Nieudana Pogoń w wykonaniu Startu Elbląg
fot. Konrad Kosacz/elblag.net
Nie takiego początku sezonu spodziewali się elbląscy kibice, jak i same zawodniczki. Meczu otwarcia Start zdecydowanie nie może zaliczyć do udanych. We własnej hali uległ świetnie dysponowanemu dziś zespołowi Pogoni Szczecin 21:29. Po dobrym okresie przygotowawczym i dwóch wygranych turniejach elbląscy kibice mogą odczuwać duży zawód.
Już początek spotkania pokazał kto wydaje się być mocniejszy w tym spotkaniu. Pierwsze trzy akcje i trzy gole dla Pogoni. Start pierwszą bramkę rzucił dopiero przed upływem 4 minuty (1:3). Na kolejną trzeba było czekać do... początku 11-tej! Start grał całkowicie inaczej niż pokazał w przedsezonowych sparingach. Rzuty z drugiej linii kompletnie nie zaskakiwały Szywerskiej w bramce, która raz za razem broniła próby elblążanek. Na szczęście nieporadności Startu zza 7 metra nie potrafiła wykorzystać Pogoń, która także trafiała w naszą bramkarkę. Warto podkreślić, że po pierwszych 10 minutach na tablicy był bardzo niski wynik, bo 4:1 dla przyjezdnych.
Siłą Startu miały być szybkie kontry w wykonaniu nowych skrzydłowych czyli Koniuszaniec i Grzyb. Przez pierwsze pół godziny ten element nie istniał, ponieważ skutecznie taką grę uniemożliwiała Pogoń. Po niemrawym ich początku, z czasem trafiała praktycznie każdy rzut. Świetnie dysponowana była Stasiak, która w pierwszej połowie rzuciła dla swojego zespołu aż 5 z 12 bramek. Po naszej stronie jedyną zawodniczką, która zasługiwała na oklaski za dobrą grę była Kędzierska w bramce. Zupełnie bezbarwna była Wolska, która albo podawała do rywalek albo rzucała wprost w bramkarkę gości. Trener szybko ją zmienił, jednak jeszcze w pierwszej połowie kontuzji dłoni doznała Szymańska.
Kibice przecierali oczy z niedowierzania, bowiem trzeci gol dla Startu padł dopiero w 17 minucie. Taki wynik takiemu zespołowi nie przystaje! Rywalki trzykrotnie miały serię trzech zdobytych bramek z rzędu (1-3 min, 11-16 oraz 23-29 min). Trener Parecki jak tylko mógł szukał sposobu na poprawę gry Startu, dlatego już w 1 połowie na rozegraniu pojawiła się nawet Kinga Grzyb, nominalna skrzydłowa. Do przerwy fatalnie grające elblążanki przegrywały 5:12 i trudno było mieć nadzieję na korzystny rezultat w tym meczu.
Po przerwie trochę lepiej
Na drugą połowę Start wyszedł nieco odmieniony i z wiarą w sukces. Przez pierwsze 4 minuty rzucił 3 bramki, z czego 2 Aleksandrowicz. Jednak Pogoń pokazała dzisiaj moc. Raz za razem z łatwością udawało jej się wymanewrować naszą obronę, dzięki czemu w 36 minucie prowadziła już 10 bramkami, bo 18:8. Sygnał do ataku i większego ryzyka dały Grzyb i Koniuszaniec, które szybkimi kontrami starały się podgonić wynik. Między 37 a 39 minutą Elbląg zdobył 3 gole z rzędu (11:18). Pogoń jednak była dziś zbyt silna dla gospodyń. Pojawiły się kontry po niecelnych rzutach rozgrywających Startu, które co rusz wykorzystywała szybka Huczko. Między 43 a 45 minutą kibice odżyli ponownie, bo Start zdobył drugi raz 3 gole z rzędu i do rywalek tracił tylko 5 bramek (16:21). W tym momencie zdecydowaną liderką zespołu z Elbląga była Grzyb. Jednak to co zawodniczki z Elbląga nadrobiły, to za chwilę bardzo szybko straciły. Uaktywniła się w drużynie gości Stasiak, która z łatwością zdobywała kolejne bramki. W 53 minucie przy wyniku 18:24, kiedy Wolska w kontrze w prosty sposób podała do rąk rywalki, kibice utwierdzili się w przekonaniu, że dziś Start nie ma najmniejszych szans na dobry wynik i choćby remis. W końcówce spotkania zawodniczki Pareckiego niesione dopingiem starały się ambitnie walczyć, jednak Głowińska wraz z Królikowską i Stasiak dobiły elbląski zespół.
Takiego początku sezonu w Elbląga w wykonaniu zespołu trenera Pareckiego chyba nikt się nie spodziewał. W letnich sparingach zespół dwa razy spotkał się z Pogonią. W 1 meczu okresu przygotowawczego przegrał, ale w rewanżu na turnieju w Elblągu górą był Start. Dziś i to zdecydowanie były jednak lepsze piłkarki ze Szczecina. Warto podkreślić, że w pierwszej połowie Start z 11 rzutów z drugiej linii trafił jedynie raz!
EKS Start Elbląg - SPR Pogoń Baltica Szczecin 21:29 (5:12)
Start: Aleksandrowicz 6, Grzyb 5, Koniuszaniec 4, Waga 3, Zoria 2, Klonowska 1, Wolska, Jędrzejczyk, Szymańska, Karwecka, Kędzierska, Sielicka, Jałoszewska, Cekała
Pogoń: Stasiak 9, Yashchuk 6, Głowińska 5, Huczko 4, Cebula 3, Stachowska 1, Królikowska 1, Sabała, Noga, Piontke, Agova, Szulc, Fornalik, Jakubowska, Płaczek, Szywerska
Chwilę po zakończeniu meczu, który na żywo w telewizji transmitował Polsat Sport poprosiłem o komentarz i podsumowanie meczu trenera Pareckiego i Kingę Grzyb.
Antoni Parecki - Najprościej można ująć, że to my przegraliśmy, a nie Pogoń wygrała. Nie potrafiliśmy trafiać w prostych sytuacjach. Zawiodła nasza skuteczność. Pogoń z łatwością zdobywała bramki, obrona nie sprostała zadaniu, w pierwszej połowie zagraliśmy zbyt pasywnie. Atak pozycyjny też był słaby. Po 15 minutach kontuzję odniosła Szymańska, co też nie ułatwiło nam zadania. Pogoń grała dziś skutecznie, dlatego nie mogliśmy grać z kontry. Gdyby nie postawa Kędzięrskiej w bramce, to wynik mógłby być gorszy dla nas. Presja wyniku i meczu w telewizji chyba zrobiła swoje, szczególnie w pierwszych 30 minutach, po przerwie wyglądało to już lepiej. Pogoń niczym mnie nie zaskoczyła, może poza walecznością przez całe 60 minut, czeka akurat u nas brakowało. Mam nadzieję, że to tylko słaby początek, a liga jeszcze wszystko zweryfikuje. Dziewczyny nie wyglądały jakby za szybko uwierzyły w swoje możliwości po turniejach towarzyskich. Od jutra musimy szybko zacząć pracować nad kolejnym meczem.
Kinga Grzyb - Brakowało dziś szybkiego ataku, jednak nie wiem co było tego powodem. Muszę ochłonąć po tym meczu, bo jestem mocno zaskoczona tym co się dziś stało. W sparingach grałyśmy płynnie, a dziś zupełnie inaczej. Źle rzucałyśmy, tam gdzie stała bramkarka gości. Czy byłyśmy zestresowane? Ja osobiście nie, ale niektóre koleżanki chyba tak. Dobrze, że to był pierwszy mecz. Musimy wstać i walczyć dalej.