Mieszkańcy bloków skarżą się na właścicieli domków jednorodzinnych. Znów chodzi o śmieci
fot. Konrad Kacprzak
Nie pomagają dodatkowe zamknięcia, nie pomagają również specjalne obudowy śmietników. W dalszym ciągu, głównie użytkownicy domków jednorodzinnych, wyrzucają swoje śmieci do śmietników postawionych dla mieszkańców bloków. Wiąże się to z systematycznymi podwyżkami cen za wywóz śmieci dla mieszkańców bloków.
Niegdyś na największych osiedlach mieszkalnych (Nad Jarem, Zawada) śmietniki na śmieci ogólne stały bez żadnych zabezpieczeń. Każdy mógł podjechać, wyrzucić swoje śmieci i odjechać. Problem narastał, często po weekendzie śmieci było tak dużo, że firma zajmująca się ich wywozem spędzała kilkadziesiąt minut na porządkowaniu terenu wokół. Mieszkańcy, po kolejnej podwyżce czynszu za ilość śmieci powiedzieli kategoryczne „STOP”. Po wnioskach skierowanych do spółdzielni zarząd zdecydował, że czas wykonać specjalne ogrodzenia śmietników na klucz. Dzięki temu, przynajmniej w teorii, miało się zakończyć nielegalne wyrzucanie śmieci z domków jednorodzinnych do śmietników ogólnych.
Przed ustawą „śmieciową” właściciele śmietników przy domkach jednorodzinnych po zapełnieniu się śmietnika dzwonili, aby firma się tym zajmująca przyjechała i opróżniła pojemnik. Dodatkowe opłaty były naliczane za odbiór np. skoszonej trawy lub innych nietypowych śmieci. Na koniec miesiąca firma wykonywała podsumowanie ilości przyjazdów do danej posiadłości i na tej podstawie wystawiała fakturę do zapłaty. Rachunek jest prosty – im więcej przyjazdów, tym więcej do zapłaty. Przez wywożenie śmieci do śmietników ogólnych właściciele domków mogli po prostu zaoszczędzić.
Niestety, postawienie ogrodzeń wokół śmietników przy blokach na niewiele się zdało. Bardzo szybko rozkwitł proceder dorabiania kluczy i ich dalszej odsprzedaży. Z informacji, które posiadamy taki klucz było można kupić już za 50 zł. Doszło do kuriozalnych sytuacji, kiedy to mieszkańcy montowali kamery monitoringu na śmietniki, aby wyłapywać tych, którzy nielegalnie wyrzucają swoje śmieci. Krótko mówiąc – rozpoczęła się wojna pomiędzy dwiema stronami.
A jak wygląda sytuacja teraz? Nie ma większej różnicy czy śmietniki są otwarte, czy są zamknięte. Po zmianie przepisów to gmina odpowiada za wywóz śmieci, a opłata (w zależności czy śmieci segregujemy czy nie) jest stała. Spółdzielnie odpowiadają wyłącznie za utrzymanie stanu technicznego altanek nad śmietnikami oraz (w niektórych przypadkach) za mycie pojemników na śmieci. I tak naprawdę to wszystko. Resztą zajmuje się gmina i firma, która śmieci w danym miejscu wywozi.
Nadal jednak pozostaje jeden, dość poważny problem. Jeżeli śmietniki są otwarte, więc każdy może przyjechać i wyrzucić swoje śmieci. Najczęściej nieposegregowane. Więc jeżeli taka sytuacja będzie się notorycznie powtarzać, to koniec końców gmina może stwierdzić, że pomimo deklaracji mieszkańcy danego osiedla i tak śmieci nie segregują. Spowoduje to wzrost cen za wywóz śmieci. De facto więc zapłacimy więcej za to, że ktoś wyrzuca nieposegregowane śmieci do naszych pojemników.