Napoleon przebywał w Elblągu. Pozostał po nim dąb
To wydarzenie zaginęło już w dawnych wiekach historii. Mało kto dziś pamięta, że nasze miasto odwiedził niegdyś sam cesarz Napoleon Bonaparte. Na pamiątkę tej wizyty zasadzono dąb, który można oglądać do dziś przy ul. Sadowej.
Elbląg położony jest na skraju Wysoczyzny Elbląskiej i Żuław. Są więc w naszym mieście takie miejsca, gdzie krajobraz nizinny nagle wznosi się i wypiętrza. Do nich należy wzgórze przy ul. Sadowej. Ze wzgórza tego rozciąga się niezwykły widok na miasto i podmiejskie pola. Na niemieckich mapach wzgórze to oznaczone jest jako "Napoleonsberg" - "Góra Napoleona".
8 maja 1807 roku do gnębionego kontrybucjami Elbląga przyjechał Napoleon Bonaparte. Jego wojska pojawiły się tu już znacznie wcześniej, bo po raz pierwszy 21 stycznia tego roku. Elblążanie przyjęli na kwatery 2.300 żołnierzy, którzy nie żałowali sobie niczego, żądając jadła i picia oraz pieniędzy i strojów. Francuzi skonfiskowali kasę miejską, a sam ich marszałek zażądał 100 tys. talarów w złocie. Nie mniej kosztowny dla miasta był kolejny pobyt napoleońskich wojsk po zwycięskiej ich bitwie pod Pruską Iławą (dziś Bagrationowsk w Obwodzie Kaliningradzkim).
Elbląg został zmuszony do dostarczania olbrzymich ilości prowiantu i utrzymania wojska na zimowych leżach. A należy dodać, że jednemu żołnierzowi należały się: chleb i szklanka gorzałki na śniadanie, zupa, pół funta mięsa, warzywa i butelka piwa na obiad oraz kawał słoniny lub mięsa, warzywa, chleb i piwo na kolację. Do tego oficerowie żądali rozrywek i pieniędzy. Zrozpaczeni elblążanie wielokrotnie wysyłali umyślnych ze skargami do Kamieńca Suskiego, gdzie stacjonował Bonaparte. Prosili go o nienakładanie na Elbląg nowych kontrybucji i wypłacenie zrujnowanemu miastu odszkodowania za poniesione straty. Próżno czekano odpowiedzi. Zamiast tego 8 maja w Elblągu zjawił się sam wódz Francuzów. Przywitano go 20 artyleryjskimi salwami i wystawnym śniadaniem w Nowym Ratuszu (na dzisiejszym Placu Sowiańskim).
Później cesarz i jego marszałkowie: Joachim Murat i Michel Ney, burmistrzowie, radni, ich żony, a przede wszystkim córki - przybyli na wzgórze z którego rozciągał się widok na obozowisko francuskich wojsk. Przed tak zgromadzoną widownią odbyła się niezapomniana defilada. Musiała ona wywrzeć tak wielkie wrażenie, że na jej pamiątkę posadzono dąb o imieniu Napoleon (rośnie do dziś na skraju skarpy), a wzgórze to od tej pory nazywano Napoleonsberg. Na wzgórzu tym są trzy przedwojenne cmentarze: parafialny cmentarz nowomiejskiej parafii ewangelickiej Trzech Króli, cmentarz kościoła Baptystów i cmentarz Ewangelicko-Reformowany.
Założone zostały one w latach 80-tych XIX wieku, gdy zakazane było grzebanie zmarłych na cmentarzach przykościelnych. Cmentarze te otrzymały staranną oprawę z lipowych alei i kutego ogrodzenia. Do dziś zachowały się te zabudowania z początku XX wieku, w tym wzorowana na gotyckim kościele kaplica, przebudowana już współcześnie na prawosławną cerkiew. Pośrodku cmentarza ewangelickiego w roku 1923 wytyczono kwaterę żołnierzy poległych w I wojnie światowej. Pośrodku niej stanął monument z żelaznym krzyżem. Na skraju tego cmentarza już współcześnie ustawiono zachowane z innych cmentarzy nagrobki, tworząc początki elbląskiego lapidarium. Wśród nich znajdziemy nagrobek pradziadków Angeli Merkel: Emila i Emmy Drange. Jak można na nim przeczytać, Emil Drange żył w latach 1866 - 1913, zaś jego małżonka między rokiem 1871 a 1935. Emil Drange był nadsekretarzem urzędu miejskiego. Urodził się w Elblągu w rodzinie ewangelickiej. W Elblągu mieszkali też dziadkowie obecnej kanclerz Niemiec i tu urodziła się jej matka.
Obszar wokół ulicy Sadowej włączony został w granice Elbląga 1 kwietnia 1913 roku. Zachowano przy tym pierwotną nazwę polnej drogi: "Baumschulenweg". Pochodziła on od zlokalizowanego w tym miejscu ogrodnictwa Brandt, zajmującego się rozsadą młodych drzew. Zabudowę ulicy Sadowej rozpoczęto w latach 20-tych XX w. poprzez wytyczenie ekskluzywnego na owe czasy osiedla Kolejowa. Później kreślono tu bardzo odważne i ciekawe plany, jak choćby budowę kompleksu sportowego ze stadionem. Jednak skutki I wojny światowej odmieniły spojrzenie władz na przyszłość miasta.
Zamiast boisk powstawały koszary, a zamiast stadionu - olbrzymi szpital wojskowy. W latach 40-tych zbudowano tu kilka bloków mieszkalnych "koszarowców", nowatorsko ustawionych nie równolegle, a prostopadle do ulicy. Ulica otrzymała gazowe oświetlenie, które zachowało się do końca lat 60-tych.
źródło: truso.republika.pl