„Niezłomni Wyklęci” na ulicy Bema
fot. Bartłomiej Ryś
Są widoczne z daleka. Interesują młodych i starszych. Na ulicy Bema zapoznają się z nimi przede wszystkim Ci pierwsi, którzy tłumnie wysiadają z tramwaju i idą do swoich szkół. A kogo prezentują? „Tych, którzy nie zgadzali się na siłą narzucony ustrój, byli gotowi stawić czynny opór nowej, bezwzględnej władzy”.
Ich życie nie było łatwe – byli ścigani, torturowani, mordowani strzałem w tył głowy i grzebani bez szacunku. Jak informuje plakat, przez kilkadziesiąt lat pamięć o nich i ich czynach była zakłamywana.
Dzisiaj mamy szansę upomnieć się o Tych, którzy w tych strasznych czasach mieli odwagę stanąć do walki o wolność. Możemy symbolicznie przywrócić im godność. Poznajmy ich imiona, twarze i niezłomne postawy.
Wystawa „Niezłomni Wyklęci 1944-63” powróciła na północ Polski, do Elbląga. Zawisła, dzięki ekipie „Elbląscy Patrioci”, na ogrodzeniu Zespołu Szkół Mechanicznych przy ulicy Bema.
Czy historie szokują? Na pewno. Danuta Siedzikówka ps. „Inka” zgłosiła się do Armii Krajowej kiedy miała 15 lat. Powód? Chęć zemsty po tym, jak Gestapo po nieludzkich przesłuchaniach zabiło jej matkę. Jej ojciec w 1940 roku został wywieziony na Syberię, z której nie wrócił. Po wojnie była sanitariuszką, działała na terenie Pomorza. Została złapana przez UB w Gdańsku. Podczas brutalnego śledztwa nie przyznała się do winy. Sąd skazał ją na karę śmierci. Wykonano ją kilka dni przed jej 18. urodzinami. Dopiero w 2014 roku znaleziono jej grób.
Przechodząc ulicą Bema zatrzymajmy się na parę chwil i doceńmy tych, którzy walczyli za wolność. Swoją i naszą.