› sport
11:19 / 15.05.2014

Mogłem być napastnikiem. Historia Hieronima Zocha

Mogłem być napastnikiem. Historia Hieronima Zocha

fot. Michał Kuna

W klubie z Gdyni pełna koncentracja. Niedługo ma się rozpocząć spotkanie Korona Kielce - Arka. Trybuny powoli się zapełniają. W tunelu prowadzącym na Arena Kielce przygotowuje się do wejścia na murawę bramkarz gości Hieronim Zoch. Za chwilę miał zadebiutować w Ekstraklasie. Od tamtej pory minęło sporo czasu. Bramkarz Olimpii Elbląg w specjalnym wywiadzie dla Elbląg.net opowiada swoją historię. W jego przygodzie z piłką zdarzały się różne momenty. Niedoszły napastnik, który zmagał się z kontuzją i chciał zrezygnować z futbolu.

- Nie czuje się bohaterem. Owszem, pomogłem zespołowowi, kolegom, ale innym razem oni pomogą mnie. Przepracowałem bardzo solidnie okres przygotowawczy i już wtedy czułem się bardzo pewnie. Do tego doszło kilka dobrych spotkań, które dały mi jeszcze większą pewność siebie i spokój w bramce - w ten sposób popularny Hirek skromnie wypowiada się o swoich niedawnych wyczynach. Stara się unikać blaksu fleszy, czy ciekawskiego obiektywu kamery. Skupia się na tym by pokazać to co potrafi na boisku a nie przed szklanym ekranem.

- Chcielibyśmy przeprowadzić wywiad z bramkarzem Olimpii - pyta redaktor po spotkaniu ze Stalą Rzeszów. Właśnie przed chwilą zespół wygrał ważne spotkanie w lidze a Hieronim Zoch obronił rzut karny. Po kilku minutach trener gospodarzy wyjaśnia, że jego zawodnik nie jest skory do wystąpienia. - Zdecydowanie wolę pokazywać to co potrafię na boisku. Tam czuję się najlepiej - mówi. Przecież nie tylko w sporcie najwięcej znaczą czyny, nie słowa.

Hieronim Zoch urodził się w Tczewie i tam stawiał pierwsze kroki w piłce nożnej. Ku zaskoczeniu nie jako bramkarz. - Zaczynałem w Wiśle, ale jako napastnik. Długo to nie trwało, bo po dwóch tygodniach znudziło mi się bieganie w polu. Wtedy to jeszcze byłem młody i miałem wiele pomysłów na siebie - dodaje z uśmiechem. Poszedł za radą i zmienił pozycję. - Następnie za sprawą mojego dobrego przyjaciela udało mu się mnie namówić na bramkę i tak już zostało do tej pory. Jako bramkarz swoje pierwsze kroki stawiałem w Unii Tczew. I już po kilku meczach zostałem zauważony przez trenera Arki Gdynia Jacka Dziubińskiego, którego serdecznie pozdrawiam i życzę dużo zdrowia.

Następnie zmienił klub na drugi z tego samego miasta. - Po jednym sezonie przeszedłem do lokalnego rywala Wisły Tczew gdzie dalej zostałem powoływany do kadry. Po dwóch latach założono szkółkę piłkarską w Gdańsku, do której trafiłem. Trenowałem i uczyłem się. Po którymś sezonie trener chciał mnie sięgnąć do Arki, ale powstały pewne problemy związane z moim przejściem. Wisła zażądała ogromnych pieniędzy, a klub do którego chciałem przejść nie chciał wyłożyć tych pieniędzy, tylko zapłacić w inny sposób. Zostałem zawieszony na rok czasu i przeszedłem jako wolny zawodnik - wyjaśnia.

W Arce mógł liczyć na możliwość piłkarskiego rozwoju. Zaczynał oczywiście od zespołu Młodej Ekstraklasy. Tam był podstawowym bramkarzem. W sezonie 2010/2011 rywalizował z mocnymi ekipami Legii Warszawa, Wisły Kraków, czy Jagiellonii Białystok. W drużynie było kilku utalentowanych graczy jak np. Mateusz Szwoch, który teraz prawdopodobnie podpisze kontrakt z Legią Warszawa. To była szansa na promocję swojego talentu. A na jego bramkę strzelali tacy grajkowie jak np. Rafał Wolski. Po trzech latach udało się zadebiutować w Ekstraklasie. Arka broniła się jednak przed spadkiem. Hieronim Zoch dostał szansę w spotkaniu z Koroną Kielce na wyjeździe. To nie było jednak udane spotkanie. - Tak, pamietam dokładnie. Dowiedziałem się tydzień wcześniej, że będę bronił i za dużo myślałem o tym. Chciałem jak najlepiej wypaść i pomóc drużynie wygrać ten mecz. Był to bardzo ważny mecz w walce o utrzymanie. Nie było to spotkanie wymarzone, ale się tym nie załamałem. Chciałem się zrehabilitować w następnym straciu. Jak sie okazało nie dano mi drugiej szansy.

Arka w tamtym sezonie spadła z Ekstraklasy.

Jednak nie było już okazji by zagrać w składzie nowego zespołu, który walczył o ponowny awans. Bramkarz gdynian doznał kontuzji. Ta sytuacja była kluczowa w jego dalszej karierze w tym klubie. - Po zakończeniu sezonu doznałem ciężkiej kontuzji, która mnie wykluczyła na 5 miesięcy. Po powrocie trener nie widział mnie już w pierwszym zespole więc zostałem odesłany do rezerw i dostałem wolna rękę. Nie udało mi się znaleźć klubu i zostałem do końca by wypełnić kontrakt. Po zakończeniu kontraktu wyruszyłem w poszukiwaniu nowego klubu. Odwiedziłem parę zespołów drugoligowych, a nawet jeden ekstraklasowy. Wszędzie była odmowa, bo nie miałem żadnego doświadczenia. - opowiada.

Mógł nawet zakończyć przygodę z piłką. - Były myśli, żeby skończyć z piłką i wyjechać za granicę do pracy. W ostatniej chwili zadzwonił do mnie trener, że ma dla mnie klub w drugiej lidze. Wówczas nie zastanawiając się chwili dłużej spakowałem się i pojechałem zaprezentować swoje umiejętności w Concordii - mówi. W taki sposób Hirek znalazł się w Elblągu.

To była chyba najlepsza runda w jego karierze. Zagrał na szczeblu centralnym. Kto mógł wiedzieć w jakiej jest formie? Przecież w długim okresie czasu nie wystąpił w żadnym spotkaniu. Głównie prezentował się na zapleczu wielkiej piłki w naszym kraju. Tymczasem jego pozycja była z każdym meczem coraz silniejsza. Nie wpuszczał bramek, jego zespół był jedną z rewelacji rundy jesiennej. Tygodnik "Piłka Nożna" nadał mu tytuł najlepszego bramkarza tej części sezonu. Zrobił duży postęp. Zaczęto dostrzegać jego talent. Czy wówczas pojawiały się oferty z innych klubów? - Tak, miałem dobrą rundę i liczyłem na to, że uda mi się pójść gdzieś wyżej. Oferty się pojawiły, ale nie doszło do skutku.

Gdy przyszła runda rewanżowa zespół nie prezentował swojego poziomu. Zmiany trenów wpłynęły na siłę klubu. To również przełożyło się na formę bramkarza.

Szukał nowego zespołu. - Chciałem odejść po sezonie, walczyć o wyższe cele. Po raz kolejny wyruszyłem w Polskę szukać klubu, ale po raz kolejny nie udało mi się znaleźć nowego pracodawcy. Powiedziałem sobie, że zostanę na pół roku w Elblągu i pogram jeszcze w drugiej lidze z nadzieją, że uda mi się powtórzyć rundę i pójść gdzieś dalej. Taki był plan Hieronima Zocha. Gdy wszystko było w miarę ustabilizowane w klubie to znów pokazywał to do czego przyzwyczaił kibiców. Przez kilka spotkań był niepokonany.

W trakcie rundy zmieniono trenera i znów zaczął pojawiać się podobny scenariusz. Zespół przegrywał, mimo, że jeden z jego najważniejszych zawodników w bramce grał przyzwoicie w lidze. Wydawało się, że znów nie uda się Hieronimowi zaistnieć i spróbować sił w silniejszym klubie. W Concordii pojawiały się informacje, że planowana jest zmiana składu. Bramkarz Hieronim Zoch nie był klubowi potrzebny. W Olimpii Elbląg tymczasem szukano następcy Aleksieja Rogaczowa, którego kontrakt był zbyt wysoki jak na możliwości klubu. W najstarszym piłkarskim klubie w mieście były duże zmiany. Szukano bramkarza zatem wszystkie klocki składały się w jedną całość. - Słyszałem , że się mną interesowała, ale żadnych konkretów nie było. Gdy Olimpię objął trener Adam Boros pojawiła się jakaś nadzieja, że może plotki przerodzą się w prawdę. I tak się stało. Zadzwonił do mnie trener, powiedział o swoich planach, że widziałby mnie w zespole. Zgodziłem sie. To była bardzo dobra decyzja.

Na początku bronił Mateusz Imianowski. Do bramki Hieronim Zoch wskoczył w meczu z Olimpią Zambrów. To był przełomowe spotkanie. Dla trenera Adama Borosa, klubu i bramkarza. Czerwoną kartkę otrzymał Imianowski. Sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy. Hirek musiał wejść w newralgiczym momencie. I pokazał, że potrafi wytrzymać presję. Obronił strzał Zapolnika w 62 minucie a Olimpia wygrała pierwszy mecz za kadencji nowego szkoleniowca. Niedługo potem rywal o miano pierwszego bramkarza doznał kontuzji więc Hirek awansował na pozycję zawodnika pierwszego składu w lidze.

Gdy obronił kolejne rzuty karne zaczął być ulubieńcem kibiców. - Cieszę się, że tak szybko udało mi się zdobyć sympatię kibiców, ale ja skupiam się na sobie, na treningach by być jeszcze lepszym bramkarzem - dodaje skromnie bramkarz Olimpii. Gdy patrzy się na jego występy to wydaje się, że w szatni zostawia układ nerwowy. - Staram się do każdego meczu podchodzić ze spokojem. Nie odczuwam presji. Jeżeli już mam szansę grać w Olimpii Elbląg, to chcę to jak najlepiej wykorzystać - mówi.

Czy jest specjalistą od bronienia rzutów karnych? - Nie uważam siebie za specjalistę od bronienia jedenastek. Są bramkarze, którzy próbują rożnych gierek psychologicznych, ale nie oszukujmy się, doświadczonych piłkarzy to nie rusza. W swoim zachowaniu bramkarz wykorzystuje swoje doświadczenie, ale nie będziemy tutaj zdradzać szczegółów i ułatwiać zadania rywalom.

- Chciałbym wciąż grać w Olimpii. Wywalczyć z tym klubem awans do 1 ligi, tam gdzie jest miejsce tego klubu. Tego Ci życzymy Hirek. Pokazałeś, że na to zasługujesz.

Rzuty karne obronione przez Hieronima Zocha

Arka Gdynia - Jagiellonia Białystok 3-0, Młoda Ekstraklasa

Concordia Elbląg - Wigry Suwałki 2-0, druga liga

Olimpia Zambrów - Olimpia Elbląg 0-1, druga liga

Olimpia Elbląg - Wigry Suwałki 0-0, druga liga

Olimpia Elbląg - Stal Rzeszów 2-0, druga liga

Współpraca MR

Źródło: Gazeta.pl, Sportowefakty.pl, Michalkuna.eu

2
0
oceń tekst 2 głosów 100%