Na pikniku rodzinnym w Bażantarni dzielili się chlebem i słowem bożym (+ zdjęcia)
fot. Marcin Mongiałło
Kiedyś niejednokrotnie sami byli na dnie i potrzebowali pomocy. 17 sierpnia 2019 r. na pikniku rodzinnym w Bażantarni dzielili się chlebem i słowem bożym, opowiadali świadectwa dotyczące ich upadku i wzrastania, powrotu do życia we wspólnocie, zgodnie z przykazaniami.
Nie po raz pierwszy i najprawdopodobniej nie po raz ostatni członkowie ebląskiego odziału „Teen Challenge” Chrześcijańskiej Misji Społecznej zorganizowali piknik rodzinny, który przyciągnął kilkustet elblążan. W tym roku objął go swoim patronatem honorowym prezydent Elbląga Witold Wróblewski. Wydarzenie doszło do skutku dzięki talentowi organizacyjnemu, ale przede wszystkim pomocy niezliczonej liczby darczyńców, którzy wsparli je w różny sposób.
Były nagrody rzeczowe, rzut podkową, darmowe lody i wata cukrowa, była wspaniała grochówka serwowana przez Restaurację Amore Mio i Elbląski Klub Szefów Kuchni, rewelacyjna zupa miesno-warzywna przygotowana przez Mariusza Lampa oraz pożywny posiłek przygotowany przez Restaurację Duchówka (ukłony dla szefa kuchni Grzegorza Archackiego). Niezwykle ważna była oprawa artystyczna. Na scenie zaprezentowało się wielu artystów, w tym zespół ze zboru Chrystusa Zbawiciela Kościoła Zielonoświątkowego we Fromborku.
Najważniejsze jednak były słowa Ewangelii oraz dzielenie się świadectwami przez osoby, które przeżyły głęboki upadek, ale którym udało się powstać dzięki bożej pomocy. Szczególnie poruszająca była opowieść Janusza, który mówił o swoim pogrążaniu się w nałogu alkoholowym. Wspominał, o tym że nie było wiaty w Bażantarni, w której by nie pił alkoholu, ale także o tym, że jego żona miała myśli samobójcze, a on sam był już jedną noga na tamtym świecie. Sytuacja była coraz gorsza...
Przyszedł taki czas, 4 lata temu, że nawet ja miałem myśli samobójcze, wiedziałem, że zmarnowałem życie. Córka nie chciała mnie znać, nie wpuszczała mnie do domu. Przyszedł czas, że żona nie chciała mnie już nawet widzieć na oczy. Dojeżdżałem do pracy do Gdańska i któregoś razu wieczorem przyjechałem na Dworzec w Elblągu, gdzie usłyszałem pewną kobietę, która mówiła o Bogu, że Bóg do niej przemówił. Pomyślałem sobie, że jest stuknięta, że najadła tabletek i miała jakieś omamy, jak ja po alkoholu.
Po trzech tygodniach przechodzilem tam następnym razem. Byłem wtedy całkowicie na dnie. Przyjechałem zabrać ze sobą z domu resztę swoich rzeczy. Przechodzilem przez przejście dla pieszych na Grunwaldzkiej. Znowu był piątek, znowu było spotkanie. Zobaczyłem tylko baner, który stoi teraz tutaj z przodu i napis: "pomagamy ludziom uzależnionym, bezdomnym". Zwrócilem się o pomoc. Nie wiedziałem, w jaki sposób mogą mi pomóc, bo nikt mi nie mógł już wtedy pomóc. Przyszła wtedy pewna osoba, pomodliła się o mnie. Ja wtedy tego wcale nie rozumiałem. Położyła ręce na mojej głowie i powiedziała: "Ty już nie musisz nigdy pić. Możesz iść i być wolnym człowiekiem." Wzięła mój telefon, zadzwoniła do mojej żony. Usłyszałem wtedy głos w telefonie: "Przyjdź do domu. Nie będziesz się już musiał nigdy wynosić". To jest dla mnie cudowna łaska. Od pierwszego dnia, gdy się zwrócilem do Boga o pomoc, dostałem ją. Minęło od tej pory 3 lata.
Wtedy też, akurat po tygodniu, był tutaj piknik. Byłem na nim i na kolejnych również. Żona dała mi szansę, powrócilem do domu, odnowiłem relacje z rodziną: żoną, córką, matką, siostrą, których skrzywdziłem Odwrócilem sie od tych, z którymi kiedyś piłem alkohol. Znalazłem sobie inną, bożą rodzinę (...).
– opowiadał Janusz (to tylko niewielka część jego długiego świadectwa).
Członkowie Chrześcijańskiej Misji Społecznej „Teen Challenge” głoszą słowo boże, ale także wyciągają pomocną dłoń dla potrzebujących. Zapewniają kompleksową opiekę dla osób uzaleznionych od alkoholu i narkotyków.
Wszystko zaczyna się od motywacji, poprzez terapię w ośrodku, działania postresocjalizacyjne w hostelu – aż do pomocy w znalezieniu zatrudnienia i aktywnego wsparcia dla osób uwolnionych od nałogów, po tym jak rozpoczną życie poza wspólnotą.
Funkcję prezesa elbląskiego oddziału stowarzyszenia pełni Piotr Grzeczczuk. Wspólnie z żoną Beatą prowadzi punkt konsultacyjny w budynku przy ul. Związku Jaszczurczego w Elblągu. Osoby potrzebujące pomocy mogą skorzystać z grupy wsparcia, poradnictwa indywidualnego. W każdy piątek o godz. 17.00 organizowane są spotkania przy placu Dworcowym, na których głoszone jest słowo boże oraz wydawany jest pożywny, ciepły posiłek. Wiele osób podjęło tam decyzję o zerwaniu z nałogiem i rozpoczęciu nowego życia. Bez bożej i ludzkiej pomocy nie byłoby to możliwe – podkreślają ci, którzy odbili się od dna.