› bieżące
13:55 / 23.11.2016

Nie stanę na nogi, ale stanę do walki o marzenia!

Nie stanę na nogi, ale stanę do walki o marzenia!

Zwracamy się do Państwa z uprzejmą prośbą o włączenie się do akcji pt. Nie stanę na nogi,ale stanę do walki  marzenia na  przystawkę rowerową do wózka inwalidzkiego dla Martyny Wiśniewskiej. Z pomocą wielu osób jest szansa ,że Martynki marzenie stanie się rzeczywistością.

Zapraszamy na stronę https://www.siepomaga.pl/martyna-w-df dzięki której można przekazać dziewczynce przysłowiową złotówkę. 

Nie będzie siedzieć, nie będzie chodzić, nie wiadomo, co będzie z czuciem, roślinka… – takie słowa usłyszała mama Martynki w pierwszym miesiącu jej życia. Czy którakolwiek matka jest na coś takiego gotowa? Od tamtych strasznych słów minęło już 14 lat. Na szczęście rodzice postanowili zawalczyć o swoją córeczkę. Martynka żyje i tylko to się liczy. Ogrom miłości i radości, jakie wnosi w serca swoich bliskich ma o wiele większe znaczenie niż jej kalectwo.

Był 36 tydzień ciąży, kiedy mama Martynki, czekając na USG, poczuła, że coś jest nie tak… Intuicja podpowiadała jej, że maleństwu grozi niebezpieczeństwo. Lekarz był równie zaniepokojony. Co było później? Rodzice pamiętają skierowanie na badania prenatalne, a potem już tylko ból rozdzierający serce i morze łez… Okazało się, że ich wyczekana kruszynka ma rozszczep kręgosłupa oraz wodogłowie. Było już za późno na operację w brzuchu mamy, więc pozostało czekać… Te kilka tygodni upłynęły pod znakiem ogromnego szoku i poczucia niewyobrażalnej niesprawiedliwości.

W końcu Martynka przyszła na świat przez cesarskie cięcie – malutka i bezbronna istotka, której mama nie mogła zobaczyć ani przytulić. Zabrano ją do innego szpitala i już w pierwszej dobie przeprowadzono operację ratującą życie. Następna miała miejsce zaledwie tydzień później. Mama dziewczynki ze łzami w oczach wspomina, jak bardzo wtedy cierpiała, patrząc na inne kobiety tulące swoje maleństwa…

Potem był powrót do domu, reorganizacja życia i tłumaczenie 2-letniemu synkowi, dlaczego jego siostrzyczka nie rusza nóżkami. Były kolejne konsultacje, wizyty w poradniach, powikłania, pobyty w szpitalu i operacje. Dzieciństwo dziewczynki wyznaczał rytm godzin żmudnej rehabilitacji, przerywany tylko wtedy, gdy dochodziło do samoistnych złamań kości. Choroba sprawiła, że 14-latka cierpi na szereg dolegliwości ze strony układu nerwowego, takich jak niedowład nóg, padaczkę i pęcherz neurogenny. Porusza się tylko i wyłącznie na wózku inwalidzkim. Walka o jej zdrowie nigdy się nie skończy, a jednocześnie nie ma szans na zwycięstwo.

Rodzice Martynki spotkali kiedyś na swojej drodze pewnego wspaniałego lekarza, który w tym najcięższym okresie powiedział im: Nawet jeśli państwa córeczka nie będzie chodzić, to i tak przyniesie państwu dużo radości. Te słowa pamiętają do dziś, bo okazały się prorocze. Dziewczynka jest niesamowicie dzielna i silna, zaraża życiową energią i optymizmem, których nierzadko brakuje w pełni zdrowym osobom. Ma w sobie mnóstwo radości życia, która motywuje do działania i daje nadzieję na lepsze jutro. Czynnie uczestniczy w życiu szkoły, bierze udział w najróżniejszych konkursach i zawodach, robi przepiękne orgiami, a w przyszłości chciałaby zająć się kosmetologią.

Jest tylko jedno „ale”… Wózek inwalidzki mocno ogranicza Martynę i wyłącza ją z wielu dziedzin życia. Nastolatka, mimo swojej ogromnej determinacji, nie jest w stanie pokonać niektórych przeszkód ani spełnić swoich marzeń. Jednym z nich jest jazda na rowerze. Jednak w przypadku Martynki nie jest możliwa jazda na tradycyjnym rowerze trójkołowym dla niepełnosprawnych.

Wszystko by się zmieniło, gdyby miała specjalną przystawkę do wózka, która pozwala zmienić go w rower przystosowany do osoby niepełnosprawnej. To rewelacyjny sposób, aby zwiększyć szybkość jazdy oraz poprawić swoją aktywność i wytrzymałość. To także wyjątkowy komfort w każdych warunkach. Z taką przystawką Martyna nie musiałaby się już martwić podjazdami pod górę czy dużymi odległościami. Zamiast tego mogłaby się zrelaksować, cieszyć jazdą i odciążyć chory kręgosłup. Pojazd zapewniłby jej dodatkową formę rehabilitacji, możliwość bardziej aktywnego uprawiania sportu, a także zastąpiłby komunikację miejską, która często nie jest przystosowana do osób takich jak ona. Mogłaby też wystartować wreszcie w wymarzonych zawodach…

Liczymy na to, że z Waszą pomocą podarujemy dziewczynie nowe, lepsze życie z profesjonalną przystawką do wózka. Że dzięki temu poczuje się wartościowa, niezależna, wolna… Że będzie jej łatwiej i nie będzie musiała z niczego rezygnować. Bez tego sprzętu wiele szans, planów i marzeń pozostanie na zawsze poza jej zasięgiem. Nikt z nas nie ma mocy, aby obdarować Martynę sprawnymi nogami, ale dzięki Wam mogłaby zdobywać szczyty na swoim nowym pojeździe!

 

3
0
oceń tekst 3 głosów 100%