto inny jak Janusiewicz. W tej fazie meczu sędziowie się nieco pogubili, nie radząc sobie z agresywnie grającymi zawodnikami obu zespołów. Efektem niezbyt prawidłowej postawy pary sędziów była 37 minuta. Wtedy to na trybuny odesłali Malczewskiego, który po faulu w obronie dostał od razu czerwoną kartkę. Jaki był powód? Faul co prawda był, ale zdecydowanie nie tak mocną karę. Trzeba przyznać, że sytuacja była mocno kontrowersyjna. Po 41 minutach na tablicy widniał rezultat 22:19. Straciliśmy wcześniej dwa gole z rzędu, dlatego trener Czapla poprosił o czas. Był to dobry moment, bo po chwili nasi zawodnicy zdobyli dwie bramki z rzędu. Drugie trafienie wpadło podczas gry w przewadze, po tym jak trzecią dwuminutową karą został upomniany Gryczka.
Kolejna niezrozumiała sytuacja miała miejsce w 44 minucie. Podczas próby wyjścia z kontratakiem brutalnie faulowany był jeden z naszych graczy. Sędzia zamiast ukarać szczypiornistę gości czerwoną kartką, sprezentował mu jedynie ławkę kar na dwie minuty. Mocno niezadowolony z tej sytuacji był Malandy, którego sędziowie za dyskusje także odesłali na dwuminutowy odpoczynek. Jakby tego było mało, wściekły na sędziów był trener Sokoła Bartłomiej Pepliński. On natomiast dostał żółtą kartkę. W tym momencie kolejny raz potwierdziło się, że sędziowie chyba chcieli być gwiazdami tego spotkania. Nasi zawodnicy jednak szybciej opanowali nerwy, co przełożyło się na dobrą grę w ataku. Między 45 a 47 minutą trzykrotnie zdobyliśmy bramkę, a rywale ani razu. Prowadziliśmy 7 bramkami (27:20). Warto zaznaczyć, że karnego obronił Rycharski, który eksplodował z radości. W 47 minucie kolejna kara podyktowana przez "sprawiedliwych" tego meczu, a otrzymał ją.... trener zespołu gości, za zbyt wczesne wpuszczenie zawodnika na plac gry. Musiał więc zdjąć z boiska jednego ze swoich graczy.
Przez kolejne pięć minut oba zespoły nie imponowały grą w obronie, wręcz przeciwnie, bramki padały dość łatwo, po błędach w kryciu. W tym czasie padło aż 10 bramek, po 5 dla obu ekip. Od stanu 33:26 zdobyliśmy trzy bramki z rzędu. Jedną z akcji zatrzymał Rycharski, po czym trener dał mu odpocząć i na plac gry wprowadził Krawczyka. W końcówce meczu nasi zawodnicy byli już mocno rozluźnieni, ale i pewni końcowej wygranej, dlatego pozwolili rywalom na zdobycie kilku bramek z rzędu, dokładnie czterech. Mimo to pojedynek wygraliśmy różnicą 6 trafień.
A za dwa tygodnie...
Wygrana cieszy i to bardzo, tym bardziej, że podtrzymana została seria zwycięstw z rzędu. Mamy ich już na koncie pięć (4 w lidze + 1 w Pucharze Polski). Przerwa przed kolejnymi meczami jednak się przyda, bo czuć już w nogach zmęczenie. Odpoczynek będzie tym bardziej cenny, bo po przerwie zagramy u siebie z bardzo mocnym rywalem. We własnej hali 9 listopada zmierzymy się z liderem I ligi, Wybrzeżem Gdańsk. Rywale jeszcze w tym sezonie nie przegrali.
KS Meble Wójcik Elbląg - Vetrex Sokół Kościerzyna 36:30 (17:15)
Meble: Rycharski, Krawczyk - Malewski 8, Kostrzewa 4, Nowakowski 4, Mazur 4, Gryz 4, Kupiec 3, Malandy 2, Bąkowski 2, Maluchnik 2, Olszewski 2, Malczewski 1, Spychalski
Karne: 1/3
Kary: 8 min (Gryz – 2x 2 min, Malandy – 2x 2 min), czerwona kartka – Malczewski
Vetrex: Kasperek, Pieńczewski - Janusiewicz 8, Żynda 7, Lisiewicz 6, Reichel 5, Gryczka 2, Czaja 1, Ringwelski 1, Piechowski, Szala
Karne: 0/1
Kary: 20 min (Gryczka – 3x 2min – czerwona kartka, Ringwelski – 2x 2 min, Kuczyński – 2x 2 min, Reichel – 2 min, trener Pepliński – 2 min)
Grzegorz Czapla, trener Meblarzy:
- Gramy obroną, która długo się rozkręca, to trwało do 20 minuty. Dałem dziś także Krawczykowi i Bąkowskiego, by pozostali mogli odpocząć. Czujemy już w kościach ten sezon, zawodnicy odczuwają bóle w nogach. Mecz nie był ładny, ale taka jest piłka ręczna.
Damian Malandy, kapitan Meble Wójcik:
- Postawiliśmy swoje warunki gry, dzięki czemu wygraliśmy. Szkoda trochę tej końcówki, ale byliśmy już pewni wygranej. Teraz przed nami przerwa, a potem mecz z Wybrzeżem. Będzie trudno, oni grają kombinacyjną grę, ale oni z nami łatwo im nie będzie.