Piszą do nas. Fotograf Polityki nie popisał się podczas koncertu
fot. Konrad Kosacz/elblag.net
Jako fotograf jestem wielkim zwolennikiem reportażu podczas wszystkich eventów i przeciwnikiem wszystkich ograniczeń związanych z fotografowaniem w trakcie ich trwania. Po wydarzeniach z dzisiejszego dnia jestem jednak skory zmienić częściowo swoje zdanie – pisze Marcin Mielnik, nasz czytelnik z Elbląga.
Fotograf dumnie odnoszący się z legitymacja prasowa miesięcznika “Polityka” nie popisał się klasą w trakcie trwania koncertu Elbląskiej Orkiestry Kameralnej w sali św. Ducha biblioteki Elbląskiej. Na samym początku, gdy na scenie pojawili się tegoroczni odbiorcy nagród przyznawanych przez miesięcznik “Polityka” nikogo nie dziwiła grupa fotografów pod sceną. Później jednak większość z nich zajęła miejsca siedzące i gdy już wykonywali zdjęcia starali się robić to dyskretnie. Wspomniany wcześniej fotograf, którego nazwiska niestety nie udało mi się odczytać z legitymacji widocznej na zdjęciu. Zajął miejsce siedzące obok mnie. W przeciwieństwie do mnie i większości ludzi, którzy przyszli tam by wysłuchać koncertu jego miejsce nie zajmowały ‘jego cztery litery’ tylko torba wraz z sprzętem.
Nie było by w tym nic dziwnego (bo kilka wolnych miejsc zostało) gdyby nie fakt ze mając miejsce na przygotowanie sobie sprzętu do pracy, nie zrobił tego przed rozpoczęciem koncertu. W trakcie trwania koncertu było słychać jak szukać czegoś w kieszeni pełnej stukających o siebie monet. Później, gdy zgasło światło i włączono reflektory sceniczne. Widok orkiestry na scenie widza z mojego rzędu został przesłonięty przez monopod, który nerwowo w pospiechu zaczął rozkładać fotograf. Zanim jednak to zrobił, słychać było (sic!) odgłos rzepów torby w której znajdował się teleobiektyw. Fotograf nie dość ze walił pełnymi seriami, to jeszcze dodatkowo nie korzystał z trybu cichej migawki. Odgłos pracy aparatu było słychać w wszystkich rzędach sali, nie zależnie od tego gdzie akurat znajdował się fotograf. Po zwróceniu mu uwagi „czy będzie pan tak hałasować przez cały koncert”, odpowiedział, że sugeruje mi zmienić miejsce – bylem z grupą znajomych, którym też przeszkadzał hałas pracy szybkiej migawki reporterskiego canona 1d. Co jakiś czas widziałem odwracające się głowy w kierunku tego fotografa i grymas skrzywienia na twarzach.
Ludzie nie przyszli na koncert, by słuchać głośnej pracy aparatu ani by krążący po sali fotograf odciągał ich uwagę od tego, co dzieje się na scenie. Tego dnia sam byłem z aparatem, zostałem zaproszony przez znajomego dziennikarza aby zrobić kilka zdjęć z całego eventu. Koncert muzyki klasycznej to nie sporty akcji. Tutaj nie trzeba trzaskać setki zdjęć, by zrealizować zlecenie na materiał z przebiegu imprezy. Wydarzenia na scenie nie zmieniają się w sposób dynamiczny. Wystarczyło zrobić kilka zdjęć po każdej zmianie osób na scenie, a nie trzaskać zdjęcie za zdjęciem.
Nie wspomnę już o totalnym braku kultury z strony fotografa, który jak wspomniałem wcześniej, upomniany zamiast grzecznie przestać hałasować, robił to dalej i bezczelnie sugerując mi zmianę miejsca pokazał, że czuje się tu ważniejszy niż wszyscy zgromadzeni widzowie. Droga Polityko – gratuluje wam takich fotografów.
Marcin Mielnik
www.marcinmielnik.com