› bieżące
16:53 / 06.11.2014

Nie taki diabeł straszny... Wykład o wyborach na PWSZ

Nie taki diabeł straszny... Wykład o wyborach na PWSZ

fot. Paweł Makowski

Dzisiejszy (06.11) wykład otwarty w budynku Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej przy ul. Grunwaldzkiej 137, zatytułowany „Jak i dlaczego wybieramy radnych?”, cieszył się bardzo dużym zainteresowaniem. Zgromadzeni uczniowie i studenci z zaciekawieniem wsłuchiwali się w prelekcję dr hab. Piotra Uziębło.

Z czym wiąże się posiadanie mandatu radnego? Jak go uzyskać? Kto z nas ma prawa wyborcze i jak można z nich korzystać? Na te i inne pytania odpowiadał dziś dr hab. Piotr Uziębło, który podczas swojego krótkiego (trwającego zaledwie 45 minut), acz interesującego wystąpienia, przedstawił zebranym zarys zagadnienia, jakim są wybory samorządowe.

W trakcie wykładu padło pytanie- czy wybory są potrzebne? - W wyborach samorządowych głosuje tak naprawdę nikły procent wyborców, zobaczymy jednak jak będzie w tych, które mają nadejść. Równie dobrze można by było wyłonić radnych na drodze losowania, choć wówczas nie mogło by być mowy o jakimkolwiek wpływie na wynik wyborów, z racji tego, że byłby on przypadkowy- mówił Piotr Uziębło.

Padła również odpowiedź na pytanie zadane w temacie spotkania. Jak wybieramy radnych? - W gminach robimy to poprzez wybory większościowe, natomiast w miastach na prawach powiatu kluczową rolę odgrywają wybory proporcjonalne. (…) Tak naprawdę, wbrew powszechnej opinii o zwycięstwie danego kandydata nie decyduje to, czy zajmuje pierwsze miejsce na liście ale to, czy uzyskał wystarczającą liczbę głosów.

Rozwijając kwestię wyborów w miastach na prawach powiatu, Piotr Uziębło zwrócił uwagę na zagrożenia z nimi związane. Głównym niebezpieczeństwem jest wielkość okręgów (w których prym wiodą konkretni, silni kandydaci, nie ma zaś wyrównanych szans), różnice w liczbie wyborców, przypadających na mandat w danym okręgu (im więcej „chętnych” na mandat, tym trudniej go zdobyć). Komentując ostatnie z zagrożeń, wykładowca przyznał: - Nie zawsze jest tak, że to nasz wybór przyniesie zwycięstwo kandydatowi. Nierzadko jest to również uzależnione od wielu innych czynników.

Kolejnym wymienionym podczas wykładu zagrożeniem wyborów proporcjonalnych są znaczące różnice we frekwencji w poszczególnych okręgach lub sytuacja, w której dana partia przekracza wymagany próg wyborczy, ale kandydaci z jej listy nie uzyskują mandatów.

Niewątpliwie ciekawym tematem była kwestia kampanii wyborczej i jej właściwości. - Dzisiaj kampania wyborcza to tak naprawdę wyścig środków finansowych i marketingu politycznego. (…) W większych gminach sposób kampanii, w której kandydat bezpośrednio rozmawia z wyborcami, a nie wyłącznie uśmiecha się do nich z plakatów, powoli zanika.

Piotr Uziębło zadał w pewnym momencie pytanie: Czy kampania wyborcza może wyglądać inaczej, niż obecnie? Przyznał, że w istocie może tak być, ale dopóki obowiązujące przepisy dopuszczają możliwość nieczystej gry politycznej lub różnych manipulacji, sytuacja nie ulegnie zmianie. W toku wykładu przywołał przykład Francji w okresie wyborów:

- We Francji są jasno określone, rygorystyczne zasady. Tam każda z partii ma wyznaczone miejsca na komunikaty wyborcze i plakaty. Jeśli choć odrobinę dany plakat przekroczy dopuszczalny dla niego obszar, w zasadzie kampania dla partii, która go wywiesiła już jest skończona.

Co z ciszą wyborczą? Jak dowodził prelegent, aż 80% z nas chce, by ona obowiązywała. Mimo tego, iż w dzisiejszych czasach mamy do dyspozycji portale społecznościowe, korzystanie z nich w czasie ciszy wyborczej nie oznacza łamania Kodeksu Wyborczego. - Cisza wyborcza powstała z myślą o zaprzestaniu różnych form agitacji w mediach tradycyjnych, czyli w radiu, prasie i telewizji.

Interesująca okazała się kwestia finansowania kampanii wyborczych. Mimo wprowadzonych limitów na wydatki kampanijne, politykom udało się znaleźć furtkę, która umożliwia im wydawanie znacznie większej sumy pieniędzy na promowanie swojego wizerunku.

- Co z tego, że partia X w papierach wpisze, że rozkleiła 100 plakatów, jeśli tak naprawdę rozklei ich 1000? Czy ktoś to będzie liczył? Nawet jeśli, to zawsze będzie można się tłumaczyć, że limit nie został przekroczony, tylko w krótkim czasie przeniosło się część plakatów w inne miejsce, stąd wrażenie, jakby było ich za dużo.

Po wykładzie wykładowca poświęcił chwilę, by odpowiedzieć na pytania publiczności. Pytano go m.in. o to, dlaczego nie zmieni się proporcjonalnego systemu wyborczego, skoro tyle z nim problemów (padła propozycja, by wymyśleniem nowego systemy zajęli się naukowcy).

Inne pytanie dotyczyło kwestii jawności wyborów. Już teraz są częściowo jawne, bowiem wójt może mieć dostęp do listy wyborców, którą podpisujemy przed otrzymaniem kart do głosowania. - Całkowita jawność wyborów mogłaby doprowadzić do tego, że na wyborców wywierano by presję czy wręcz nacisk psychiczny, co w konsekwencji przełożyłoby się na zmanipulowane wyniki wyborów.

7
0
oceń tekst 7 głosów 100%