Nasz konkurs: głosujemy na najładniejsze zdjęcie ślubne!
fot. Piotr Szulc
Zakończyliśmy zbieranie zgłoszeń do naszego konkursu ślubnego. Czas na Was, drodzy Czytelnicy. Poniżej prezentujemy wszystkie nadesłane zdjęcia wraz z historiami ślubnymi każdej pary. Głosy można oddawać do 26 października.
Ślub to coś bardzo osobistego, wyjątkowego. Dla większości z nas to, obok narodzin dziecka, najważniejszy moment w życiu. Sesje fotograficzne są odzwierciedleniem uczuć obu osób. Zdjęcia to również pamiątka, do której często wracamy. I wreszcie zdjęcia ślubne to coś, dzięki czemu możecie wziąć udział w naszym konkursie.
Na naszą skrzynkę redakcyjną wpłynęło kilka zgłoszeń. Wszystkie, wraz z historiami miłosnymi, publikujemy poniżej. Reszta należy do naszych Czytelników. Wybierzcie te, które najbardziej Wam się podoba i oddajcie głos w ankiecie.
Para, która zwycięży zgarnie pobyt SPA oraz romantyczną kolację przy świecach w Zajeździe REMI w Bogaczewie.
Sponsorem nagrody jest Zajazd REMI, mający w swojej ofercie hotel, usługi pielęgnacyjne, SPA oraz BASEN. Wszystko w niezwykle atrakcyjnych cenach i całkiem blisko Elbląga! Więcej szczegółów na oficjalnej stronie internetowej: http://www.remi-spa.pl/
Zgłoszenie numer 1: p. Paulina
Drogi Kamilu!
Jesteś mężczyzną mego życia, panem mych myśli. O potędze naszej miłości poeci mogą pisać legendy, nic nas nie rozłączy. Będę miała zawsze Twój słodziutki uśmiech w wyobrażeniach i rozbrajający męski głosik w uszach, gdy wypowiadałeś: „kocham Cię”. Proszę Cię mój Aniele, czuwaj nade mną i nad moją duszą, abym mogła co dzień smakować Twych ust. Nie ważne dla mnie są pieniądze, nie ważne dla mnie zaszczyty, ważny jesteś tylko Ty i Twa miłość do mnie, którą pragnę tak bardzo pielęgnować. Może zdarza mi się być typowa marudząca kobieta o lodowym sercu, ale Ty jako jedyny potrafisz skruszyć ów lód otaczający moje serce a swą ponętnością rozgrzewasz mnie do czerwoności. Nasza miłość, to uczucie jest czystsze niż kryształy, a warta więcej niż błahe diamenty. Bardzo jestem uradowana, mając tak wspaniałą osobę w sercu, pragnę Cię chronić, by nikt Cię nie skrzywdził , i złe zdarzenia omijały. KOCHAM CIĘ!
Zgłoszenie numer 2: p. Kinga
Minęło pół roku i spotkaliśmy się przypadkiem nad morzem. Nie mogłam uwierzyć że to On. Od razu umówiliśmy się na kolację. Od tamtego dnia byliśmy już razem, zamieszkaliśmy, razem pracowaliśmy (przeszłam do Jego pracy).
Oświadczając się powiedział, że wcale to nie był przypadek nad morzem...On przez te pół roku mnie szukał i znalazł kontakt do mojej siostry, a później do mnie :)
Pobraliśmy się, mamy 2-letnią córkę i jest wspaniale :)
Zgłoszenie numer 3: p. Marta
27 grudnia 2010 roku jak zawsze w pracy sprawdzałam portale społecznościowe :) Przez przypadek, a może nie, weszłam na jeden z portali randkowych... Zobaczyłam tam zdjęcie mężczyzny - od razu buźka mi się uśmiechnęła i wzięłam się do roboty. Oczywiście parę maili a potem telefonów.... Minął Sylwester i nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie wymyśliła. Zadzwoniłam do lubego i zakomunikowałam, że 17 stycznia przyjeżdżam po niego (mieszkał 500 km ode mnie). Zaśmiał się i powiedział, że nie ma sprawy:)
I tak Ja i mój kochany Maciej jesteśmy ze sobą już od 5 lat. Najpierw ja zabrałam go z jego rodzinnego miasta Nowego Dworu Gdańskiego do Kielc, za to teraz on zabrał mnie do Elbląga, gdzie wzięliśmy ponad rok temu ślub i cieszymy się cały czas tak samo naszą miłością i szczęściem, które ma na imię KUBA.
Zgłoszenie numer 4: p. Dominika
Oboje kochamy zimę, więc nie wyobrażaliśmy sobie innego terminu na ślub. Uroczystość odbyła się 26 grudnia, gdzie w otoczeniu najbliższych osób w cudownej śnieżnej, zimowej, świątecznej atmosferze przeżyłam najpiękniejszy dzień mojego życia. Być może będziecie mieć mnie za szaleńca ale wybrałam na ten dzień przepiękną, krótką suknię i pomimo sporego mrozu – zapewne dzięki emocjom - wcale nie zmarzłam! Z moim mężem poznaliśmy się 5 lat temu, gdy studiowaliśmy na jednej uczelni. Tak naprawdę to on mnie poznał bo zanim po raz pierwszy został mi przedstawiony przez naszego wspólnego kolegę, chodził jedynie obserwując mnie z daleka przez prawie 3 miesiące! Dziś mówi, że się wstydził i bał bo jak podejść do zupełnie obcej dziewczyny i powiedzieć jej, że marzył o tym aby ją poznać. Gdy już (na moje szczęście) zdobył się na odwagę zakochałam się w nim niemal od pierwszego wejrzenia. Oczywiście, że się wstydziłam, ale bardzo schlebiał mi swymi nienagannymi manierami oraz tym, że tak bardzo chciał ze mną pójść na kawę, że aż przełamał swój wstyd i strach. Nigdy mu tego nie powiedziałam, ale znając siebie sama nie odważyłabym się na podobny krok. ;-) Kolejne lata mijały nam wspaniale. Widywaliśmy się codziennie, organizowaliśmy liczne wycieczki gdyż jak się okazało mamy bardzo wiele wspólnego i oboje uwielbiamy zwiedzać stare zamki, dwory i pałace. Minęły studia, zaczęło się życie… a ja na jednej z takich wycieczek zostałam poproszona o rękę. Pośrodku starej katedry pamiętającej zapewne niejedną szczęśliwą i nieszczęśliwą historię miłosną mój przyszły małżonek wyjął przepiękny pierścionek i zapytał czy uczyniłabym mu ten zaszczyt i została jego żoną. Łzy leciały mi jak grochy co w sumie było na tyle śmieszne, że po udzieleniu oczywistej dla mnie odpowiedzi zaczęliśmy się z tego śmiać. Po roku nadszedł dzień naszego ślubu. Pełny nerwów ale i cudownych chwil. Już za chwilę miną od tego dnia dwa lata a ja jestem w 6 miesiącu ciąży z naszą wyczekaną Antosią. Malutka ma zamiar urodzić się w połowie stycznia… również zimą… J dokładnie dwa tygodnie po naszej drugiej rocznicy ślubu. Cudowny prezent! Pomimo dobrych i złych doświadczeń losu jesteśmy wciąż tymi samymi młodymi sercami, które kochają się bezgraniczną, młodzieńczą i płomienną miłością. Nie możemy już doczekać się czasu, gdy będziemy tę naszą miłość dzielić z naszą córeczką. Zdjęcia, które Wam przesłałam zostały wykonane przez cudownych fotografów w górach. Marzyliśmy o takiej sesji, która zabrałaby nas w świat tajemniczej Krainy Narnii… tak bajkowej, jak nasza historia.
Zgłoszenie numer 5: p. Wojtek
Historia naszego związku rozpoczęła się w 1989 roku, w miesiącu listopadzie. W tym roku minie nam dwadzieścia pięć lat od chwili ślubu, czekamy na srebrne wesele. Nasza miłość to przede wszystkim serce, które dzielimy pomiędzy siebie, dlatego wracając pamięcią do tamtych chwil przysyłamy nasze ślubne zdjęcie z serduszkiem w tle. Anna i Wojciech
Zgłoszenie numer 6: p. Agnieszka
Poznaliśmy się zupełnie przypadkiem,w sieci ..jak to w dzisiejszych czasach bywa.
Jednak nie na żadnym portalu randkowym..nie szukałam wtedy wielkiej miłości.
Ja, nastolatka prowadziłam wtedy bloga o drużynie piłkarskiej jako zapalona fanka piłki nożnej.
On, szukał zdjęć z meczu "przyjaźni" pomiędzy naszymi drużynami i jakoś przypadkiem trafił na moją stronę gdzie był podany kontakt do mnie.
Dokładnie pamiętam kwiecień 2005 rok na komunikatorze wyświetliło mi się "sskendo" przesyła wiadomość
Nie należę do osób które piszą z nieznajomymi więc jakoś rozmowa mało się kleiła.
Grzecznie więc się pożegnałam.
Minęły 3 miesiące i moja drużyna grała mecz w Łodzi.Jechałam wtedy na niego z Tatą.
On zaproponował spotkanie.
Jednak ja.. (wstyd się przyznać..) skłamałam i powiedziałam że jadę na ten mecz z chłopakiem.
Jednak On nadal nalegał że to nie problem,że chętnie Nas pozna..ale po wielu rozmowach się jakoś wykręciłam..(wstydliwa jestem i jakoś tak po prostu się wstydziłam ;-) do dziś mi to wypomina ;) )
Później On wyjechał na wakacje..i kontakt znów na trochę się urwał.
We wrześniu znów dostałam wiadomość od "sskendo" ..i jakoś tak coś mnie tknęło aby poprosić Go o fotkę ..kilka minut później była już na moim e-mailu ..
Gdy Go zobaczyłam to tak jakby strzała amora we mnie trafiła ;) ..sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje..serce biło jak szalone..a rozum podpowiadał..
"Głupia..przecież dzieli Was 200km .." od tamtej chwili Nasze rozmowy trwały po 5 godzin, wieczorem setki smsów ..
A w październiku Michał (sskendo) zaproponował kolejny raz spotkanie.Zgodziłam się oczywiście.
I 8 października pierwszy raz zobaczyliśmy się "na live"
Moje odczucia ? Myślałam że zawału dostanę jeszcze nigdy serce mi tak szybko nie biło,nogi miałam jak z waty i gdyby Miłość dodawała skrzydeł pewnie frunęłabym między ludźmi.To właśnie wtedy uwierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia.
Wystarczyło Jego jedno spojrzenie..jeden uśmiech ..a ja już wiedziałam że to TEN.Spędziliśmy Razem z Naszymi znajomymi (on przyjechał z kolegą ja z koleżanką) ok 6h, jednak te godziny przeleciały jak minuty.
Na pożegnanie przytulił i szepnął do ucha "Pamiętaj że Cię uwielbiam" ..i pojechał...
Tydzień później (14.10.2005 od tego dnia jesteśmy RAZEM) przyjechał kolejny raz, tym razem spotkanie było sam na sam .. wtedy pierwszy raz mnie pocałował ..motylki w brzuchu to chyba chciały wyfrunąć na zewnątrz :) ..pierwszy raz złapał za rękę i tak spacerowaliśmy ..10h w parku ! śmiejemy się teraz że to był najdłuższy Nasz wspólny spacer :)
Niestety czas we dwoje szybko upłynął a Michał znów musiał wracać do Łodzi.Kiedy był już w pociągu napisał mi smsa "Teraz już to wiem na 100% ..żałuję że dziś Ci nie powiedziałem tego..."
29 października znów miałam Go blisko.Wtedy poznał moich rodziców,a wieczorem ...patrząc w moje oczy powiedział .."Kocham Cię" ..ja oczywiście ze łzami w oczach również wyznałam że Kocham.
I tak mijały dni ..i miesiące widywaliśmy się w weekendy jak tylko była taka możliwość ale nie raz serce z tęsknoty pękało.
26 września 2008 roku usłyszałam 'Wyjedziesz za mnie ?" .."TAK,TAK,TAK" i od tamtej chwili pierścionek błyszczał na moim palcu.A ślub został wyznaczony na 24.10.2009
Jednak tak bardzo chcieliśmy być już Mężem i Żoną że 2 maja 2009 roku wzięliśmy ślub cywilny w towarzystwie naszych rodziców.
A w lipcu, po ponad 3,5 latach rozłąki i związku na odległość zamieszkaliśmy razem w Łodzi.
W sierpniu spełniło się kolejne nasze marzenie,na teście ujrzeliśmy dwie kreseczki.
A w październiku powiedzieliśmy TAK przed Bogiem.
Nasza miłość rosła w brzuszku :) .. i 10 maja 2010 roku powitaliśmy na świecie naszą córeczkę.
I teraz żyjemy sobie w czwórkę w naszym mieszkaniu :) ( jest jeszcze pies :) ) ..
Udowodniliśmy że prawdziwej miłości nawet kilometry nie są w stanie zniszczyć.
Jednak nie zaprzeczam że nieraz było bardzo ciężko,gdy wokół same zakochane pary, a ja mogłam się tulić tylko do jego koszulki.
Miłość z internetu...i na odległość jest możliwa jednak wymaga wiele poświęceń i wiele tęsknot,ale później...kiedy już się jest razem..docenia się to co się ma jeszcze bardziej !