› bieżące
12:04 / 04.01.2015

Noworoczne postanowienie miasta Elbląg

Noworoczne postanowienie miasta Elbląg

fot. Konrad Kosacz

Co najmniej dziwnym zwyczajem, z jakim spotykamy się, są postanowienia noworoczne. Dziwnym w tym wcale nie jest samo postanowienie, lecz jedynie jego okres, w jakim ludzie zaczynają się z nim zmagać – nowy rok, nowe zmiany. O tym, że nowo wybrane władze miasta muszą sobie takie wzywanie postawić i się z nim zmierzyć powinni wiedzieć wszyscy – w tym same władze – by nie dopuścić do finansowej katastrofy.

O trudnej sytuacji finansowej miasta wiedzą chyba wszyscy. Mimo wszystko naprawdę nikt dotąd nie potrudził się o rzetelny audyt wydatków miasta, czyli głównego powodu obecnego stanu rzeczy. Wydatki samorządu możemy podzielić na dwie grupy – narzucone przez wyższy organ władzy, czyli rząd i na te podyktowane decyzjami władz samorządu. Jako, że z tymi pierwszymi zbyt dużo dyskutować nie można to nasza uwaga powinna być zwrócona na decyzje lokalnych polityków i na to, co tymi wydatkami jest finansowane i dlaczego takie właśnie decyzje zostały przez nich podjęte. Winowajców jest wielu, było też kilka prób ratowania sytuacji, jednak w trakcie różnych kampanii, z tych zmian rezygnowano.

Komunikacja miejska

Już od kilku lat wydatki miasta pod pozycją „lokalny transport zbiorowy” oscylują wokół kwoty 20 milionów złotych. W projekcie budżetu na rok 2015 na ten cel została zaplanowana kwota niemal 23 milionów złotych. Od roku 2010 ZKM zaczął proces wdrażania systemu Elbląskiej Karty Miejskiej, mającej na celu m.in. utrudnienie przejazdów „na gapę”, ułatwienie przy rozliczaniu z podmiotami wykonującymi przewozy oraz dostarczenie statystyk dotyczących przejazdów (liczba przejazdów na danej trasie w konkretnych godzinach - co umożliwiłoby dopasowanie rozkładu jazdy do potrzeb pasażerów), co za tym idzie redukcję wydatków spółki. Ostatnie miałoby możliwe do osiągnięcia poprzez wprowadzenie nowego biletu okresowego na określoną liczbę przejazdów. Niestety inwestycja, realizowana przez lata finansowana z budżetu miasta, która pochłonęła miliony złotych dziś jest kompletnie bezużyteczna, ze względu na jedną przedwyborczą decyzję poprzedniego prezydenta. Dziś, aby się dowiedzieć, która linia jest potrzebna, konieczne jest zlecenie kosztownych badań, instytucji zajmującej się marketingiem w transporcie miejskim. Ze względu na taniejącą ropę wydatki na pewno nie przekroczą założonej kwoty, jednak nie ma żadnego usprawiedliwienia do tego, by dopłacać zbędnych kilka milionów złotych do czegoś, co nie wiadomo jak w zasadzie funkcjonuje – czyli ZKM. Koniecznym, zatem jest powrót do poprzedniej wersji biletu okresowego, wraz z podwyżką ceny biletu tak, aby koszty komunikacji ponoszone były głównie przez osoby z niej korzystające.

„Pomoc” społeczna

Wydatkami, na które władze samorządu nie mają zbyt wielkiego wpływu, są to wszelkie wydatki na pomoc społeczną. Jest to temat wrażliwy dla każdego, głównie ze względu na wielkość wydatków, jakie są na nią przeznaczane. Korzystający z pomocy społecznej narzekają, że jest ona niedostateczna, natomiast finansujący ją skarżą się, że pochłania ona zbyt dużą ilość środków. Paradoksem jest to, że wszyscy tu mają racje. Przeprowadzono wiele badań, jakie skutki wyrządza nadmierna pomoc społeczna – ludzie od niej się uzależniają, popadają w nałogi, przekazują swoja biedę swoim dzieciom. Patrząc na budżet miasta kluczowe jest to, na co przeznaczane są wydatki i jakie są tego skutki, a w budżecie na ten rok przewidziane na ten cel jest ponad 80 milionów złotych i jest to druga największa pozycja budżetu. Każdy samorządowiec powinien sobie wziąć za cel to, aby mieszkańcy zarządzanej przez niego miejscowości swoje dochody uzyskiwali z pracy, a nie z zasiłku.

„Promocja”

Jednym z mitów głoszonych przez polityków, dziennikarzy i innych zainteresowanych jest to, że miasto musi prowadzić aktywną akcję promocyjną i w związku z tym ponosić koszty, by przyciągnąć turystów i inwestorów. Miasto w roku 2015 ma przeznaczyć 174 tysiące złotych na „zadania w zakresie upowszechniania turystyki”. Dla budżetu jest to kwota nie wielka, ale ze względu na jej wielkość jest to wydatek po prostu zbędny. Oprócz tego 1 231 600 zł ma być przeznaczone na „promocję jednostek samorządu terytorialnego”. Dziś każde miasto się promuje, projektuje logotypy, władze jeżdżą na targi. I co? I nic. Nawet zwiększenie tej kwoty 10 krotnie nie sprawi, że do miasta zacznie przyjeżdżać więcej turystów. Dlaczego? Dlatego, że wielkie miasta z wieloma atrakcjami turystycznymi wydają właśnie takie kwoty. W sytuacji, gdy wszyscy się promują, nic się nie stanie jak władze Elbląga wyskoczą z tego owczego pędu i przestaną wyrzucać pieniądze w błoto. A jeżeli chodzi o inwestorów, to wystarczy stworzyć im warunki, a ci sami się pojawią.

Elbląski Park Technologiczny, czyli elbląski „miś”

Pewnie każdy samorząd ma swojego „misia”. W Elblągu bezwątpienia takim „misiem” jest EPT. Powstały za ponad 80 milionów złotych, głównie z unijnych dotacji monumentalny budynek świeci pustkami. Co prawda w budynku mieści się kilkanaście innowacyjnych firm, tyle że są to firmy które po prostu wynajmują tanią powierzchnię. Władze się nie spodziewały, że będzie trzeba do tego jeszcze dopłacać. W tym roku ma to być ponad 1,6 miliona złotych. Historia tego typu przedsięwzięć sięga lat 70 XX wieku, kiedy to zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu w USA, z inicjatywy polityków wątpiących w potęgę wolnego rynku. Nigdzie nie odnotowano pozytywnych efektów, mimo to kolejni próbują szczęścia. Oprócz tego prawdziwy hit, czyli 283 tyś. 118 zł przeznaczone na rozwój przedsiębiorczości. W Polsce po roku 1989 po wprowadzeniu ustawy Wilczka i reformach Leszka Balcerowicza powstało ponad 6 milionów prywatnych firm. Wypracowały one niebywały wzrost, który w podręcznikach do ekonomii opisywany jest, jako jeden z największych cudów gospodarczych w historii. Bez dotacji unijnych, specjalnych budynków i wydatków na promocję przedsiębiorczości.

Kultura wysoka

Przy każdej okazji polityce idą w zaparte, że państwo powinno wspierać kulturę. Jak mówią tak robią. Ludzie kultury, też mówią, że państwo powinno wspierać kulturę. Niektórzy dostają to, co chcą, ale za to wszyscy mówią, że i tak mało. W budżecie miasta na 2015 rok zaplanowano ponad 1,5mln złotych na funkcjonowanie Elbląskiej Orkiestry Kameralnej. Nie chciałbym pisać, czy to dużo, czy mało jak na orkiestrę, jednak dla budżetu jest to bardzo dużo. Chciałbym jednak skupić się na tym, do kogo adresowane są te środki i kto je finansuje. Orkiestry i filharmonię tworzą kulturę wysoką, zwaną również elitarną. Pomimo, że jej potencjalnym odbiorcą może być każdy, jej głównymi odbiorcami są elity intelektualne, ale i ludzie, których można by zakwalifikować do elity pod względem zarobków. Ci, którzy są na najniższych poziomach skali dochodów po prostu z niej nie korzystają, choćby ze względów finansowych, ale i preferencji. Oni zaś ją głównie finansują. Dlatego niema żadnego usprawiedliwienia dla dalszego jej finansowania ze środków publicznych. Osoby, które opowiadają się za taką formą finansowania kultury, argumentujący tym, że bez środków publicznych kultura przestanie istnieć, zainteresują się, w jaki sposób są finansowane np. organizacje polonijne. Żeby nie szukali zbyt długo zapiszę, że jest to dokładnie zero. Do tego dochodzi 37 tyś. zł na organizację koncertu noworocznego, organizowanego przez prezydenta miasta. Komentarz zbędny.

Istnieje, jeszcze wiele problemów, których opisywanie było by zbyt długie, jak np. konieczność likwidacji ZBK i wykup zajmowanych mieszkań przez lokatorów, łączenie szkół, czy też „promowanie aktywności fizycznej” i inne wydatki na sport. Wymienione tu problemy wydają się po prostu konieczne do rozwiązania w tym Nowym Roku, aby nie doprowadzić do finansowej katastrofy miasta. Aktualnie rządzący politycy powinni szczególnie o to zadbać, bo to oni akurat zostaną zapamiętani. Nie tylko przez mieszkańców, ale i elblążan, którzy stąd wyjadą.

Czytelnik

40
3
oceń tekst 43 głosów 93%