Nurkowanie bez granic, czyli gest Kozakiewicza
fot. youtube.com
Tam, gdzie inni widzieliby same problemy, on dostrzegł możliwości rehabilitacyjne, postanowił pójść na przekór, wierząc, że to może przynieść wymierne korzyści. Mowa o Adamie Kozakiewiczu i o tym, jak wielki wykonał gest. Na palcach jednej ręki można pewnie policzyć ludzi na świecie, którzy podjęli się zadania bycia przewodnikiem dla osób niepełnosprawnych umysłowo po podwodnym świecie. Instruktor nurkowania z Elbląga jest wśród tej garstki osób.
Zaczęło się od tego, że któregoś dnia niepełnosprawna Martyna z Gronowa Elbląskiego poszła na basen. Tam zobaczyła kurs, który prowadził Adam Kozakiewicz. Rodzice usłyszeli od córki, że chciałaby spróbować. Jak wspomina tata Martynki, Wiesław Ostręga:
- Sprawdzaliśmy czy jest taka możliwość w Warszawie lub Krakowie. Niestety nikt nie chciał zejść pod wodę z niepełnosprawnym dzieckiem, bo to ryzykowne. Dopiero Adam się zgodził...
Ruszyła lawina. Dzięki dość przypadkowemu zdarzeniu Pan Adam zrozumiał, że ma coś ważnego do zrobienia i... zaczął to robić. Kolejne spotkania z Martyną i lekcje nurkowania utwierdziły go w przekonaniu, że przy odpowiednim podejściu można stworzyć bezpieczną przystań dla osób takich, jak jego wyjątkowa podopieczna. Dzięki wiedzy zdobytej w trakcie spotkań udało się stworzyć Kozakiewiczowi ramy lub standardy postępowania z osobami niepełnosprawnymi. Teraz jest w finalnej fazie pracy nad projektem szkolenia dla takich osób jak Martynka. Wkrótce Komisja Działalności Podwodnej zadecyduje, czy program zostanie zaakceptowany...
- Całkowicie zmieniliśmy podejście do tego, czym jest nurkowanie. Takie osoby nie muszą się zanurzać na duże głębokości. Dla nich istotna jest praca ze sprzętem, wejście do wody i nauka podstawowych rzeczy – wyjaśnia instruktor.
- Mówiono nam, że to ryzykowne, bo pod wodą wszystko musi być przewidywalne, a w przypadku takich osób, jak Martynka nigdy nie wiadomo, co się stanie. Poza tym to jest trudny sport – jak wspomina mama dziewczyny, Sylwia Ostręga.
Czy gra jest warta świeczki? Rodzice Martyny nie mają wątpliwości:
- Nasza córka nurkuje od 3 lat. W tym czasie bardzo się zmieniła. Kiedyś była bardzo skryta, a teraz? Jest otwarta i pełna energii...
Żeby wszystko poszło zgodnie z planem niezbędne jest stworzenie kompleksowej struktury działania z osobami niepełnosprawnymi od samego początku, aż po samo zejście pod wodę.
- Jest wiele osób, które trzeba wykluczyć. Jednakże, jeśli ktokolwiek może zyskać taką szansę, jak Martyna i tak się rozwijać, to warto spróbować – tak argumentował w wywiadzie udzielonym telewizji TVN Adam Kozakiewicz.
Mamy nadzieję, że ta niezwykła historia znajdzie szczęśliwe zakończenie i że już niedługo podwodne przygodny będą dostępne dla wszystkich, którzy mogą na tym skorzystać, ponieważ korzyść płynie nie tylko w stronę niepełnosprawnych, ale także samych instruktorów.
Źródło: TVN 24