› sport
20:57 / 28.09.2016

Piąta porażka Meblarzy po fatalnej drugiej połowie

Piąta porażka Meblarzy po fatalnej drugiej połowie

fot. archiwum elblag.net

Zabrze to trzeci po Mielcu i Opolu przystanek, którego nie będą mile wspominali piłkarze ręczni Mebli Wójcik. Dwa poprzednie mecze wyjazdowe nie przyniosły punktów przez nieskuteczność w ataku, co niestety było piętą achillesową również w rywalizacji z Górnikiem. Niski procent kończących rzutów miał decydujący wpływ na wynik spotkania przede wszystkim w drugich 30 minutach, w czasie których gracze z Elbląga tylko pięć razy cieszyli się ze zdobycia gola. Łącznie rzucili w całym pojedynku 13 bramek przy 24 szczypiornistów gospodarzy. Doznali tym samym już piątej porażki w bieżących rozgrywkach i wciąż muszą czekać na pierwsze punkty.

"Jeśli będziemy rzucać trzynaście bramek w meczu, to nie wygramy żadnego meczu w Superlidze" - mówił po spotkaniu w Zabrzu jeden z najlepszych zawodników na parkiecie w ekipie gości Bartosz Dudek. Trudno nie zgodzić się z golkiperem Meblarzy. 13 bramek w trakcie 60 minuty gry to najsłabszy wynik rzutowy w tym sezonie Superligi ze wszystkich drużyn. Niestety gwoździem do trumny graczy Wójcika była niewytłumaczalna postawa w drugiej połowie, w trakcie której po stronie zdobyczy zapisali zaledwie 5 trafień. Przegrać z bardzo mocną we własnej hali drużyną Górnika Zabrze to jedno, ale przegrać z drużyną Górnika różnicą 11 bramek jest nie do zaakceptowania - wiedzą o tym sami zawodnicy, jak i szkoleniowiec zespołu Jacek Będzikowski. Powtórzył się scenariusz z Mielca, kiedy w pierwszej połowie do siatki mielczan wpadło raptem 6 piłek. Piłkarze beniaminka z meczu na mecz coraz bardziej odczuwają brak Piotra Adamczak oraz Kamila Netza, którzy operują na prawym rozegraniu. Powrót tego pierwszego może już niedługo się ziścić, ale jeżeli chodzi o młodzieżowego reprezentanta Polski, to nie ma na to szans w najbliższym czasie. Piąta przegrana w sezonie oznacza zerowy dorobek punktowy i oczekiwanie w dalszym ciągu na zażegnanie nie najlepszego rozpoczęcia przygody z zawodową Superligą.

Elblążanie rozpoczęli bardzo pozytywnie. Najlepszy rzucający w drużynie elbląskiej Mikołaj Kupiec przebił się przez zaporę zabrzan i otworzył wynik spotkania. Wyrównanie dla gospodarzy przyszło kilkanaście sekund później, gdy na listę strzelców wpisał się Daćko. Na następne trafienia kibice czekali dobre kilka minut, gdyż między słupkami dobrze spisywali się Martin Galia oraz Bartosz Dudek. Obie defensywy były w miarę szczelne, dzięki czemu mecz obfitował w sporą ilość bezpośrednich starć. W niektórych sytuacjach brakowało elblążanom odrobinę precyzji i piłka lądowała na poprzeczce i słupkach. Dopiero w 6 minucie Górnicy wyszli na prowadzenie za sprawą Adamuszka. Minutę później powiększyli prowadzenie i było 3:1. Meblarze musieli gonić rywali, ale czynili to sukcesywnie i z wytrwałością, co zaowocowało przywrócniem równowagi już w 11 minucie po rzutach Marcin Szopy oraz Bartosza Janiszewskiego, który oczarował zgromadzoną publikę eleganckim lobem nad bramkarzem. Od tego momentu jednak na parkiecie punktowali wyłącznie podopieczni Jurasika. W 20 minucie po raz pierwszy pokonał naszego bramkarza jeden z liderów klasyfikacji rzucających Bartłomiej Tomczak i to z jego strony goście mogli spodziewać się zagrożenia pod swoim polem karnym. W 23 minucie Tomczak trafił na 8:5 i miał możliwość na podwyższenie rezultatu. Nie wykorzystał jednak okazji z 7 metra, a po kontrze zmniejszył straty Kupiec. Jeszcze przed przerwą Galię pokonali Dorsz oraz Żółtak i ponownie był remis. Ostatnie słowo należało jednak do supersnajpera Górnika, który ustalił wynik na moment przed syreną obwieszczającą upływ 30 minut.

Po zmianie stron kolejny przypływ ataków gospodarzy przyniósł dwa gole i znowu trzeba było odrabiać trzybramkową stratę. W 36 minucie ta sztuka raz jeszcze wyszła Meblarzom. Po rzutach Dorsza, Adamczaka oraz Szopy wynik brzmiał 11:11. Remis wisiał w powietrzu, ale gospodarze grający z podwójnym kołem, zaczęli budowanie przewagi. Trzy razy Tomczak, dwa razy Adamuszek, Bushkou i dwukrotnie Ścigaj i Górnik pomiędzy 37 a 49 minutą przesądził o swojej wygranej. W tym czasie piłkarze Meble Wójcik tylko asystowali gospodarzom, nie powiększając swojego konta bramkowego o ani jedną bramkę! Nawet pewny w swoich poczynaniach Marcin Szopa pomylił się przy wykonywaniu rzutu karnego w 45 minucie. Dwunastego gola rzucił dopiero z tej samej pozycji Jakub Moryń, ale ze swoimi partnerami z drużyny nie grali już wtedy o nic więcej, niż poprawienie końcowego wyniku, co także nie przyszło przyjezdnym łatwo, gdyż zabrzanie dali się zaskoczyć jeszcze tylko raz Bartoszowi Janiszewskiemu. Sami natomiast w końcówce meczu jeszcze bardziej odskoczyli beniaminkowi na 8,9,10 i 11 bramek. Rezultat na tablicy wskazywał 24 celne rzuty po stronie Górnika i 13 rywali z Elbląga. Jako że było to spotkanie drużyn z dwóch różnych grup, w Zabrzu pozostały 2 punkty.

Górnik Zabrze - Meble Wójcik Elbląg 24:13 [9:8]

MWE: Ram, Dudek, Fiodor - Malczewski, Dorsz 2, Paweł Adamczak 1, Janiszewski 2, Szopa 4, Nowakowski, Olszewski, Kupiec 2, Żółtak 1, Moryń 1, Tórz.

Trener: Jacek Będzikowski.

Ósmego października elblążanie pojadą na spotkanie z KPR Legionowo. Będzie to czwarty mecz rozgrywany poza własną halą z rzędu. Cztery dni później elbląska publiczność ponownie będzie mogła obejrzeć w akcji Meblarzy. 12 października gracze Wójcika będą gospodarzami meczu z brązowymi medalistami poprzedniego sezonu Superligi Azotami Puławy.

 

3
0
oceń tekst 3 głosów 100%