Tomasz Tomaszewski, pierwszy koncertmistrz Deutsche Oper Berlin prowadził słuchaczy koncertu karnawałowego przez salony wiedeńskie, angielskie, węgierskie i zakończył obowiązkowy program w Niemczech. Były dwa bisy: jak w koncercie noworocznym w Wiedniu – Marsz Radetzkiego oraz porywające melodie cygańskie. Tomaszewski grał na skrzypcach i dyrygował Elbląską Orkiestrą Kameralną.

Elbląska Orkiestra Kameralna pod dyrekcją Tomasza Tomaszewskiego, na co dzień pierwszego koncertmistrza Deutsche Oper Berlin, zakończyła karnawał koncertem „Nad pięknym modrym Dunajem”. Bilety na imprezę bardzo szybko się rozeszły. Chętnych było tak dużo, że organizatorzy zdecydowali się dostawić krzesła. Fani straussowskich klimatów nie zawiedli się. Była nie tylko muzyka, ale sporo anegdot i ciekawostek.

Walc „Nad pięknym modrym Dunajem” był grany po wojnie podczas uroczystości proklamowania niepodległości Austrii, a także dwa razy jako hymn przed mistrzostwami w piłce nożnej

-  zapowiadał Tomasz Tomaszewski.

Przypomniał, że Walc Łyżwiarzy zamówił sam król Edward VII u kompozytora Emille Waldteufela, Anglika.

Nie zabrakło anegdot o Straussie.

Polka Tritsch-tratsch była ripostą na gazetowe plotki o nowej miłości kompozytora i potajemnym ślubie

- wyjaśniał dyrygent.

La cumparsita ma prawie sto lat, ale mimo to nie straciła na uroku.

Kompozytor sprzedał prawa autorskie za 50 pesos i szybko przegrał je w karty. Potem bardzo tego żałował. Batalia w sądach nic nie dała

- zabawiał publiczność Tomasz Tomaszewski.

Na zakończenie obowiązkowego programu namawiał też do śpiewania i gwizdania marsza Berliner Luft. Mimo rozdanych na ksero słów publiczność nie dała się przekonać. Za klaskała ochoczo w rytm Marsza Radetzkiego. Co ciekawe orkiestra nie tylko grała, ale "stepowała” i „tańczyła”, co bardzo się podobało uczestnikom koncertu.