› sport
19:18 / 05.03.2017

Orzeł przegrał z Mazovią i stracił Monikę Tchórzewską (+zdjęcia)

Orzeł przegrał z Mazovią i stracił Monikę Tchórzewską (+zdjęcia)

fot. Maciej Markowski

Piękny, dramatyczny, ponad dwugodzinny mecz siatkówki obejrzeli w Elblągu kibice drugoligowego E. Leclerc Orła z BlueSoft Mazovią Warszawa. Pierwszy pojedynek fazy play-off był potwierdzeniem starej sportowej tezy, że kto nie kończy spotkania przy stanie 2:0, przegrywa 2:3 i tak właśnie stało się na boisku przy Browarnej. Porażka z warszawiankami utrudnia elblążankom zadanie, ale nie przekreśla całkowicie ich szans na awans do kolejnej fazy walki o I ligę. Niestety do stolicy na rewanż orlice pojadą bez swojej podpory, czyli Moniki Tchórzewskiej, która na początku otwierającego seta doznała koszmarnej kontuzji kolana przekreślającej jej szanse na powrót do gry w tym sezonie.

Przegrana jest wpisana w ryzyko sportowej rywalizacji i można ją odpokutować w Warszawie, gdzie odbędzie się drugi mecz fazy play-off (jeśli Mazovia zwycięży przejdzie do kolejnej fazy, a jeśli przegra, odbędzie się trzeci, decydujący mecz), ale strata tak ważnego ogniwa zespołu, jakim była Monika Tchórzewska, to cios, na który sztab szkoleniowy nie był przygotowany. Już przed pierwszym spotkaniem wiadomo było, że możliwości w ataku elbląskiego zespołu są uszczuplone przez nieobecność Aleksandry Szczygłowskiej, która mogła tylko się przyglądać wymianom zza linii bocznej. Elblążanki znały jednak bardzo dobrze potencjał stołecznego rywala, ponieważ mierzyły się z nim dwukrotnie w tym sezonie i za każdym razem mecze kończyły się wynikami 3:1 - raz dla Orła, a raz dla Mazovii. Jako drużyna, która zakończyła rundę zasadniczą na miejscu drugim, drużyna Jakuba Ślusarczyka otrzymała przywilej rozgrywania spotkań numer 2 i 3 (ewentualnie) przed własną publicznością i dlatego tak ważne było zwycięstwo w Elblągu podopiecznych Andrzeja Jewniewicza oraz Wojciecha Samulewskiego, ażeby nie postawić się pod ścianą w przypadku rewanżu.

Pierwszy set zapowiadał bardzo wyrównany pojedynek. Drużyny grały punkt za punkt do stanu po 3, kiedy po skończonym ataku na parkiet upadła Monika Tchórzewska. Nasza przyjmująca długo nie podnosiła się z boiska trzymając się za kolano i musiała zostać przetransportowana do szpitala. W jej miejsce pojawiła się pod siatką kapitan Izabela Wąsik i gra orlic nie straciła absolutnie na jakości. Nieźle radziła sobie w ofensywie Izabela Trocińska oraz Katarzyna Szostak i gospodynie w końcu wyszły na kilkupunktowe prowadzenie (15:11) i ta przewaga długo się utrzymywała. Przy pierwszej piłce setowej, którą podarowały elblążankom rywalki, Wołodko zagrała do Eweliny Frąszczak, która wykorzystała ręce blokujących i zakończyła partię 25 do 21.

Dobra gra przełożyła się na początek drugiej odsłony i po szybkim 3:0 trener Mazovii musiał zastopować niekorzystny obrót spraw. Z czasem warszawiankom udało się złapać odpowiedni rytm i doskoczyły do gospodyń po ataku ze środka Anety Pietrzyńskiej (6:6). Przyjezdne objęły nawet pierwsze w meczu prowadzenie (8:7), ale było ono efemeryczne i gdy na zagrywkę powędrowała Frąszczak, 4 punkty z rzędu padły łupem Orła (14:10), a kolejne zapewniła drużynie bezbłędna Szostak i przy stanie 17:11 o następną przerwę poprosił trener mazowszanek. Reakcja szkoleniowca przyniosła skutek i po kilku bardzo niespodziewanych błędach gospodyń, m.in. w przyjęciu i zagrywce, wynik brzmiał już tylko 22 do 19. Po krótkiej rozmowie ze swoimi siatkarkami, zespół duetu Jewniewicz & Samulewski dograł seta do końca, a piłkę setową atakiem ze środka wykończyła Katarzyna Szostak (25:21).

Warszawianki nie miały nic do stracenia i w 3. secie zagrały z mocnym postanowieniem poprawy. Wymiany były coraz dłuższe i do skończenia akcji potrzeba było kilku prób - z jednej i drugiej strony. Pierwszą przewagę Mazovia uzyskała po punktowym serwisie (6:3) i rosła ona z biegiem czasu coraz wyraźniej. Szwankowały w naszej drużynie elementy, które w dwóch poprzednich setach funkcjonowały bez zarzutu: wykończenie ataków oraz przede wszystkim przyjęcie zagrywki. Po stronie stołecznej ekipy na liderkę wyrastała Oliwia Sieradzka, która najczęściej otrzymywała wystawy od Agaty Antosiak. Dopiero przy stanie 13:7 dla gości o przerwę poprosił sztab szkoleniowy Orła, jednak wciąż brakowało dokładności i kreatywności przy wyprowadzaniu ataków. Od stanu 21:11 elblążanki zaczęły odrabianie strat, ale było już zbyt późno i trzeci set powędrował na konto Mazovii, która wygrała go 25 do 17.

Trenerzy elbląskiej ekipy szukali sposobów na przełamanie dobrej gry rywalek i wprowadzali zmienniczki, które z dobrej strony pokazały się w zespole juniorskim Truso w ramach rywalizacji o mistrzostwo Polski. Pojawiła się Julia Głowacka, Paulina Markowicz czy Izabela Giecewicz i w miarę rozwoju wydarzeń dość płynnie następowały kolejne zmiany. Początkowe fragmenty były wyrównane i żadna z drużyn nie mogła uzyskać większej przewagi (2:4, 3:5, 6:8, 8:10). Wiele punktów oba zespoły oddawały praktycznie za darmo, wyrzucając zagrywkę lub myląc się w ataku. To gospodynie miały jednak większe kłopoty ze skutecznością i tylko pojedynczymi akcjami odpowiadały na to, co robiły przy siatce warszawianki. Orlice próbowały zatrzymać ofensywę Mazovii, ale zrobili to dopiero trenerzy przy stanie 19:12 dla przyjezdnych. Set wydawał się stracony, ale wystarczyły punkty Wąsik, Szostak i Głowackiej, żeby zaniepokoił się trener Ślusarczyk. Kapitan Orła umiejętnie odrzucała rywalki od siatki głębokim serwisem i przewaga rywalek stopniała do 4 punktów (18:22). Warszawianki utrzymały koncentrację do końca i dowiozły partię do szczęśliwego końca doprowadzając do tie-break'a (25:19).

Rozstrzygający set wprowadził zawodniczki obu zespołów w kolejną godzinę pojedynku. Każda akcja kosztowała siatkarki Orła i Mazovii ogrom zdrowia, a długie wymiany do maksimum potęgowały zmęczenie. Elblążanki prowadziły przez pierwszych kilka piłek (3:2, 4:3, 5:4, 6:5), ale jeszcze przed zmianą stron parkietu warszawianki wygrywały 8:7. Kluczowy moment seta wydarzył się przy stanie 10:9 dla gospodyń. Wtedy główna arbiter przyznała punkt elblążankom, które zaatakowały ze skrzydła, ale protesty siatkarek z Warszawy i konsultacja z drugim sędzią doprowadziły do zmiany decyzji i wyrównania wyniku meczu po 10. To dodało wiary przyjezdnym, które najpierw zablokowały Katarzynę Szostak, a następnie zaserwowały asa. Szybko zainterweniowała elbląska ławka, ale następna akcja Szostak nie przyniosła spodziewanego efektu i raz jeszcze sztab szkoleniowy zaprosił swoje podopieczne na ustalenie taktyki w końcowych fragmentach. Wiarę przedłużyła jeszcze Wąsik atakiem po skosie z lewego skrzydła, ale druga piłka setowa ostatecznie przekreśliła wysiłek (15:12) i Mazovia pokonała po szalonym pościgu orlice wychodząc obronną ręką ze stanu 0:2 na 3:2.

E. Leclerc Orzeł Elbląg - Mazovia BlueSoft Warszawa 2:3 [21; 21; -17, -19; -12]
Orzeł: Monika Tchórzewska, Ewelina Frąszczak, Katarzyna Szostak, Weronika Wołodko, Katarzyna Mrzygłód, Izabela Trocińska, Karolina Kaczmarczyk, Izabela Wąsik, Julia Głowacka, Izabela Giecewicz, Martyna Bartnicka, Paulina Markowicz, Agnieszka Kowalczyk, Aleksandra Wójcicka.
Trener: Andrzej Jewniewicz & Wojciech Samulewski.

Rewanż odbędzie w stolicy 11 marca. Jeśli elblążanki wygrają, następnego dnia rozegrane zostanie decydujące starcie, które rozstrzygnie o awansie jednej z drużyn.

 

2
0
oceń tekst 2 głosów 100%

Zdjęcia ilość zdjęć 21