› bieżące
09:54 / 30.01.2013

Piszą do nas: All we are saying - Dajmy Szansę Polsce.

Piszą do nas: All we are saying - Dajmy Szansę Polsce.

Polityczna debata publiczna w Polsce nie toczy się na argumenty, zastąpiła ją wymiana epitetów, oskarżeń o działanie przeciw państwu, narodowi, czemu przyglądają się media, z pozycji nie do końca bezstronnych sekundantów. W tej jakże gorącej atmosferze bezwzględnej walki o władzę, o to kto ma prawo naprawiać Polskę, a kto nie ma moralnego prawa tego czynić, ginie to, co dla każdego obywatela najważniejsze, czyli Państwo jako część wspólna każdego narodu – pisze Stefan Rembelski.

W drugiej połowie lat sześćdziesiątych przez Europę, Stany Zjednoczone Ameryki i Japonię przetoczyła się fala ogólnoświatowych protestów, których wspólnym elementem były demonstracje przeciwko wojnie wietnamskiej. Ich uczestnikiem był również John Lennon, który po prostu uważał, że wojna jest złem.

Gdy pod koniec lat 60-tych zaczął protestować przeciwko wojnie w Wietnamie, amerykańska policja oraz FBI śledziły każdy jego krok.  Gdy w 1969 roku nagrywa najsłynniejszy antywojenny protest song  „Give Peace a Chance”  prezydent Nixon w 1971 roku domaga się wydalenia go z kraju. Po ponad czterdziestu latach od tych wydarzeń,  wracając już na nasze własne polskie podwórko - możemy powiedzieć, że w przestrzeni publicznej jesteśmy świadkami wojny, a właściwie wojenki wszystkich ze wszystkimi.

Epitety zamiast debaty
Polityczna debata publiczna w Polsce nie toczy się na argumenty, zastąpiła ją wymiana epitetów, oskarżeń o działanie przeciw państwu, narodowi, czemu przyglądają się media, z pozycji nie do końca bezstronnych sekundantów. W tej jakże gorącej atmosferze bezwzględnej walki o władzę, o to kto ma prawo naprawiać Polskę, a kto nie ma moralnego prawa tego czynić, ginie to, co dla każdego obywatela najważniejsze, czyli państwo jako część wspólna każdego narodu. Głównym efektem tej wojenki, jest powolny ale konsekwentny rozwój anty państwa, w którym silny-bogaty może niemal wszystko, słaby-biedny nic. Ostatnie polityczne manewry mają się nijak do zagrożeń, zarówno bieżących, jak i tych, które dopiero przed nami. Mnożenie pomysłów jak jednych zastąpić innymi, jak powiedzieć przepraszam, by nie przeprosić, jak zaapelować o pokój, by wojenki nie skończyć, to stałe akordy fałszywej polskiej muzyczki politycznej. To wszystko się dzieje na pierwszym planie, gdy tymczasem w tle, toczy się coraz szybciej patologiczny proces erozji państwa w każdym jego wymiarze.  Korporacje wszelkiej maści tworzą kokony, których przebicie jest już niemożliwe. W eter płyną słowa, jak z piosenki trójkowego barda Piotra Bukartyka „słowa, słowa jak pasztetowa, można wszystko zasmarować”.

Państwo? To nie My!
A obywatele? - już nie identyfikują się z państwem, które nie uważają za swoje, uciekają w obojętność, by z państwem nie mieć nic wspólnego, bo każdy z nim styk przynosi kłopoty,  gorycz rozczarowania, poczucie bezsilności. Zanikają funkcje kontrolne i regulacyjne państwa, które nie odpowiada na współczesne wyzwania i mimo rosnącej liczebnie administracji, nie jest w stanie egzekwować praw stanowionych. Nie ma takiej siły, która egzekwowała by ściągalność abonamentu, przestrzeganie kodeksu pracy, norm sanitarnych czy weterynaryjnych. Można tak w nieskończoność wymieniać poszczególne dziedziny życia społecznego, w których są podobno znakomite europejskie regulacje prawne, tyle, że nikt ich nie przestrzega a jeżeli już, to tylko na papierze. Wokół nas znakomicie prosperuje szara strefa, firmy w których nikt nie przestrzega norm, receptur, więc karmieni jesteśmy odpadową solą przemysłowa, przeterminowanym mięsem, a gastronomia smaży na zjełczałym oleju przeterminowane ryby i pierogi.

To wszystko dzieje się na naszych oczach i z naszym poniekąd udziałem. Sami jako pracownicy bierzemy w tym procederze udział, więc poniekąd jesteśmy winni, dając na to przyzwolenie swoim milczeniem. Milczeniem, które wynika ze strachu przed utratą pracy oraz z niewiary w skuteczność organów państwa, z przeświadczenia, że na końcu, to my będziemy ofiarą swojego zaangażowania.

Państwa obywatelskiego nadal brak
To okropne, ale przez 20 lat wytworzyliśmy system, który jest zaprzeczeniem państwa obywatelskiego. Rozwarstwienie społeczne najwyższe w całej Europie, tym bardziej musi niepokoić gdyż znacząco odbiega od innych krajów Europy Środkowej, mimo podobieństw w sytuacji gospodarczej. To jest wstęp do bardzo niebezpiecznego podziału na My i Oni, któremu Polacy łatwo ulegają z uwagi na historyczne obciążenia, związanie z brakiem państwowości w okresie rozbiorów. Upowszechnia się przekonanie, że państwo jest dla elit a nie dla obywateli, prawo jest dla elit nie dla obywateli. Przysłowiowy szary obywatel czuje się, z jednej strony bezradny wobec ogromnej machiny administracyjnej państwa, a z drugiej strony, widzi nepotyzm w instytucjach państwowych i publicznych, narastający z kadencji na kadencję. To wszystko szczelnie osłania instytucja ochrony danych osobowych i tajemnicy służbowej. W Norwegii można wejść na stronę urzędu skarbowego i zobaczyć zeznanie podatkowe sąsiada, u nas nie ma spisu lokatorów na klatce schodowej. W szybkim tempie zanika funkcja Państwa, jako sprawiedliwego arbitra i skutecznego ośrodka koordynującego. Państwo tak dalece uniezależniło wiele instytucji, że w zasadzie nie może już nic, a jeżeli już może, to trwa to niewspółmiernie długo i nierzadko kończy się w trybunale w Strasburgu.

Nie o taką Polskę walczyliśmy?
Upowszechnia się pogląd, że nie o taką Polskę walczyliśmy, w domyśle nie akceptujemy swojego państwa a stanowione przez nie prawo, poczytujemy za wrogie. Ci, którzy nie akceptują tej rzeczywistości, już dawno wyjechali, bo alternatywą była rewolucja na ulicach, tylko po co, kiedy w otwartej Europie można znaleźć mnóstwo normalnej przestrzenia do życia. Można powiedzieć, że szlachetne drożdże narodu, wyjechały pomnażać dobrobyt społeczeństw dobrze zorganizowanych w strukturach państwa.

Nie widać na bliskim horyzoncie przesłanek, by klasa polityczna chciała zmienić ten stan rzeczy -  bezproduktywny spór wyznawców poglądu, że państwo zdało egzamin z przeciwnikami tej tezy, nie będzie miał końca nawet wtedy, gdy kryzys wyprowadzi tłumy na ulicę. Jest mało prawdopodobne, by elity polityczne strapione losem Polski, w kontekście wydarzeń w Grecji czy Hiszpanii, powzięły refleksję wspólnej naprawy Państwa i przywrócenia jego skuteczności, w ramach obowiązujących regulacji prawnych lub takiej zmiany tych regulacji, by były możliwe do wyegzekwowania. Bo niby jak można to zrobić? Poprzez liczebny wzrost państwowej administracji, służb kontrolnych? To droga kosztowna i raczej donikąd, bo trudno sobie wyobrazić tak rozbudowaną administrację, która jest w stanie skontrolować wszystkich i wszystko, bo w końcu trzeba by było powołać kolejną służbę administracyjną, do kontroli tamtej, czy nie jest skorumpowana. Konieczna jest generalna zmiana filozofii myślenia o państwie i powinnościach nas obywateli wobec naszego państwa. Taką przemianę myślenia mogą zapoczątkować tylko duże grupy społeczne, zarówno te zorganizowane, jak i te, które nie są sformalizowane, ale mają poczucie tej samej niedoli i zgorzknienia. 

Dajmy szansę Polsce
My wszyscy musimy powiedzieć  „Al We are saying – Dajmy Szansę Polsce” – to musi zrobić społeczeństwo obywatelskie poprzez duże środowiska pracownicze, samo zatrudnionych i  przedsiębiorców.
Taki zorganizowany nacisk społeczny, może zmusić elity do ustanowienia społecznego  instrumentu kontroli, jakim może być „instytucja małego świadka koronnego” w sprawach pracowniczych, nepotyzmu, bezpieczeństwa żywności i przestrzegania norm produkcyjnych. Każdy, kto widząc łamanie prawa mógłby sporządzić udokumentowany procesowo raport dla instytucji państwowych, za co otrzymywałby gwarancję nietykalności – takiej osoby nie można by było zwolnić z pracy przez okres dwóch lat lub za stosowną dwuletnią odprawą.

Ktoś powie totalna inwigilacja a ja powiem, totalna akceptacja swojego państwa i prawa. Taka, jaką możemy spotkać w dobrze zorganizowanych europejskich państwach, które lubimy stawiać za wzór ładu, bezpieczeństwa i solidności – bo podoba się nam to bardzo. Jesteśmy zauroczeni całkowicie Skandynawią, Niemcami, Beneluksem, wyspiarzami czy Francją. Nie przeszkadza nam, że Norweg zadzwoni na policje z komórki, kiedy widzi, że inny uczestnik ruchu łamie przepisy o ruchu drogowym – jest donosicielem czy odpowiedzialnym obywatelem dbającym o bezpieczeństwo wszystkich? Nie przeszkadza nam, że Niemiec wezwie służby, gdy zaparkujemy na nieswoim miejscu. Doceniamy fakt, że policjant nie zatrzyma nas, dlatego by skontrolować nasze dokumenty, nie widzimy na ulicach patroli umundurowanych, ale gdy zdarzy się jakiś incydent wymagający ich obecności, są natychmiast. To jest efekt obywatelskiej postawy tych społeczeństw.  U nas jest dokładnie odwrotnie, stąd możliwe jest wszystko to, co niemożliwe jest tam. Ostatnia próba zmierzenia się rządu z problemem umów śmieciowych przegrała z argumentem, że  wzrośnie bezrobocie i powiększy się szara strefa, a przecież 98% umów o dzieło jest zawartych z naruszeniem prawa i są to klasyczne umowy o pracę. Żeby to skontrolować musiało by być tylu inspektorów ile umów o dzieło. A przecież każdy tak zatrudniony, to potencjalny inspektor, tylko musi mieć gwarancje bezpieczeństwa. Każdy zatrudniony przy produkcji żywności to potencjalny inspektor sanitarny, tylko musi mieć gwarancje bezpieczeństwa, każdy pracownik widzący szwindel to potencjalny inspektor CEB-oś, tylko musi mieć gwarancja bezpieczeństwa i można tak dalej wymieniać. Bezpieczeństwa, za którym stoi majestat Polskiego Państwa.

Mały Świadek Koronny

Mały świadek koronny  -  oznacza gwarancje zatrudnienia lub odszkodowanie w wysokości dwuletnich poborów. Dla sprawcy wykroczenia sankcję nie mniejszą niż 50 tysięcy złotych. Po roku efektem takich regulacji będzie szacunek dla prawa, malejąca przestępczość gospodarcza, szara strefa to 5, może 8 % a dochody budżetu wzrosną na tyle dużo, że niektóre obciążenia kosztów pracy mogą zostać zmniejszone.  Warto to zrobić dla Polski, warto powiedzieć – Dajmy Szansę Polsce. Same służby kontrolne nie dadzą sobie rady, nawet gdyby były wielokrotnie liczniejsze i najbardziej profesjonalne. Jak bardzo bezradne są służby Państwa wobec przemocy w domach opieki czy chociażby w placówkach przedszkolnych, możemy od czasu do czasu oglądać w telewizyjnych serwisach informacyjnych, ale tylko wtedy, gdy sumienie któregoś z pracowników pęknie – co oznacza dla niego oczywiście utratę pracy. Obywatele reagujący na zło w życiu społecznym, na łamanie prawa nie mogą być pozostawieni sami sobie, muszą czuć ochronę majestatu państwa. Gdy zagrożone zostało bezpieczeństwo nowopowstającej klasy biznesmenów utworzona instytucję świadka koronnego, co pozwoliło skutecznie walczyć przestępczością mafijną. Instytucja małego świadka koronnego pozwoli ograniczyć wiele patologicznych zjawisk w gospodarce, od korupcji po szarą strefę.  Przełamanie omnipotencji państwa jest możliwe przy pomocy obywateli, właśnie poprzez instytucję małego świadka koronnego, a jej wprowadzenie powinno być poprzedzone abolicją.

Stefan Rembelski

Cykl „Moim Zdaniem” jest otwarty na Wasze opinie, polemiki, felietony. Przesyłajcie swoje teksty na adres: redakcja@elblag.net.

4
1
oceń tekst 5 głosów 80%