› sport
19:45 / 12.10.2013

Na stadionie Olimpii były dziś wszystkie "kolory"

Na stadionie Olimpii były dziś wszystkie

fot. Marcin Walędzik/elblag.net

Każda seria kiedyś się kończy. Tak po meczu ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki może dziś powiedzieć zespół Olimpii Elbląg. W spotkaniu rozegranym przy Agrykola 8 lepsi okazali się przyjezdni, którzy strzelili jedynego gola w tym spotkaniu. Drużyna Olega Raduszko przegrała po raz pierwszy w tym sezonie na własnym stadionie. Jednak emocji na murawie i ławkach trenerskich było co niemiara...

Do przerwy bez goli...

Piłkarska druga liga znana jest z tego, że zazwyczaj zespoły stwarzają niezbyt dużą ilość bramkowych sytuacji, a gra odbywa się głównie w środku pola. Dziś w Elblągu było jednak inaczej. Od początku meczu Olimpia zaatakowała przeciwnika, a wręcz przejęła inicjatywę w meczu. Aktywni byli szczególnie Leśniewski, Graczyk i Kołosow. Zespół Olega Raduszko grał przeciwko bardzo twardej obronie gości, którzy często faulowali, a czasami wręcz agresywnie bronili swojej połowy. W 12 minucie mogła paść bramka dla gospodarzy, jednak po dośrodkowaniu Graczyka akcję niecelnym strzałem nad poprzeczką zakończył Kołosow. Po chwili strzał pod bramką Rogaczowa oddał Szabata, ale obok słupka. Po kolejnych 60 sekundach Olimpia ponownie przycisnęła rywala. Graczyk strzelał, ale tą próbę zablokowali ambitnie obrońcy.

Bardzo dobrą sytuację miał w 34 minucie Leśniewski. Wybiegł z kontrą po prostopadłym podaniu od pomocników, wbiegł w pole karne i próbował umieścić piłkę przy bliższym słupku, ale trafił jedynie w boczną siatkę. Na trybunach był wielki jęk zawodu. Świt nie pozostawał dłużny. W 37 minucie Szczepański mógł dać prowadzenie przyjezdnym, ale w dobrej sytuacji trafił jedynie w bramkarza.

Do końca pierwszej połowy więcej z gry miała Olimpia, jednak nie potrafiła swojej przewagi udowodnić zdobyciem gola.

Po przerwie było kolorowo...

Po przerwie gości wzięli sprawy w swoje ręce i zaatakowali odważniej i jeszcze bardziej ostro niż w pierwszych 45 minutach. W 54 minucie Szczepański ponownie miał okazję do strzelenia bramki, ale uderzył nad poprzeczką. 3 minuty później mógł się zrehabilitować, ale... znowu zawiódł swój zespół. Piłkę otrzymał przypadkowo po odbiciu futbolówki od obrońców gospodarzy. Strzał trafił w Rogaczowa. Było to kolejne ostrzeżenie dla Olimpii, że próba gry w drugiej połowie tylko z kontry, może się skończyć bardzo źle. W 63 minucie 8 gola w lidze mógł strzelić Kołosow, ale jego strzał pod poprzeczkę świetnie obronił Sak. Po kilku kolejnych akcjach znów pokazał się Leśniewski, jednak ponownie uderzył obok bramki. Brakowało więc cały czas skuteczności...

Jej nie zabrakło jednak piłkarzom Świtu, którzy w 74 minucie otworzyli wynik meczu. Piłkę z lewego skrzydła zagrał jeden z pomocników, ta przeleciała przez cały blok defensywy i dotarła do stojącego na czystej pozycji z prawej strony Szczepańskiego. Uderzył w długi róg. Bez szans na obronę był Rogaczow. Olimpia miała jednak kilkanaście minut na odrobienie strat, jednak nadzieje, że może się to udać znacząco zmalały w 78 minucie. W walce o górną piłkę Lewandowski walczył z napastnikiem gości, faulował go, a sędzia uznał to przewinienie za bardzo agresywne, dlatego też wyciągnął czerwoną kartkę. Trzeba przyznać jednak jasno, ta sytuacja nie zasługiwała na tak srogą karę.

Olimpia w końcówce mocno się otworzyła, musiała gonić wynik. Rywale czekali na kontry i po jednej z nich mogli podwyższyć prowadzenie. Najpierw w słupek po wrzutce Grzelaka trafił Szczepański (gdyby wykorzystał swoje sytuacje, to dziś mógł zaliczyć spokojnie hat tricka), a dobitkę Bartka wybronił Rogaczow. Jakby tego było mało, to na 2 minuty przed końcem meczu, drugą żółtą kartkę za faul w środku pola otrzymał Pietrewicz, za co dostał jednocześnie czerwony kartonik. Olimpia kończyła więc mecz w 9

Szkoda, ale trzy punkty wędrują do zespoły rywali. Olimpia miała okazje szczególnie w pierwszej połowie, ale zawiodła i to mocno skuteczność. Faworytem tego meczu byli gospodarze, którzy w poprzednich spotkaniach osiągała dobre rezultaty na własnym stadionie. Dziś jednak przyszła pora na utratę kompletu punktów. Wynik martwi tym bardziej, że było to trzecie spotkanie z rzędu bez zwycięstwa. W trzech ostatnich pojedynkach elblążanie zdobyli tylko jedną bramkę, co jest bardzo niepokojące w kontekście dalszej części rundy jesiennej.

Olimpia Elbląg - Świt Nowy Dwór Mazowiecki 0:1

Bramka: 0:1 Szczepański 74'

Olimpia: Rogaczow – Lewandowski, Kopycki, Ichim, Kołosow, Skierowski (79' Molga), Graczyk, Ressel, Pietrewicz, Lisiecki (60' Piotrowski), Leśniewski

Świt: Sak – Drwęcki, Krzymiński, Reinaldo (32' Maślanka) , Nowotka, Szabat, Grzelak (90' Olszewski), Sosnowski, Kiwała, Zawiska (82' Rembiejewski), Szczepański Żółte kartki: Pietrewicz, Rogaczow (Olimpia) – Szczepański, Szabat, Zawiska (Świt) Czerwone kartki: Lewandowski, Pietrewicz (Olimpia)

Sędzia: Tomasz Białek (Lubuski ZPN)

Mateusz Miłoszewski, trener gości:

Bardzo się cieszę z wygranej. Myślę, że seria 3 zwycięstw z rzędu nie jest przypadkowa, tym bardziej odniesiona z zespołami z czołówki tabeli. Zawodnicy zrealizowali założenia taktyczne. W pierwszej połowie zmuszaliśmy Olimpię do ataku pozycyjnego i cierpliwie czekaliśmy na swoje okazje. W drugiej pokazaliśmy swoje możliwości. Szczepański miał kilka okazji. Myślę, że pokazaliśmy więcej składnych okazji i na gola zapracowaliśmy. Jestem wdzięczny piłkarzom, że mimo ciężkiej sytuacji finansowej w klubie, potrafią się jeszcze skupić na meczu i osiągać ostatnio tak dobre rezultaty. Pokazali serducho na boisko. Dziękuję, że wierzą w zespół. Dostali nagrodę za tą wiarę w postaci wyniku. Przed meczem punkt braliśmy w ciemno. Udało się jednak wygrać, ale nie było to łatwe zadanie do wykonania. Zasłużyliśmy na te trzy punkty swoją postawą.

Oleg Raduszko, trener gospodarzy:

W pierwszej połowie mieliśmy przewagę na boisku, nawet totalną. Mieliśmy kilka okazji na zdobycie gola. W drugiej gra się wyrównała. Do bramki gra nam się udawała. Jestem bardzo niezadowolony z sędziowania dzisiejszego spotkania. Sędzia główny był bardzo słaby. Nie odgwizdał karnego za zagranie ręką i dodatkowo nie zauważył faulu rywali w naszym polu karnym. Przeciwnik uderzył Lewandowskiego w plecy, a po chwili padła w tej akcji bramki. Mecz był ostry, stąd też dużo kartek dla piłkarzy. Słabością mojego zespołu jest to, że gramy praktycznie tymi samymi zawodnikami. Brakuje nam rezerwowych. Problem robi się, gdy ktoś z podstawowego składu wypada, wtedy tracimy punkty. W Suwałkach nie było Pietrewicza, w Stalowej Woli nie było Kołosowa, ostatnio dwa razy nie było Lewandowskiego. Dziś brakowało Czerniewskiego. Musimy sobie jednak z tym poradzić. W kolejnym meczu zabraknie następnych piłkarzy, Lewandowskiego za czerwoną kartkę i Pietrewicza również.

2
0
oceń tekst 2 głosów 100%

Zdjęcia ilość zdjęć 45