Najlepszy biegacz z Elbląga uciekł przed upałem na lodowiec (+ zdjęcia)
fot. nadesłana
Wielu mieszkańców naszego miasta narzeka na upały. Rzeczywiście trudno w taką pogodę wytrzymać w czterech ścianach. Elblażanie uciekają nad wodę. Plaże na Mierzei Wiślanej co prawda dają ochłodę, ale jest na nich tak wielu ludzi, że wypoczynek w takim miejscu może być po prostu męczacy. Rozwiązanie znalazł Adam Serocki – najlepszy biegacz z naszego miasta, który od lat zajmuje najwyższe miejsce wśród elblążan startujących w Biegu Piekarczyka.
Pan Adam postanowił popracować nad swoją kondycją, a przy okazji odpocząć w bardzo optymalnych (jak na takie upały) warunkach. Na kierunek swojej podróży wybrał austriackie Alpy. To był bardzo dobry wybór. Okazuje się, że są miejsca w Europie, które mogą dać wytchnienie w upalne dni. 7 sierpnia postanowił zdobyć szczyt Innere Schwarze Schneid w Alpach Ötztalskich (pasmo górskie na granicy aurstriacko-włoskiej). Adam wszedł na szczyt, przy okazji podziwiając, znajdujący się po drodze, wspaniały lodowiec. W te wyjątkowo gorące sierpniowe dni temperatura na wierzchołku (3367 m n.p.m.) oscyluje w granicach 6-13 stopni Celsjusza. Przyjemnie, prawda?
Powietrze jest tutaj rewelacyjne. Na ponad 3300 m np.m. daje się oddychać jeszcze swobodnie. Temperatura 13 stopni Celsjusza, a 1300 m niżej jest ok 18-20. Powietrze bardzo rześkie. Z racji, że to obóz kondycyjny wszystko na pieszo i wymagającymi szlakami. Trochę niżej dla turystów na ISS przygotowano kolejkę linową, lecz to nie dla nas. Zaliczyłem w ciągu dwóch dni dwa 2 3-tysięczniki metodą marszowo-biegową. Trasy piesze nie należą do łatwych. Podstawą jest dobry, ale minimalistyczny ekwipunek na każdą pogodę. Mały plecaczek ok. 10 kg + pot. A czasami jeszcze na dodatek jakiś kamień na pamiątkę, bo się spodobał. Średni czas, w którym pokonuje się tutaj 1 kilometr to ok. 10-12 min, a na ISS było jeszcze ciężej. Na wysokości ponad 3300 jeszcze można spotkać roślinność ,nawet kwiaty, a w nizszych partiach wolno biegające zwierzęta – kozy, owce, krowy. Lodowce szybko topnieją i państwo zaczyna je chronić, przykrywając dużymi, białymi płachtami. I są efekty, ale to kropla w morzu. Do Polski zjeżdżamy za tydzień. Wtedy też nastąpi powrót do rzeczywistości, ale wspomnienia pozostaną na całe życie. Może jak się zbierze większa grupka, to wybierzemy się na 10-dniową 100-kilometrową wyprawę od schroniska do schroniska po szczytach Tyrolu.
– powiedział w rozmowie z nami Adam Serocki.