Olimpia na dnie Odry. Porażka w słabym stylu
fot. Bartłomiej Ryś
Zakończyła się piękna seria Olimpii Elbląg bez porażki na własnej murawie. Elblążanie byli zespołem niepokonanym na stadionie przy Agrykola od 32 meczów, ale dzisiejszego popołudnia nie mieli argumentów czysto piłkarskich, aby przeciwstawić się opolskiej Odrze i w zasadzie powinni być zadowoleni, że skończyło się tylko na 0:2. Niestety nie będzie miło wspominał dzisiejszego spotkania Kacper Tułowiecki, który mocno przyczynił się do zdobycia drugiego gola przez gości z Opola.
To jednak nie golkiper Olimpii odpowiada za dzisiejszą stratę punktów, a cały zespół, który w zasadzie przegrał to spotkanie na własne życzenie już po pięciu pierwszych minutach. Bo tyle czasu potrzebowali opolanie, aby dwukrotnie strzelić celnie do elbląskiej bramki. Z takim handicapem gościom grało się zdecydowanie prościej i swobodniej, dzięki czemu rządzili na murawie niepodzielnie, tylko od czasu do czasu dając dojść do piłki gospodarzom. Po ekspresowej utracie dwóch goli żółto-biało-niebiescy nie byli w stanie zmusić bramkarza Odry do bardziej wytężonej pracy między słupkami. Tak naprawdę to nie pojedyncze błędy były bolączką graczy z Elbląga, lecz to jaką postawę zaprezentowali w momencie dwubramkowego deficytu, gdy na zegarze pozostawało do końca spotkania 85 minut (plus aż 6 doliczonych przez sędziego). Opolanie tym zwycięstwem potwierdzili swoją opinię zespołu specjalizującego się w grze na obcych boiskach i już teraz mogą się pochwalić passą bez porażki przekraczającą okrągły rok. Gospodarze muszą z kolei wystrzegać się podwórkowych błędów, których na pewnym poziomie po prostu popełniać nie przystoi.
Kibice jeszcze dobrze nie usadowili się na swoich krzesełkach, a już byli świadkami pierwszego trafienia. Źle zagraną piłkę przez obrońcę Olimpii przechwycił atakujący przyjezdnych Dawid Wolny i sprintem pognał na bramkę Tułowieckiego, który w sytuacji sam na sam nie miał większych szans na udaną paradę. Ta sytuacja ewidentnie zdekoncentrowała naszego bramkarza, bo o błąd, który popełnił kilka minut później, byłoby go ciężko podejrzewać przed rozpoczęciem zawodów. Rzut wolny z prawej strony wykonywali goście. Łukasz Winiarczyk zagrał długą piłkę w pole karne na 7 metr. Do dośrodkowania wystartował Tułowiecki i wydawało się, że pewnie chwyci piłkę, ale zamiast tego podarował Odrze drugiego gola. Fani miejscowych zapewne zachodzili w głowę, jak wyglądałaby sytuacja z 5 minuty, gdyby na boisku był Wojciech Daniel, bezsprzecznie najlepszy zawodnik w rywalizacji z Polonią Bytom i najlepszy bramkarz 2 kolejki ligowej. Dwa trafienia w przeciągu 5 minut nie wpłynęły pozytywnie na grę gospodarzy. Opolanie wykorzystali błędy rywali, ale swoją dyscypliną taktyczną i skracaniem pola gry nie pozwalali elbląskim piłkarzom złapać odpowiedniego rytmu przez kolejne minuty i praktycznie wszystkie ich akcje kasowali w zalążku. Do końca pierwszej części przewaga gości nie pozostawiała złudzeń. Gracze trenera Jana Furlepy dominowali w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła i bez większych kłopotów utrzymali korzystny wynik do przerwy.
Po zmianie stron żółto-biało-niebiescy w dalszym ciągu prezentowali drużynowy marazm. Próbowali co prawda dłużej wymieniać futbolówkę, ale czynili to w znacznej odległości od bramki Weinzettela. W grze gospodarzy brakowało iskry, który wznieciłaby pożar. Jedno przypadkowe trafienie mogłoby odmienić losy rywalizacji, ale do tego potrzebne były sytuacje, których po prostu brakowało. Goście w dalszym ciągu grali uważnie w obronie i utrzymywali przeciwników na dystans. Schowani za podwójną gardą, czekali na okazje do kontry i trzeba przyznać, że dwie z nich były nieomal zabójcze. W 68 minucie 3 obrońców Olimpii musiało stawić czoła trójce rywali. Marek Gancarczyk wpadł na pełnej szybkości w pole karne mijając obrońcę gospodarzy i posłał piłkę w długi róg bramki Tułowieckiego, ale ten odbił piłkę przed siebie. Najszybiej dopadł do niej Dawid Wolny, ale nieatakowany przez defensywę oddał fatalny strzał z 8 metra nad poprzeczką. Kilka chwil później kolejny wypad pod bramkę elblążan powinien zakończyć się golem. Za plecy obrońców piłkę dostał Waldemar Gancarczyk i przed utratą trzeciego gola uratował gospodarzy słupek. Niewiele Olimpia mogła zdziałać z dobrze ustawionym rywalem. Ataki pozycyjne nie przynosiły żadnego efektu, a najlepsze, co elblążanie mieli do zaproponowania, działo się po stałych fragmentach gry. Wpierw eleganckim strzałem popisał się Stępień, ale bramkarz Odry tę piłkę zdołał przenieść nad poprzeczkę. Najlepszą szansę miał jednak Kamil Wenger po rzucie rożnym. Obrońca Olimpii zrobił wszystko, jak należy, aby trafić do siatki rywali, ale ponownie górą był Weinzettel, który sparował strzał głową do boku i niebezpieczeństwo było zażegnane. Sędzia doliczył aż 6 minut do regulaminowego czasu spotkania, ale rezultat pozostał nietknięty od momentu strzelenia drugiego gola przez piłkarzy z Opola i Olimpia po raz pierwszy w tym sezonie schodziła z boiska bez zdobyczy punktowej.
Olimpia Elbląg - Odra Opole 0:2 [0:2]
0:1 Wolny (2')
0:2 Tułowiecki (5'; gol samobójczy)
Olimpia: Tułowiecki, Lisiecki, Kubowicz (Iwanowski), Wenger, Bukacki, Sokołowski, Stępień (Danowski), Wolak, Bojas (Pietroń), Kolosov, Piceluk (Szuprytowski).
Trener: Adam Boros.
Widzów: 1300.
19 sierpnia Olimpia Elbląg wyruszy do stolicy na potyczkę z Polonią. Początek meczu 4 kolejki o godzinie 19:00.
Pozostałe wyniki III kolejki II ligi:
Polonia Warszawa - Stal Stalowa Wola 2:0
Warta Poznań - Polonia Bytom 0:1
GKS Bełchatów - Raków Częstochowa 1:2
Gryf Wejherowo - Kotwica Kołobrzeg 0:1
Legionovia Legionowo - Olimpia Zambrów 4:0
ROW 1964 Rybnik - Błękitni Stargard Szczeciński 1:2
Siarka Tarnobrzeg - Rozwój Katowice 2:1
Radomiak Radom - Puszcza Niepołomice 0:1
W tabeli po wygranej w Elblągu prowadzi Odra Opole. Tyle samo punktów (siedem) mają na swoim koncie: Raków Częstochowa oraz Puszcza Niepołomice.