Nowalijki na elbląskim targowisku
fot. Katarzyna Szpejewska
Niemal w każdej dzielnicy Elbląga znajduje się co najmniej jeden supermarket, a na każdym osiedlu mieści się sklep spożywczy. Mimo to wielu elblążan w dalszym ciągu chętnie korzysta z zakupów na elbląskim Targowisku Miejskim, bądź jednym z mniejszych ryneczków. Co przekonuje nas do pokonywania większych odległości w celu dokonania zakupów?
Wraz z pojawieniem się pierwszych promieni wiosennego słońca, coraz chętniej decydujemy się na przebywanie na świeżym powietrzu. Również transakcje handlowe stają się przyjemniejsze w tym czasie, gdy odbywają się na wolnej przestrzeni. Na elbląskim Targowisku Miejskim, znajdującym się przy ulicy Płk. Dąbka, w produkty zaopatrują się osoby z różnych grup wiekowych. Pojawiają się tu zarówno osoby starsze- jak i dzieci, całe rodziny- jak również osoby samotne. Choć na rynku możemy kupić artykuły wielobranżowe (a więc zarazem ubrania, sadzonki tudzież sprzęty), najczęściej osoby odwiedzające targowisko przybywają tu, w celu nabycia świeżych produktów spożywczych.
Na rynek przyjeżdżam głównie po to, żeby kupić chleb, który jest przywożony z Pasłęka. Odpowiada mi on, gdyż smakuje jak pieczywo pieczone dawniej. Kupuję tutaj również warzywa, owoce i jajka pochodzące prosto z gospodarstw – powiedziała nam pani Agnieszka, która jak sama stwierdziła, odwiedza elbląskie targowisko co najmniej raz w tygodniu.
Znajomość pochodzenia produktów, to rzeczywiście jedna z największych zalet kupowania na rynku. Konieczność posiadania takiej wiedzy, u osób handlujących w tym miejscu, wydaje się czymś naturalnym, co potwierdzają również relacje sprzedawców.
Wspierając polski handel i polskie gospodarstwa rośniemy w siłę. Znam pochodzenie każdego z produktów, które sprzedaję. Przykładowo jabłka mamy z Łowicza, bądź z Grójca – mówi pani Władysława, od lat zajmująca się handlem spożywczym na elbląskim targowisku.
No tak, tylko jak to mówią - „każda pliszka swój ogonek chwali.” Choć wypowiedzi handlowców są wartościowe, gdyż dla klientów stanowią cenne źródło informacji na temat kupowanego towaru, i tak najlepiej o walorach produktu świadczy pochlebna opinia konsumentów. Z tą tezą zgadzają się również sami handlowcy, dla których informacja zwrotna (na temat sprzedawanych przez nich artykułów), jest czymś niezwykle istotnym. O pozytywnym odbiorze produktów wystawianych na elbląskich straganach, bez wątpienia świadczy niesłabnąca popularność targowiska, które – zwłaszcza wiosną – na brak klientów nie może narzekać.
Pomimo, iż na bazarze znajdują się stałe stoiska, sprzedaż plonów, przywożonych prosto z gospodarstw, odbywa się w tym miejscu w dni targowe.
Targowisko funkcjonuje we wtorki, piątki i w soboty. Jeśli chodzi o godziny, to w zależności od klientów, ale handlujący są na miejscu już od 6. Największy ruch na targowisku odnotowujemy około godziny 9. Jeżeli chodzi zaś o sezon, to zaczyna się on od wiosny, kiedy pojawiają się nowalijki.
Wspomniane przez panią Władysławę nowalijki to młode warzywa pojawiające się w danym roku po raz pierwszy. Do tych wiosennych jarzyn zaliczamy m.in.: rzodkiewkę, sałatę, botwinkę, szczypiorek oraz cebulę dymkę. Nowalijki możemy również wyhodować we własnym domu, np. sadząc cebulę lub pietruszkę dla uzyskania szczypioru i natki.
Niewątpliwą zaletą produktów przywożonych przez kupców na rynek, jest to, że dostawcy znają ich pochodzenie, z dokładnością co do regionu. Choć artykuły spożywcze ze sklepów, również powinny posiadać taką informację – w praktyce bywa różnie. Niektóre oznakowania stanowią raczej dezinformację, niż faktyczną wiedzę na temat produktu. Na opakowaniu miodu, który możemy zakupić w niektórych spośród elbląskich marketów, widnieje przykładowo informacja, iż jest to: „Mieszanka miodów pochodzących z UE i niepochodzących z UE.” W jego skład wchodzą zatem komponenty, o trudnym do zidentyfikowania źródle. Już sama informacja o pochodzeniu z UE, jest mało konkretnym określeniem, gdy zaś doda się do niej to, że w składzie znajdują się dodatkowo miody spoza unii europejskiej, tak naprawdę nasza wiedza o produkcie zostaje całkowicie zniwelowana.
Tymczasem, kupując miód na targowisku, od sprzedawcy otrzymujemy rodzimy wyrób, na którym widnieją dane dotyczące nawet tego, z którego regionu naszego kraju wybrany przez nas produkt pochodzi. Czegóż nam więcej potrzeba?
Katarzyna Szpejewska