Olimpia Elbląg – ŁKS Łódź. Pogrom przy Agrykola (+ zdjęcia)
fot. Marcin Mongiałło
Porażki, którą zapamiętają na długo, doznali piłkarze Olimpii Elbląg – gospodarze 27. kolejki II ligi piłki nożnej. Jej naocznymi świadkami było aż 2494 kibiców obu drużyn, którzy obserwowali mecz z trybun. W sobotę, 21 kwietnia, o godz. 16.00, na murawę stadionu przy ulicy Agrykola 8 wyszli zawodnicy Olimpii Elbląg i ŁKS-u Łódź. Dla obu drużyn było to bardzo ważne spotkanie. Piłkarze z Łodzi mieli przed tym meczem na swoim koncie 43 punkty i zajmowali 3. miejsce w ligowej tabeli, natomiast elblążanie – 39 punktów (5. miejsce). W sobotę rozwiązał się worek z bramkami. Niestety, nie dla elblążan.
Przed meczem, z rąk prezydenta Elbląga Witolda Wróblewskiego, pamiątkową koszulkę otrzymał Rafał Lisiecki (ur. 16 lutego 1993 r. w Elblągu), który rozegrał w barwach Olimpii 100 spotkań.
Początek spotkania był niefortunny dla zawodników Olimpii. Już w drugiej minucie (dokładnie w 98. sekundzie) piłka znalazła się w bramce gospodarzy za sprawą Jewhena Radionowa, który znakomicie wykorzystał podrbamkową sytuację, pakując piłkę do siatki. Była to bramka wynikająca z braku koncentracji. Źle się stało, gdyż wiadomym jest, że takie błędy mogą ustawić mecz.
Kolejne minuty niestety nie zachwyciły licznie zgromadzonej publiczności. Zadowoleni mogli być jedynie fani ŁKS-u. Na stadionie przy Agrykola zgromadziło się aż 2494 kibiców. To rekord. Poprzednio więcej pasjonatów futbolu zgromadził jedynie mecz barażowy z Motorem Lublin, kiedy to w połowie czerwca 2016 roku "Olimpijczycy" pokonali przed własną publicznością zawodników Motoru Lublin 2:1 i mogli świętować upragniony awans. Tym razem niestety gra piłkarzy Olimpii Elbląg niczym nie przypominała tej z tamtego spotkania.
Duża część sportowej rywalizacji toczyła się w okolicach środkowej części boiska. Poważne ataki po obu stronach były sporadyczne, jednakże piłkarze gości – w przeciwieństwie do Olimpijczyków – porafili znakomicie wykorzystać niemal wszystkie nadarzające się sytuacje. Nasi zawodnicy jedynie raz poważnie zagrozili bramce gości. Stało się to w 21. minucie spotkania, kiedy Radosław Stępień strzelił silnie z dystansu, a utratę bramki uratowała udana interwencja Michała Kołby.
Pięć minut później, w 26. minucie, mało brakowało, aby piłkarze ŁKS zwiększyli prowadzenie. Niestety, 5 minut później Piotr Pyrdoł umiejętnie wykorzystał dośrodkowanie ze skrzydła i z bliska wpakował piłkę do bramki.
Niestety, kolejne minuty przyniosły kolejne jęki zawodu kibiców Olimpii Elbląg. Po przerwie, w 51. minucie, Kamil Juraszek sfaulował tuż przed linią pola karnego naszego zawodnika, za co został ukarany żółta kartką. Nietety strzał z rzutu wolnego został zmarnowany.
W 68. minucie piłkarze ŁKS-u podwyższyli wynik spotkania na 0:3. Bramkę po raz drugi zdobył Jewhen Radionow. W 75. minucie ten zawodnik zszedł z boiska. Na jego miejsce wszedł Łukasz Zagdański W tej samej minucie w podbramowym zamieszaniu Piotr Pyrdoł podwyższył prowadzenie gości na 0:4.
Piątą bramkę Olimpijczycy stracili z rzutu karnego. W 79. minucie spotkania Michał Balewski sfaulował piłkarza gości w polu karnym. Sędzia był stanowczy. Egezkutorem został Maksymilian Rozwandowicz, który wykorzystał szansę. W 80. minucie ŁKS prowadził już :0:5.
Wśród przyczyn porażki i słabej gry naszych zawodników kibice wymieniają przede wszystkim transfery. Z elbląskiego klubu odeszli doświadczeni zawodncy. W kuluarach mówi się przede wszystkim o braku Damiana Szuprytowskiego (zawodnik ten miał ważny kontrakt z Olimpią do końca czerwca, była to więc ostatnia okazja, aby nasz klub mógł zarobić na transferze jednego ze swoich najlepszych piłkarzy), który w połowie stycznia odszedł do Radomiaka Radom (w ciągu 3,5 roku strzelił dla Olimpii 23 bramki). Co prawda nie był to jedyny transfer (lista ostatnich transferów Olimpii), nie zapominajmy jednak, że niemal wszystkie transfery odbyły się przed aktualnym sezonem piłkarskim (w lipicu 2017 r.). Czyżby więc odejście Szuprytowskiego miało tak duży wpływ na grę naszych zawodników? Warto nadmienić, że już niedługo, bo 30 czerwca Piotr Kurbiel odejdzie do Lecha Poznań (koniec wypożyczenia; w Olimpii od 14 lipca 2017 r.).
Na pomeczowej konferencji trener piłkarzy Olimpii Elbląg Adam Boros zwrócił uwagę na to, że jego podpieczni zupełnie nie radzili sobie w ataku pozycyjnym, popełniali błędy indywidualne. Zwrócił również uwagę na brak koncentracji.
Rozmiary porażki są takie, że nie pamiętam, żeby były podobnej skali odkąd prowadzę ten zespół.
– podsumował
Teraz trudne zadanie przed trenerem, aby pozbierać zespół po sromotnej porażce, zmobilizować zawodników. Już 25 kwietnia (środa) nasi piłkarze zmierzą się na wyjeździe z zawodnikami Gryfa Wejherowo – drużyną, która zajmuje obecnie ostatnie miejsce w ligowej tabeli.
Olimpia Elbląg – ŁKS Łódź 0:5 (0:2)
0:1 – Radionow (2 min.), 0:2 – Pyrdoł (31. min), 0:3 – Radionow (67. min), 0:4 – Pyrdoł (71. min.), 0:5 – Rozwandowicz (80 min., rzut karny)
Olimpia: Daniel – Balewski, Lewandowski, Wenger, Filipczyk (60' Kiełtyka), Lisiecki, Niburski (32' Szołtys), Danowski (72' Korkliniewski), Stępień, Szmydt (66' Kołosow), Kurbiel
ŁKS: Kołba – Rozmus, Juraszek, Rozwandowicz, Widejko, Pyrdoł (89' Waśniowski), Kocot, Wolski (90' Koprowski), Łuczak, Bryła (83' Margol), J. Radionow
Powiązane artykuły
Hit sezonu przy Agrykola! O punkty powalczą trzeci i piąty zespół ligowej tabeli
20.04.2018
W Elblągu zapowiada się prawdziwy hit drugoligowego sezonu (27. kolejki). O punkty powalczą trzeci (de facto trzeci – Radomiak Radom ma tyle samo...