› dzieci i rodzina
14:08 / 22.12.2015

Nurkowanie bez granic, czyli gest Kozakiewicza

Nurkowanie bez granic, czyli gest Kozakiewicza

fot. youtube.com

Tam, gdzie inni widzieliby same problemy, on dostrzegł możliwości rehabilitacyjne, postanowił pójść na przekór, wierząc, że to może przynieść wymierne korzyści. Mowa o Adamie Kozakiewiczu i o tym, jak wielki wykonał gest. Na palcach jednej ręki można pewnie policzyć ludzi na świecie, którzy podjęli się zadania bycia przewodnikiem dla osób niepełnosprawnych umysłowo po podwodnym świecie. Instruktor nurkowania z Elbląga jest wśród tej garstki osób.

Zaczęło się od tego, że któregoś dnia niepełnosprawna Martyna z Gronowa Elbląskiego poszła na basen. Tam zobaczyła kurs, który prowadził Adam Kozakiewicz. Rodzice usłyszeli od córki, że chciałaby spróbować. Jak wspomina tata Martynki, Wiesław Ostręga:

- Sprawdzaliśmy czy jest taka możliwość w Warszawie lub Krakowie. Niestety nikt nie chciał zejść pod wodę z niepełnosprawnym dzieckiem, bo to ryzykowne. Dopiero Adam się zgodził...

Ruszyła lawina. Dzięki dość przypadkowemu zdarzeniu Pan Adam zrozumiał, że ma coś ważnego do zrobienia i... zaczął to robić. Kolejne spotkania z Martyną i lekcje nurkowania utwierdziły go w przekonaniu, że przy odpowiednim podejściu można stworzyć bezpieczną przystań dla osób takich, jak jego wyjątkowa podopieczna. Dzięki wiedzy zdobytej w trakcie spotkań udało się stworzyć Kozakiewiczowi ramy lub standardy postępowania z osobami niepełnosprawnymi. Teraz jest w finalnej fazie pracy nad projektem szkolenia dla takich osób jak Martynka. Wkrótce Komisja Działalności Podwodnej zadecyduje, czy program zostanie zaakceptowany...

- Całkowicie zmieniliśmy podejście do tego, czym jest nurkowanie. Takie osoby nie muszą się zanurzać na duże głębokości. Dla nich istotna jest praca ze sprzętem, wejście do wody i nauka podstawowych rzeczy – wyjaśnia instruktor.

- Mówiono nam, że to ryzykowne, bo pod wodą wszystko musi być przewidywalne, a w przypadku takich osób, jak Martynka nigdy nie wiadomo, co się stanie. Poza tym to jest trudny sport – jak wspomina mama dziewczyny, Sylwia Ostręga.

Czy gra jest warta świeczki? Rodzice Martyny nie mają wątpliwości:

- Nasza córka nurkuje od 3 lat. W tym czasie bardzo się zmieniła. Kiedyś była bardzo skryta, a teraz? Jest otwarta i pełna energii...

Żeby wszystko poszło zgodnie z planem niezbędne jest stworzenie kompleksowej struktury działania z osobami niepełnosprawnymi od samego początku, aż po samo zejście pod wodę.

- Jest wiele osób, które trzeba wykluczyć. Jednakże, jeśli ktokolwiek może zyskać taką szansę, jak Martyna i tak się rozwijać, to warto spróbować – tak argumentował w wywiadzie udzielonym telewizji TVN Adam Kozakiewicz.

Mamy nadzieję, że ta niezwykła historia znajdzie szczęśliwe zakończenie i że już niedługo podwodne przygodny będą dostępne dla wszystkich, którzy mogą na tym skorzystać, ponieważ korzyść płynie nie tylko w stronę niepełnosprawnych, ale także samych instruktorów.

Źródło: TVN 24

 

2
0
oceń tekst 2 głosów 100%