Orzeł obezwładniony we własnym gnieździe
fot. Bartłomiej Ryś
Mecze pucharowe to doskonała okazja do sprawdzenia swoich umiejętności na tle silniejszego rywala. Taką okazję w II rundzie Pucharu Polski otrzymały siatkarki Orła. Do Elbląga zawitał stary znajomy drużyny E. Leclerc – I-ligowiec Joker Mekro Energoremont Świecie. Nie trzeba tłumaczyć zatem, kto w tym spotkaniu uchodził za zespół silniejszy. Dla orlic to sytuacja o tyle nowa, że w dotychczas rozegranych meczach rola faworyta należała do nich. Po raz pierwszy miały zatem okazję zagrać bez presji, która towarzyszy zespołowi faworyzowanemu. Nie uchroniło to jednak dzielnie walczących zawodniczek przed dotkliwą porażką.
Czego by nie powiedzieć o tym meczu, nie ma żadnych podstaw, aby elbląskie dziewczyny krytykować za to, że próbowały zniwelować wyraźną różnicę w siatkarskim rzemiośle. Joker to drużyna, która ma aspiracje, by walczyć o przejście do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Otwarcie nowego sezonu siatkarki ze Świecia miały niezbyt udane, jednak potencjał drzemiący w zawodniczkach powolutku przekuwany był w coraz lepszą formę. W 2 i 3 kolejce I ligi nie dały szans przeciwniczkom z Gliwic i Szczyrku, w każdym ze spotkań wygrywając bez straty seta. Na drodze rozpędzonego ekspresu kolejnym przystankiem był zespół z Elbląga.
Początek pierwszego seta nie zwiastował jeszcze tego, jak będzie przebiegała rywalizacja. Orlice były dobrze usposobione w każdym elemencie i w niczym nie ustępowały swoim rywalkom zza siatki. Tak było do pierwszej przerwy technicznej. Po niej siatkarki ze Świecia zaczęły rozdawać karty. Seria mocnych serwisów, atomowe ataki, dokładne przyjęcia i niski procent błędów spowodował, że E. Leclerc do końca pierwszej partii tylko statystował w meczu. Nie funkcjonował w zasadzie atak (bardzo niewiele skończonych piłek), choć wynikało to także w dużej części z determinacji Jokera, który doskonale radził sobie w destrukcji. Siedem zdobytych punktów do przerwy technicznej – dziewięć na koniec seta. Czas trwania pierwszej partii: 15 minut.
W drugiej odsłonie siatkarki elbląskiej drużyny wyglądały już zdecydowanie pewniej. Pozbyły się tremy i zaczęły powolutku szukać słabych aspektów gry oponentek. Wymiany były dłuższe, ale wciąż brakowało wykończenia. Szwankowało również przyjęcie, co rzutowało na rozgrywanie akcji. Zawodniczki ze Świecia zasadniczo niczego nie zmieniły w swojej grze. Dalej grały bardzo agresywnie, na co elblążanki nie miały recepty. Po zaciętym secie wynik (25:17) mocno przybliżył przyjezdne do końcowego triumfu.
W reakcji na wydarzenia boiskowe, trener Jokera postanowił nieco przemeblować pierwszą szóstkę. Efektem tego gra nabrała rumieńców i wyglądało na to, że Orzeł nawiąże walkę. Obiecująco wyglądała trzecia partia, ale tylko do stanu po 12. Zdecydowanie lepiej zawiązywały się akcje ofensywne Orła, za to dużo gorzej było w przyjęciu piłki. Wtedy na parkiet powrócił pierwszy „garnitur” Jokera i liczba zdobywanych przez gości punktów zaczęła szybko rosnąć. Ostatecznie, lekko zrezygnowane już siatkarki z Elbląga, oddały trzeciego seta 25:19.
Pomimo tego, że spotkanie toczone było pod dyktando przyjezdnych, siatkarki E. Leclerc nie mają się czego wstydzić. Zagrały z trudnym przeciwnikiem, którego forma ewidentnie zwyżkuje i sprawdziły się w rywalizacji na dużo wyższym poziomie. Mądrości płynącej z takiej lekcji nie sposób przecenić. To świetny materiał poglądowy dla całego sztabu szkoleniowego.
Andrzej Jewniewicz tak podsumował przebieg spotkania:
- Ja się cieszę, że mieliśmy okazję zagrać z taką drużyną, bo pokazało nam to, w którym miejscu jesteśmy i jakie jest nasze – przysłowiowo – miejsce w szyku. Na pewno będzie bardzo dużo ciekawych wniosków, bo będziemy musieli obejrzeć to, co graliśmy dokładnie i zobaczyć, jakie elementy nam szwankowały. Na pewno w pierwszych dwóch setach w miarę przyzwoite było przyjęcie, ale brakowało trochę ataku, takiego zdecydowanego. Na gorąco ciężko jest powiedzieć, dlatego będzie trzeba to na spokojnie przeanalizować. W trzecim secie Andrzej [Nadolny – trener Jokera] zaczął zmieniać i można było coś więcej wyszarpać, ale niestety padło przyjęcie. Te zawodniczki, które miały przyjmować, nie przyjmowały tak, jak powinny. Przyjęcie było niedokładne, przez co mogliśmy grać tylko wysokimi piłkami, a armat niestety nie mieliśmy w stosunku do przeciwnika i tak się to zakończyło. Ważne jest dla nas to, że dziewczyny zagrały z przeciwnikiem bardzo silnym i po prostu zobaczyły, ile jeszcze je czeka pracy.
Zapytany także, czy obawia się wpływu tej porażki na formę zespołu, dodawał:
- My jedziemy od razu w piątek do Murowanej Gośliny, z tym że różnica pomiędzy zespołami drugoligowymi a pierwszoligowymi to jest w zasadzie przepaść. Układ jest taki, że my jesteśmy wśród tych kilku zespołów czołowych, bo jeszcze z czołówką typu Chełmno, Kościan, Włocławek nie graliśmy, dopiero będziemy grali z SMS-em Police, który jest w tym roku bardzo groźny. Zobaczymy, jak będziemy grali z tymi przeciwnikami. Liczę, że dziewczyny się zmobilizują i otrząsną się po tej porażce, i że pojedziemy po punkty do Murowanej Gośliny, żeby nie robić sobie bałaganu w lidze. Bardzo natomiast cieszy to, że dziewczyny nabrały doświadczenia. Te, które w naszej drugiej lidze grają zupełnie inaczej i grają dużo luźniej, tutaj widać było, że są spięte. Na pewno pogralibyśmy lepiej, gdybyśmy mieli kontakty z tak silnymi przeciwnikami. Nam zabrakło po prostu doświadczenia. Tym młodym dziewczynom w graniu z tak silnym przeciwnikiem.
E. Leclerc Orzeł Elbląg – Joker Mekro Energoremont Świecie 0:3 (-9, -17, -19)