Pies pogryzł 15-letnią wolontariuszkę w elbląskim schronisku. Prokuratura umorzyła śledztwo
fot. Pixabay
Ania została wolontariuszką Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Elblągu. Gdy wyprowadzała psa na spacer, wyrwał się i ugryzł dziewczynę w rękę. Zdaniem rodziców pierwsza pomoc udzielona była niefachowo, efektem: „Martwica i porażenie chemiczne”. Prokuratura umorzyła śledztwo.
Praca wolontariusza w schronisku dla bezdomnych zwierząt może wydawać przyjemnością dla fanów psów i kotów. Jednak nie zawsze jest bezpieczna. Przekonała się o tym 15-letnia Ania. Odkąd pamięta zawsze w domu były psy. Nigdy nawet z nieznanymi czworonogami nie miała problemów. Uznała, że jeśli wolontariat to tylko w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w Elblągu. Nic nie zapowiadało problemów. Z nieznanych przyczyn pies wyprowadzony przez Anię na spacer ugryzł ją w rękę. Pierwszej pomocy udzieliła dyżurująca pani weterynarz.
Roztwór nadmanganianu potasu był za „mocny”. Córka całą noc nie spała, ręka jej spuchła i miała wysoką temperaturę. Na pogotowiu nie przyjęli, trzeba było jechać do szpitala na chirurgię. Tam okazało się, że jest martwica i porażenie chemiczne. Leczenie było bardzo bolesne, córka strasznie się wycierpiała. Nie mam pretensji do schroniska, to był wypadek, ale do pani weterynarz, która udzielała pierwszej pomocy
- mówi matka Ani.
Podkreśla ona, że schronisko nic nie zawiniło. Zwierzę było zaszczepione przeciw wściekliźnie. Kobieta świadomie wyraziła zgodę na umowę o wolontariacie, podpisaną przez niepełnoletnią córkę. W dokumencie był zapis, że nie będzie rościła pretensji wobec schroniska w przypadku pogryzienia dziecka przez psa.
Z naszych informacji wynika, że takie przypadki w elbląskim schronisku zdarzają się bardzo rzadko.
Po ponad miesiącu od zgłoszenia zdarzenia na policję, elbląska prokuratura umorzyła śledztwo.
Przesłuchano wszystkich świadków. Biegły medycyny sądowej stwierdził, że rana była średniej wielkości i średnio głęboka z wtórnym oparzeniem chemicznym, martwicą i ropieniem. Oparzenie chemiczne nie było rozległe. Anna S. nie była narażona na utratę życia lub uszczerbek na zdrowiu. Umorzono dochodzenie z braku czynu zabronionego
- wyjaśnia Marcin Rost z Prokuratury Rejonowej w Elblągu.
Zapytaliśmy o komentarz w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w Elblągu.
Pani weterynarz udzieliła pomocy prawidłowo, nie ma sobie nic do zarzucenia
- poinformowała Elblag.Net pracownica schroniska.
Natomiast matka Ani jest oburzona umorzeniem śledztwa.
Moja córka się tyle wycierpiała po udzieleniu pomocy i nikt nie jest winien. Nie usłyszałam nawet słowa przepraszam. Nie stać mnie na dochodzenia roszczeń na drodze cywilnej od pani weterynarz
- wyjaśnia kobieta.
Ania przestała być wolontariuszką elbląskiego schroniska.