Olimpia Elbląg po raz kolejny straciła punkty na własnym boisku
fot. Elblag.net
Spotkanie Olimpii Elbląg z MKS-em Kluczbork tylko potwierdziło smutną prawidłowość, z której wynika, że elbląska drużyna występując u siebie, przed własną publicznością, traci więcej punktów niż zdobywa. Co więcej na swoim boisku traci więcej bramek niż strzela. To jest nietypowe, zważywszy, że zespół z Elbląga w dalszym ciągu znaduje się w górnej części tabeli. Niestety, rozegrany w środę, 16 maja, mecz z MKS-em Kluczbork jedynie potwierdził tę ostatnio obserwowaną zasadę.
Pierwsza połowa była obiecująca. Olimpijczycy strzelili bramkę już w 12 minucie. Celnym strzałem popisał się młody (21 lat), dysponujący znakomitymi warunkami fizycznymi (193 cm) elblążanin Krzysztof Niburski. W tym momencie mogło być już dwa do zera dla Olimpii, gdyż kilka minut wcześniej bramce gości zagroził doświadczony Anton Kołosow. Piłka jednak poszybowała nad poprzeczką. Pierwsza część spotkania minęła na naprzemiennych atakach. Gra obu zespołów była wyrównana i cechowała się otwartością. Nic zatem dziwnego, że elbląscy kibice nabrali nadziei na pozytywny wynik. Tym bardziej, że nasi zawodnicy kilka razy zagrozili bramce gości. Przykładowo, kilka minut po udanej akcji Niburskiego, w 16. munucie silny strzał z dystansu na bramkę MKS-u oddał doświadczony Radosław Stępień. Na wysokości zadania stanął młodziutki bramkarz MKS-u. Zaledwie 20-letni Kacper Majchrowski nie dopuścił do utraty bramki.
Druga połowa nie była szczęśliwa dla piłkarzy Olimpii. Co gorsze, nasi zawodnicy podczas tego spotkania bardzo często (zdecydowanie za często) mieli okazję oglądać żółte kartoniki. Co więcej, na nasze nieszczęście sędzia wyjął również czerwony kartonik i podyktował aż 2 rzuty karne – to właśnie z nich padały bramki dla gości. Co ciekawe arbiter nie zauważył żadnego przewinienia po stronie zawodników z Kluczborka. Przykładowo, gdy w 71. minucie spotkania młody zawodnik Olimpii (22 lata) Piotr Kurbiel, atakowany przez kilku obrońców MKS, przewrócił się na polu karnym, sędzia nie dopatrzył się przewinienia.
Bramka na remis padła w 55 minucie. Eryk Filipczyk sfaulował w polu karnym Lucjana Zielińskiego, po czym rzut karny skutecznie wykonał Sebastian Deja.
Od 76 minuty spotkania drużyna Olimpii grała w osłabieniu. Drugą żółtą kartkę zobaczył wówczas Radosław Stępień. W konsekwencji sędzia wyciągnął czerwony kartonik i nasz piłkarz został zmuszony do opuszczenia boiska. W tym momencie wiadomym już było, że bardzo trudnym zadaniem będzie doprowadzenie do zwycięstwa.
W 83. minucie piłkarz MKS-u Kluczbork Paweł Baraniak przewrócił się na polu karnym. Sędzia podyktował rzut karny. Kibicom z Elbląga nie spodobała się ta decyzja arbitra, tym bardziej, że faul nie był oczywisty. Skutecznym wykonawcą jedenastki po raz kolejny był Sebastian Deja. Niestety, w tym momencie było już bardzo ciężko myśleć o zwycięstwie, tym bardziej, że Olimpia grała w osłabieniu.
Ostatecznie mecz zakończył się porażką zółto-niebieskich 1:2. Dzięki temu drużyna MKS-u wyszła ze strefy spadkowej. Po tym spotkaniu nasz znajduje się na 7. miejscu w tabeli z dorobkiem 44 punktów i bilansem bramek 41:40 (31 meczy). O jeden punkt wyprzedza nas Siarka Tarnobrzeg, ale warto pamiętać, że ma jedno zaległe spotkanie. Za nami piłkarze Rozwoju Katowice (43 punkty) i GKS-u Bełchatów (42 punkty).
Kolejny mecz już niedzielę. Olimpijczycy podejmą na własnym boisku Garbarnię Kraków. która znajduje się obecnie na 5. miescu tabeli (50 punktów, stosuenk bramek: 43:34).
Olimpia Elbląg – MKS Kluczbork 1:2 (1:0)
1:0 — Krzysztof Niburski (12 min), 1:1 – Sebastian Deja (55 min, rzut karny), 1:2 – Sebastian Deja (85 min, rzut karny)