Myśliwi uratowali życie bielikowi zwyczajnemu
fot. archiwum Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt w Gronowie Górnym
Myśliwi z Braniewa w okolicy miejscowości Bogdany, podczas polowania w nocy znaleźli bielika zwyczajnego, który był wychłodzony i słaby. Gdyby nie udzielili mu pomocy nie przeżyłby. Następnego dnia rano zawieźli ptaka do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt w Gronowie Górnym. Beata Lalik, lekarz weterynarii zajęła się bielikiem. Wczoraj w walentynki wrócił do „siebie”, by walczyć o terytorium i zwabić partnerkę.
Andrzej Silicki, Grzegorz i Robert Goerick z Koła Łowieckiego "Mewa" Braniewo polowali w okolicy miejscowości Bogdany. Nie spodziewali się takiego widoku.
Na śniegu zobaczyliśmy orłana bielika zwyczajnego. Na nim siedział inny osobnik. Szybko odleciał. Moim zdaniem najprawdopodobniej te dwa samce walczyły o terytorium. „Nasz” został poturbowany. Był słaby, ale dawał znaki życia. Mocno wyziębionego zabraliśmy do ciepłego samochodu, gdzie powoli odzyskiwał wigor. Odwieźliśmy do Braniewa
- mówi Robert Goerick.
Następnego dnia bielik przez pana Roberta i jego syna został odwieziony do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt w Gronowie Górnym. Beata Lalik, lekarz weterynarii, szefowa ośrodka zajęła się bielikiem.
Przepiękny dorosły osobnik, ślicznie wybarwiony. Gdy przywieźli go myśliwi był wychłodzony i słaby. Trzeba było go karmić na siłę. Zrobiłam standardowe badania i odrobaczyłam. Nie miał ran i nie wymagał specjalnych zabiegów. Po tygodniu był na tyle silny, że mogliśmy wypuścić go na wolność. Gdyby nie myśliwi z Braniewa bielik, by nie przeżył
- wyjaśnia Beata Lalik.
W ośrodku, który działa od 2014 roku pomocy udzielono 50 zwierzętom.
Naszym celem jest, by nasi podopieczni jak najszybciej opuścili ośrodek wrócili do swego środowiska. Nie zawsze się to niestety udaje
- tłumaczy szefowa ośrodka w Gronowie Górnym.