Patrzył przez wizjer, aż w końcu otworzył
37-letni mężczyzna, który był poszukiwany przez sąd do odbycia kary nie chciał otworzyć drzwi policjantom. Mężczyzna udawał, że nie ma go w domu. Funkcjonariusze słyszeli jednak jak ten chodzi po mieszkaniu i co chwilę zagląda w wizjer. Od dziś przez najbliższe 3 lata, role patrzenia przez wizjer nieco się odwrócą.
Janusz M. był poszukiwany do odbycia zasądzonej wcześniej kary 2 lat i 10 miesięcy pozbawienia wolności. Ma on dość bogatą kartotekę, a przewijały się w niej artykuły z Kodeku Karnego m.in za.: włamanie, groźby czy nawet rozbój. Mężczyzna chciał za wszelką cenę uniknąć odpowiedzialności i gdy pod drzwiami swojego mieszkania zobaczył policjantów, stwierdził, że nie wpuści ich do środka, i na tym, na jakiś czas „zagrożenie” się skończy. Wizyta kryminalnych pod drzwiami mieszkania przeciągała się jednak, ponieważ, aby wyważyć drzwi, wezwali straż pożarną. 37-letni mężczyzna przebieg sytuacji śledził cały czas przez wizjer w zamkniętych drzwiach mieszkania. Śledził, śledził a gdy zobaczył strażaków z narzędziami, które pozwalają wyjąć drzwi razem z futryną, stwierdził, że sam je i to w miarę szybko otworzy. 37-latka przejęli policjanci i przetransportowali do aresztu śledczego. Teraz spędzi on tam najbliższe 2 lata i 10 miesięcy.
podkom. Krzysztof Nowacki oficer prasowy KMP w Elblągu