Objazd Elbląg - Tolkmicko zmorą mieszkańców. Jak długo potrwa ich gehenna? Zobacz naszą relację
fot. Bartłomiej Ryś
Ile zajmuje podróż z Tolkmicka do Elbląga? 30 minut? 45 minut? Przy okazji podróży w celu zrobienia zdjęć na Placu Wolności sprawdziliśmy to.
Na czas remontu dróg prowadzących do Tolkmicka zorganizowano objazd. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że objazd prowadzi przez las i pola. Wszystko zaczyna się od zjazdu w Suchaczu, na twardo ubitą ziemię. Co chwila dziury, wyboje. Prędkość maksymalna nie przekracza 30 kilometrów na godzinę. W innym przypadku można dość poważnie uszkodzić zawieszenie lub misę olejową. Rajdowiec WRC jednak byłby wniebowzięty.
Dalej jedziemy "betonką". Charakterystyczny stukot jest bardzo podobny do jazdy pociągiem. Tutaj jednak występuje co około 5 metrów. Prędkość dalej nie przekracza 30-40 kilometrów na godzinę.
Po przejechaniu na drugą stronę torów kolejowych wjeżdżamy do lasu. Podczas podróży nocą lub późnym wieczorem, ciężko zauważyć tutaj dziury czy ostre krawędzie pobocza. Jeżeli o nim mowa – na każdym metrze objazdu jest on pokryty grząską ziemią zmieszaną z kamieniami. O wypadnięcie z drogi nietrudno.
Po podróży leśnej wyjeżdżamy w okolicach stadniny koni w Kadynach. Gdy tylko koła naszego auta dotykają normalnego asfaltu, zaraz musimy hamować. Powód – progi zwalniające. Znaki o nich informujące są słabo widoczne, często za drzewami, więc dość łatwo można uszkodzić zawieszenie pojazdu.
Koniec końców do Tolkmicka dotarliśmy po około godzinie. Warto wspomnieć o tym, że objazd tak naprawdę nie jest dobrze oznakowany. Łatwo można się zgubić lub np. wjechać na prywatną posesję. Dodatkowo szerokość drogi najczęściej nie pozwala na swobodne minięcie się dwóch aut, więc tuż przy wyjeżdzie w Suchaczu najczęściej tworzą się korki.
Komentarze mieszkańców, którzy codziennie dojeżdżają do pracy niestety nie są do zacytowania. Ich gniew i złość przekroczyły już wartości graniczne. Czują się oni odcięci od świata, zepchnięci na margines.
Janusz Birkholc, właściciel firmy, która wozi ludzi na trasie Elbląg – Tolkmicko już liczy straty.
- Kłopoty z przystankami, często autobusy są spóźnione, nie mogą dojechać na czas. Nie wiem ile to potrwa. Pasażerowie często muszą 200, 500 metrów a nawet i kilometr przejść na przystanek. Staramy się robić wszystko, aby jednak ta komunikacja jakoś funkcjonowała, jednak jest to bardzo trudne. Nasze pojazdy są mocniej eksploatowane, co generuje dodatkowe koszty. To wszystko wygląda nie tak, jak powinno.
Zrozumiały jest fakt, że każdy remont przynosi coś dobrego. Że trzeba znieść dużo, aby w przyszłości było lepiej. Jednak taki stan rzeczy, jaki się dzieje na trasie Elbląg – Tolkmicko jest po prostu niedopuszczalny.